51. Zachciało mi się wolności

3.7K 479 97
                                    


HARRY


Strażnik  miał rację. Nie udało nam się wydostać z sektora. Na naszej drodze pojawiła się przeszkoda nie do ominięcia. Srebrna ściana szybko zniechęciła kilku więźniów i nikt więcej nie próbował się przez nią przebić. Sam ruszyłem pod swoją celę i usiadłem, opierając o ścianę. Schowałem twarz w dłoniach i próbowałem zastanowić się, co dalej.

- Mówiłem - zaśmiał się strażnik. - Nie wyjdziecie stąd.

- Zauważyłem - mruknąłem. - I naprawdę nikt nie przyjdzie?

- Już to mówiłem - odparł, przeciągając się na łóżku. - Trochę mi was żal, zwariowałbym, gdybym musiał spędzić tu całe życie.

- I spędzisz, ponieważ jesteś z nami uwięziony i razem z nami zdechniesz - teraz to ja się zaśmiałem.

- Kurwa - przeklął pod nosem i podniósł się z łóżka.

Zaczął spacerować po celi w tą i z powrotem. Chyba wpadł w panikę, z początku nie zdawał sobie sprawy z tego, że podzieli nasz los.

- Zdarzyło się tu kiedyś coś podobnego? - zapytałem.

- Kilkanaście lat temu - odpowiedział. - W sektorze B uwolniły się wilkołaki, ale tylko z dwóch etapów. Z nimi zawsze były problemy. Zarządca odciął ich od sektora C, więc byli uwięzieni. Nikt nie interweniował, ponieważ nikt nie chciał iść na pewną śmierć, w końcu to były Alfy. Po kilku dniach zrobiło się spokojnie. W tym samym czasie zacząłem pracę w tym miejscu - westchnął. - Widziałem, jak zabierali stamtąd ciała.  Większość było w postaci wilków, ale niektórzy zostali pogryzieni. Widocznie ktoś miał ogromną wolę walki i nie przejmował się tym, że zjada jednego ze swoich.

- Okropne - wymamrotałem, próbując sobie to wszystko przetrawić.

- Teraz będzie podobnie - kontynuował - Tylko na większą skalę, ponieważ uwolniliście wszystkich z całego sektora A, a nie tylko dwa etapy.

- Nie posuną się do tego, jak wytłumaczą śmierć tylu osób? Nas jest kilkadziesiąt, nie kilku.

- A czy ludzie się wami przejmują? - zapytał, patrząc mi prosto w oczy. - Nienawidzą was. Sam byłem świadkiem, jak kiedyś jakiś dzieciak, tak, na pewno był to dzieciak, ponieważ wilk był mały, wpadł pod samochód i nikt mu nie pomógł. Wszyscy przechodzili obok i nikt nawet na niego nie spojrzał.  Dopiero starsza kobieta się nim zainteresowała, ale dzieciak chyba nie przeżył. Tak jest na całym świecie.

- Nie macie powodów, by nas nienawidzić  - powiedziałem cicho. - Jesteśmy tacy sami, nie jesteśmy potworami.

- Tu chodzi o zazdrość i strach, Styles - przyznał. - Jest jedno wyjście z tej całej sytuacji, ale nie wiem, czy ktokolwiek cię posłucha.

- Jakie?

- Zagnaj z powrotem wszystkie wilki do celi, a wtedy powinni odpuścić. Oni was obserwują przez kamery, gdy już to zrobisz, wypuścisz mnie i sprawdzę wszystkie cele, aby w końcu wróciło wszystko do normy.

- To nie będzie łatwe - mruknąłem. - Nie posłuchają mnie.

- W tym już ci nie pomogę - odparł. - Najpierw odzyskaj klucze, bez nich nie zrobisz nic. Wtedy i ja będę bezpieczniejszy, naprawdę nie chciałbym skończyć jako przekąska. Powodzenia, Styles.

Strażnik schował się pod kocem, aby nikt z wilkołaków go nie dostrzegł.  Podniosłem się i ruszyłem w stronę tłumu. Niektórzy już się poddali, widać to było po ich twarzach. Dotarłem do rudowłosego mężczyzny, który trzymał klucze. O dziwo bez problemu mi je podał. Szybko schowałem je do kieszeni. Zacząłem rozmawiać najpierw z osobami, które trzymały się na uboczu. Mieli dość tego buntu i zgodzili się, aby zamknąć ich w celi. Tłumaczenie tego wszystkiego zajęło mi sporo czasu. Oczywiście nie wszyscy planowali się poddać.

Po kilku godzinach wróciłem pod swoją celę. Strażnik wyjrzał spod koca i gdy upewnił się, że to tylko ja, podszedł bliżej.

- I jak? - zapytał.

- Nie sądziłem, że będzie to takie trudne - westchnąłem. - Spróbuje ponownie, ale musisz mi pomóc.

- Nie ma mowy, że wyjdę z tej bezpiecznej strefy! - zawołał.

- Nigdzie nie musisz wychodzić - wyjaśniłem. - Przechowasz klucze, muszę się zmienić. Nie dawaj nikomu innemu, chyba, że chcesz skończyć jako przegryzka.

- Aż tak głupi nie jestem - prychnął.

Odebrał ode mnie klucze i obserwował, jak ściągam ubrania. Podałem mu je i kazałem pilnować. Przemieniłem się w wilka i zauważyłem, jak mężczyzna kieruje się w stronę łóżka. Przypiął klucze do paska i usiadł na materacu.

Sam skierowałem się w stronę grupki. Może głos Alfy by na nich zadziałał,  a przynajmniej na słabsze sztuki? Tak też postąpiłem. Niestety tylko pięć wilków całkowicie mi się poddało i wróciło do cel. Pozostali nastroszyli swoją sierść i obnażyli zęby. Czułem, że mam przechlapane. Zachciało mi się wolności...


><><><><><><><><

Witajcie wilczki!

Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥

><><><><><><><><

Hell or Heaven ~ Larry A/B/O ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz