Part 7

1.4K 63 36
                                    

-Wiesz, że mogą nam właśnie robić zdjęcia- powiedziałam spoglądając na niego a on podniósł prawą brew do góry- oj no chodzi o to, że naprawdę wyglądamy jak para- wytłumaczyłam, a on posłał mi uśmiech
-Przeszkadza ci to?

WHAT?! CHWILA, CZEKAJ, CO?! CZY JA MAM PROBLEM ZE SŁUCHEM?! CZEKAJ CO ON POWIEDZIAŁ?! WRÓĆ! STOP! PAUZA! CO DO PURWY NĘDZY?!
HALO! LEKARZ?! PIELĘGNIARKO! LEKARZ PROSZONY NA SALE W TEMPIE NATYCHMIASTOWYM!

-Nie, nie- powiedziałam zawstydzona pod nosem
-Ale jesteś czerwona- zaśmiał się.
Pacan.
-Sangster- walnęłam go w ramię i się uśmiechnęłam- ty naprawdę musisz się ze wszystkiego nabijać?
-Z tego co wiem, to lubisz się ze mną śmiać.
-O jacieeee- przeciągnęłam ostatnią głoskę. Ale on mnie irytuje... ale i tak go kocham, JAK BRATA.
Chodziliśmy po mieście do południa, kiedy zrobiliśmy się głodni. Naprawdę głodni. W sumie to się nie dziwię, bo po drodze przeciągnęłam Thomasa przez parę sklepów z ciuchami, ale o dziwo, nie robił wątów tylko grzecznie ze mną chodził. Sangster GRZECZNIE chodził ze mną po sklepach. Powiem wam, taki facet to skarb. Nie dziwię się, że laski biorą go jak świeżaki z biedronki.
-Na co masz ochotę?- zapytał.

Na co mam ochotę powiadasz...

NIE! Wiki, co ty masz w głowie... Ogarnij swoje myśli...
-Cokolwiek, zjem wszystko
-Rozumiem- zaśmiał się i zaczęliśmy iść w stronę jakiejś restauracji, w której nigdy wcześniej nie byłam, a mieszkam tu od urodzenia. Skąd on zna tą okolicę tak dobrze?!
Napisałam jeszcze SMS'a do mamy, z wiadomością, że wrócimy późno i ma się nie martwić, bo jestem w dobrych rękach. Moi rodzice są trochę przewrażliwieni, jeśli chodzi o późne wracanie do domu, co mnie wcale nie dziwi, jednak muszę stwierdzić, że są silni i podnieśli się po stracie tak bliskiej osoby.

Thomas otwarł mi drzwi, jak prawdziwy dżentelmen. Nie mówię, że nim nie jest!
Zajęliśmy stolik dla dwóch osób w kącie restauracji i w mgnieniu oka pojawiła się przy nas młoda kelnerka.
-Co dla państwa?- zapytała trzepocząc rzęsami do Thomasa. Mam wrażenie, że pytanie było skierowane tylko i wyłącznie do niego.
Boże, naprawdę myśli, że ma u niego jakąś szanse? Co z tego, że ma duży biust, tyłek niczym Kim Kardashian, długie blond włosy i tapetę na twarzy?!
Chwila, nie. Czy ja jestem właśnie zazdrosna? Nieeee, przecież Thomas ma prawo do lasek...
-A co dla ciebie?- Sangster wyrwał mnie z zamyśleń
-Ja? Em... to ja poproszę... spaghetti- powiedziałam szybko, a chodząca blond tapeta odeszła kręcąc tyłkiem, na co ja tylko prychnęłam pod nosem. Wyjęłam telefon z kieszeni i włączyłam instagram, lecz przerwał mi śmiech Sangstera.
-Ale ty słodko wyglądasz, jak jesteś zazdrosna- znowu prychnęłam pod nosem na jego słowa
-Nie jestem zazdrosna? Czemu miałabym być? Jesteś moim przyjacielem przecież- nie odpowiedział na moje słowa, tylko uważnie mi się przyglądał.
-Co ci jest?- zapytał po chwili.
Co mi jest? CO MI KURDE JEST?! CAŁĄ NOC NIE SPAŁAM, STRESUJĘ SIĘ TYM WSZYSTKIM, TAMTA LASKA MNIE WKURZA I CO MIAŁY OZNACZAĆ TWOJE SŁOWA?
Jejku, co mi się dzieje... Spokojnie, spokojnie. Chyba będę miała okres...
-Nic takiego- wzruszyłam ramionami.
-Taaa już chyba szybciej uwierzę w wróżki i jednorożce, niż w twoje słowa.- co on ma do jednorożców i wróżek?!
-Zmęczona jestem okej?- powiedziałam ostro, jednak po chwili zdałam sobie sprawę z mojego tonu i łagodnie powiedziałam- za mało śpię ostatnio i tyle- wzruszyłam ramionami a Thomas, chociaż jestem prawie pewana, że nie kupił tej gadki, nie drążył dalej tego tematu i odpuszcza.
Nasz pobyt w restauracji przeciągnął się i dopiero około 16:00 opuściliśmy lokal.
-Więc dokąd teraz?- zapytał Thomas
-Jesteś zbyt ciekawski- pokiwałam głową z dezaprobatą
-Chyba mam prawo wiedzieć, dokąd chcesz mnie zaprowadzić! A co jeśli mnie tam zostawisz na pastwę losu?- zaśmiał się Thomas a ja mu zawtórowałam
-Sądzę, że bez problemu dotarłbyś do domu
-Może...- wyszczerzył się.
Do zachodu słońca zostało jeszcze sporo czasu, więc wybrałam dłuższą drogę, prowadzącą do mojej niespodzianki. Rozpoczęliśmy swobodną rozmowę, co chwilę wybuchając śmiechem.
-Daleko jeszcze?
-Jesteś niecierpliwy- pokiwałam głową
-Jaki jeszcze jestem? Wymieniaj, już wiem, że jestem niecierpliwy, ciekawski, szaleńczo przystojny- parsknęłam śmiechem słysząc jego słowa.
-Jesteś niesamowicie skromny i NIESAMOWICIE denerwujący.
-I tak mnie uwielbiasz
-Chyba w snach- odgryzłam się
-Oj, w swoich snach na pewno mnie uwielbiasz- zaśmiał się. BOŻE... Thomas zjeżdża na psy. On, taki poważny człowiek (czasami) powiedział taką rzecz... MUSZĘ TĘ DATĘ ZAPISAĆ W KALENDARZU
-Nie wierzę, nie wierzę w ciebie- powtórzyłam pod nosem.
-To twoje towarzystwo tak na mnie wpływa, jeszcze rok temu byłem dość normalnym człowiekiem.
-Wmawiaj sobie.

Those Days / Thomas Brodie SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz