Rozdział 5

6.3K 413 112
                                    

-Pam, kochanie, nie daj się prosić.-wszyscy wybuchają śmiechem, kiedy Jayden łapie mnie przy szafce i przytula, prosząc, bym poszła dzisiaj z nimi do kina.

Przyglądam mu się,kiedy obdarza mnie cudownym uśmiechem, ale w głębi nadal się wzdrygam, gdy przypominam sobie zdjęcie z nią.

Kiedy kilka dni temu spytałam się o nie, powiedział, że Stephanie to tylko koleżanka, z którą do niczego nie doszło, a to, że na zdjęciu wyglądał radośnie, nie oznacza, że mnie nie szukał.

Przeskakuję spojrzeniem między nim,  Loren, Emma, a Danem, stojących obok nas.

Wzdycham i kiwam głową, a Jayden wydaje z siebie ryk zadowolenia i całuje mnie. Wbija się w moje wargi, po drodze gryząc jedną z nich, a ja zawieszam dłonie na jego szyi i odwzajemniam pocałunek.

-Błagam, nie przy ludziach.-Dan warczy, gdy przechodzimy przez korytarz i docieramy do jego sali, a Jayden jedynie wali go w ramię.

-Zazdrościsz.-przewracam oczami i odstępuję o krok, kiedy Loren mnie zaczepia.

-Jesteś ostatnio jakaś nieobecna. Nie było cię ostatnio na imprezie.-marszczę czoło, przypominając sobie jednak po chwili, że dzień po tamtej imprezie odbyła się następna.

-Nie miałam jak, rodzina do mnie przyjechała. A ostatnio mam też sporo nauki.-wymyślam pierwsze, co przychodzi mi na myśl, a dziewczyna otacza mnie ramionami i wzdycha.

-Dobra, Pam, ale nie zostawiaj nas. Bez ciebie to nie to samo.-spoglądam na nią z nutką zdziwienia, gdy ta opiera na chwilę głowę na moim ramieniu.

-Serio. Kochamy cię. Wiesz o tym.-uśmiecham się nieznacznie, słysząc jej pocieszające słowa, a kiedy docieramy do mojej sali, daję jej całusa w policzek i wyplątuję się.

-Jasne, wiem. Nara, laska.-całuję Jaydena i żegnam się, wchodząc do sali od matematyki razem z Emmą.

***

-Co myślisz o tej bluzce?-Loren przechyla głowę, przeglądając się w lustrze mojego pokoju, a Emma podchodzi do niej od tyłu i związuje ją na dole w supeł.

-Tak lepiej.-wzdycham, odwracając wzrok i skupiając go na smartphonie.

-Pam, ruszaj się.-jęczę, przewracając się na bok i zakrywając kocem.

-Musimy iść?-mruczę, przeciągając sylaby i zamykając oczy. Ziewam i naciągam na siebie okrycie, czując miłe uczucie relaksu. Po chwili, nie słysząc żadnego odzewu, z niechęcią otwieram oczy i wychylam się z nad koca, widząc oniemiałe przyjaciółki.

Loren i Emma stoją w niemal identycznych pozycjach, patrząc na mnie z wybałuszonymi oczami.

-O czym ty mówisz?-Loren wreszcie się odzywa, kręcąc głową.-Przecież to normalne, że gdzieś wychodzimy. Uwielbiamy to.-przewracam oczami i opieram się o zagłówek.

-No wiem, dlatego mogłybyśmy dla odmiany... nie wiem, oglądnąć film w domu.-Emma wybucha nieoczekiwanie śmiechem i podchodzi do mnie, klepiąc w głowę.

-Pam, coś z tobą ostatnio faktycznie nie gra. Od dawna nie zostajemy w domu. Robią to nerdy. Nie my.-dziewczyna uzmysławia mi, ściągając ze mnie koc i klepiąc po udach.-Wstawaj, pożyczę ci nawet tą bluzkę, żebyś spodobała się Jaydenowi.-wskazuję na swoją koszulkę, która faktycznie od dawna mi się podoba. - Będzie super, a wiem, że ciągle próbujesz mi ją przemycić.-widzę, jak Emma ściąga ją i rzuca nią we mnie, zachęcająco poruszając głową, a ja wzdycham i zakładam na siebie, uprzednio ściągając poprzednią. 

-No i teraz wyglądasz już trochę, jak człowiek.-Emma popycha mnie i każe wstać, a po chwili ustawia przed lustrem i dotyka włosów, uśmiechając się, gdy prowizorycznie układa je w koka.-Twoja twarz idealnie wygląda, gdy masz je założone do tyłu.-łapie za jakąś gumkę i spina mi je, podczas gdy Loren nadal zmieszana siada na łóżku i przygląda się poczynaniom Emmy, która po chwili odnajduje jakąś białą bluzkę na ramiączka w mojej szafie i ją zakłada.

ChitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz