Oczami Wiktorii:
Obudził mnie pocałunek i odwróciłam się w stronę sprawcy. Boże, czy tak będzie wyglądać moje życie?
Thomas objął mnie mocno swoimi ramionami. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jest bez koszulki. Przeszły mnie ciarki.
-Dzień Dobry- odpowiedziałam
-Moja mama dzwoniła- powiedział po chwili skręcając moje pasemko włosów wokół jego palca.
-I?
-I mamy dzisiaj przyjechać na obiad. Poznasz moich rodziców i Ave, bo jakby nie było, to ja już twoich poznałem, a ty moich jeszcze- mam poznać jego rodziców? Naprawdę? Przecież będę się stresować, muszę dobrze wypaść.
-Dobra- powiedziałam i spojrzałam w bok. Thomas prychnął pod nosem i zrzucił pościel na ziemie.
Co on znowu odpieprza?!
-Tho...- zaczęłam, ale bezczelnie zostałam przerzucona przez ramię przez co nie dokończyłam- Sangster idioto weź mnie postaw na ziemię!- krzyknęłam wkurzona. Nienawidzę, gdy robi to tak niespodziewanie. No dobra, lubię, ale kurde mam na sobie tylko piżamę, składającą się z bokserki i krótkich spodenek.
-Nie denerwuj się makaronie- zaśmiał się i odstawił mnie na blat w kuchni- co chcesz zjeść?- zapytał jakby nigdy nic, a ja wywróciłam oczami.
-Nie jestem głodna- powiedziałam
-Ciulaj mi Jezuniu. Wiem, że jesteś głodna- zerknął do lodówki. Nie mam pojęcia skąd on to wszystko wie, ale zaczyna mnie to przerażać.
-Może być jakaś kana...- zaczęłam, ale mi przerwał
-Zrobię owsiankę z owocami- powiedział, a ja spojrzałam na niego tak, gdyby był z kosmosu i się cicho zaśmiałam.
-Chcę to widzieć- siedziałam dalej na blacie i zaczęłam przyglądać się mu, gdy nieudolne próbuje zrobić owsiankę. Na początku przypalił mleko, a gdy już coś mu wychodziło, zaraz znowu się psuło. Zwijałam się ze śmiechu, przez co on jeszcze bardziej się denerwował.
-Jak ci idzie?- zapytałam słodkim głosem. Rzucił mi groźne spojrzenie i zabrał garść płatków owsianych do ręki i uniósł w moim kierunku.
-Jeśli nie chcesz, żeby znowu zaczęła się walka, to lepiej mi pomóż- powiedział groźnie. Udałam, że się zastanawiam, przez co jęknął zrezygnowany- No proszę pomóż mi. Jestem w tym do dupy- zaśmiałam się.
-No niech ci będzie- również się zaśmiałam i podeszłam do niego zabierając mu z rąk wszystkie potrzebne składniki.Zjedliśmy posiłek, który koniec końców wyszedł całkiem dobrze. Oczywiście nie jesteśmy normalnymi ludźmi i nawet podczas sprzątania kuchni po naszym genialnym gotowaniu, przepychaliśmy się i szturchaliśmy. Przy tym wszystkim zrzuciłam kubek, który roztrzaskał się na małe kawałki, ale to nic, bo i tak nadal się śmialiśmy z niewiadomego powodu. Po prostu złapaliśmy fazę.
Poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do mojej mamy. Odpowiedziałam jej o locie samolotem, o domie Thomasa, o dzisiejszym spotkaniu i oczywiście wspominałam o tym, że jestem jego dziewczyną. Moja mama się ucieszyła i dała mi kilka porad odnośnie dzisiejszego obiadu. Zawsze mogę na nią liczyć i zawsze mi dobrze poradzi i uspokoi, co nie zmienia faktu, że zaczynam się coraz bardziej denerwować.
Odłożyłam telefon i rozpakowałam swoje rzeczy, których wcześniej nie zdążyłam. Zaniosłam swoje kosmetyki do łazienki i ułożyłam w szafie ubrania. Liczyłam na chwilę spokoju zanim zacznę się przygotowywać, jednak się pomyliłam. Mój telefon, który zostawiłam na stoliku zaczął wibrować i na wyświetlaczu pojawił się numer Amandy. Odebrałam i jedyne co usłyszałam to głośny pisk dziewczyny.
-Spokojnie- zaśmiałam się- oddychaj
-Dziewczyno! Od początku wiedziałam! Wiedziałam, że będziecie razem! Normalnie już na twoich urodzinach to wiedziałam! Sam cukier! Cukrzyca! Pasujecie do siebie!- zaczęła krzyczeć do słuchawki. Zaśmiałam się i poczekałam aż się uspokoi. Gdy po paru minutach się opanowała i pozwoliła mi mówić, odpowiedziałam jej wszystko po kolei z najmniejszymi szczegółami. Ostrzegła mnie, że jeśli coś pominę, to mi urwie łeb, a wiem, że ona jest zdolna do wszystkiego.
-Idę ci zamówić suknię ślubną!- zaśmiałyśmy się.
-Dobra, dobra. Teraz ty mów jak tam z Dylanem, ale się streszczaj, bo nie mam dużo czasu- powiedziałam
-Co? Nic takiego... Po prostu... No ten... Pokazałam mu już parę miejsc i ten... Nic szczególnego- zaczęła się mieszać.
COŚ SIĘ ŚWIĘCI!
Życzę jej jak najlepiej. Dylan jest świetnym facetem i idealnie do niej pasuje. Oni muszą być razem.
-Tak, tak, prawie ci wierzę- zaśmiałam się
-A tak wogóle to gdzie się wybierasz?- zapytała
-Co?
-Oj, no powiedziałaś, że nie masz zbyt dużo czasu. Laska, znam cię i wiem, że gdzieś idziesz- zaśmiała się. Kurde, nie powiedziałam jej o dzisiejszym obiedzie.
-A! No tak... Idę z Thomasem dzisiaj na obiad do...- poczułam jak mój żołądek się ściska- Do jego rodziców. No wiesz, chcą mnie poznać...
-Aaaaa!- znowu piskła do telefonu- Kupię ci suknię ślubną i buty i bukiet i załatwię wam salę!- krzyknęła, a ja wywróciłam oczami i się zaśmiałam
-Jak ty mnie wkurzasz- rzuciłam i się rozłączyłam. Odwróciłam się w stronę szafy i zaczęłam wyciągać ubrania, w których mogłabym dziś wyjść. Standardowo żadna rzecz nie była odpowiednia. To za krótkie, w tym nie wypada, to do siebie nie pasuje, to wygniecione. Zawsze coś mi nie pasowało. Kiedy przejrzałam wszystkie ubrania i stwierdziłam, że nigdzie nie idę, bo nie mam co ubrać i usiadłam na ziemi, chowając twarz w dłoniach. Wiem, że czas goni, a wszystko jest przeciw mnie.
-Załamanie?- doszedł mnie głos Sangstera. Podniosłam wzrok i zauważyłam go opierającego się o ramę drzwi.
-Daj spokój. Nigdzie nie idę- odparłam
-Idziesz, idziesz- usiadł obok mnie przodem do ogromnej szafy- w czym problem?
-Nie mam się w co ubrać!- powiedziałam załamana, a on się zaśmiał- nie śmiej się! Stresuję się i boję się, że źle wypadnę.
-Luzik, ja już ci coś wybiorę- powiedział i zaczął przeszukiwać moje ubrania. Przyglądałam się jego ruchom i sama nie wiem kiedy uśmiech wpłynął na moją twarz.
-Ubierz to- rzucił we mnie ubraniami. Wstałam i z pocałowałam go w policzek.
-Dzięki Gangster- zaśmiałam się i wyszłam do łazienki.
CZYTASZ
Those Days / Thomas Brodie Sangster
FanficZwyczajna dziewczyna, która ma przyjaciela. Starszego o 9 lat, sławnego aktora, który staje się jej przyjacielem. Czy ich dwa różne światy- zwyczajny i pełen blasku fleszy, znajdą wspólną drogę? Czy pomimo starań, ich przyjaźń przetrwa rozłąkę? Czy...