-Musisz zauważać najdrobniejsze sygnały, w stresie - powtarzał Tony krążąc wokół mnie.
-Jeśli Natasha na zatłoczonym przyjęciu pociągnie się za ucho - masz to zauważyć. Jeśli któryś z braci będzie szeptać za plecami drugiego - masz to zauważyć. Twoja spostrzegawczość jest - owszem - powyżej normy, ale to wciąż za mało.Te treningi ,,myśleniowe" ze Starkiem i Natashą były dla mnie gorsze niż zwykły wysiłek fizyczny ze Steve'm. Nauczyłam się kilkudziesięciu znaków, które miałam opanowane do perfekcji. Ale Tony widocznie próbuje zrobić ze mnie Sherlocka. Przynajmniej Loki przestał próbować namówić mnie do rezygnacji z tego ,,szalenie nieodpowiedzialnego i głupiego pomysłu". Wręcz przeciwnie - stał się najbardziej wymagającym trenerem. Przy zwykłych rozmowach nagle wyskakiwał z jakimś sygnałem, albo ni stąd ni zowąd wykręcał mi rękę. Nawet Clint się zaangażował i zafundował mi szkolenie szpiegowskie. Tylko Bruce zapewniał mi chwilę względnej normalności. Siedziałam czasami w jego laboratorium i słuchałam jak spokojnym głosem wyjaśniał, a przynajmniej próbował wyjaśniać mi tajniki fizyki jądrowej czy promieni gamma. Oczywiście było to bezcelowe, ale chyba niewiele osób chciało o tym słuchać. To musiało być irytujące. Mieć w sobie drugą tożsamość, która jest przez przyjaciół często uważana za przydatniejszą.
Dni mijały mi na ciągłym wysiłku fizycznym i umysłowym. W niektóre wieczory siadaliśmy w salonie i Thor albo Loki opowiadali niesamowite historie nordyckie. Kiedyś je znałam, ale tym razem słyszałam o nich ze świadomością, że to prawda. No i przede wszystkim były to informacje z pierwszej ręki, dzięki czemu poza legendami i historią wszechświata poznałam także plotki z dworu królewskiego.
Każdego dnia budziłam się z ekscytacją, czy to już dziś. Byłam oczywiście przerażona tym, co ma się wydarzyć, ale chciałam to już mieć za sobą. Rosnące wciąż napięcie zdecydowanie nie pomagało w żaden sposób moim i tak już zszarganym nerwom.
Nocami rozmawiałam z Lokim na temat tego jak będzie wyglądało przebywanie na dworze królów. Nieustannie mnie uprzedzał, że tam będę występować w innej pozycji. Przepraszał mnie z góry, za to, że będzie mnie ignorować. Było to nie tyle słodkie co irytujące - naprawdę rozumiałam na czym polega udawanie, nie musiał tego ciągle powtarzać, jakbym była niespełna rozumu. Niemniej te rozmowy zawsze przyjemnie się kończyły, bo gdy tylko zaczął mnie nudzić - a poruszając tę kwestię następowało to nadzwyczaj szybko - zamykałam mu usta pocałunkami i zasypialiśmy przytuleni do siebie.
Tak mijały dni i tygodnie, aż w końcu przy którymś śniadaniu Stark niemal mimochodem stwierdził, że jutro rano się przeniesiemy. Ma wystarczająco mocy by nas wysłać i jesteśmy dobrze przygotowani. Właściwie nie do końca to powiedział - stwierdził, że lepiej przygotowani już nie będziemy. Może mam paranoję, ale czułam, że pije do mnie. Loki agresywnie odstawił kubek rozlewając jego zawartość i wyszedł z kuchni. Chciałam pobiec za nim, ale Thor mnie zatrzymał.
-Daj mu chwilę, pogodził się z tym, co nie znaczy, że to aprobuje. Musi pobyć sam.
-Poza tym - wtrącił się Steve -nie odpuszczamy treningu. Za kwadrans na parterze. Zrobimy ze dwie rundki i poćwiczymy jeszcze na workach.Kiwnęłam głową. Ta informacja dodałam mi tyle energii, że musiałam ją jakoś spożytkować...
CZYTASZ
After Ragnarok
FanfictionMinął niecały rok od pamiętnego Ragnaroku, Loki po udzieleniu pomocy bratu postanowił odciąć się od przeszłości i rozpoczął nowe życie na Ziemi. Znalazł partnerkę, pracę i żyje jak zwykły człowiek. Jednak Avengersi będą go potrzebowali w kolejnej mi...