Rozdział 16

276 13 2
                                    

- Wyglądasz pięknie.-Cathy podchodzi od tyłu do Emily i dopina jej do końca fioletową sukienkę, komplementując zaraz po tym.

Unoszę do góry brwi, widząc ją w zupełnie innej odsłonie niż przede mną.

-Tylko mogłabyś kupić jakiś pasek. Wyglądałabyś mniej...grubo. - Wuala, wróciła suka.

Parskam śmiechem, wstając z wolnej kanapy i podchodząc do przymierzalni. Opieram się o ścianę, patrząc na Em w lustrze.

-Nie słuchaj jej, jesteś od niej o wiele szczuplejsza. - Wskazuję głową na Cathy, na co rudowłosa gwałtownie przenosi na mnie wzrok i przez chwilę mnie niemal nim wypala. Ignoruję ją i spoglądam na Em, której tatuaż widzę teraz w pełnej odsłonie.

Zauważam, że ostatnio zbliżyłam się do niej na tyle, by uwierzyć w nasze pokrewieństwo. Jednak przecież prawdziwa Lexie pamiętałaby mnie. Może od razu by nie poznała, ale po takim czasie? Nosz kurwa.

-Możesz choć raz zamknąć tą niewyparzoną gębę?-Cathy syczy w moją stronę, wychodząc z  przymierzalni i i zasłaniając ją, gdy Em zaczyna się przebrać.

-I vice versa. - odpowiadam, idąc za nią, w stronę siedzeń.

-Czemu w ogóle wciąż za nami łazisz? - Dziewczyna odwraca się w moją stronę, pytając z wyczuwalnym wyrzutem. Przechylam głowę, postanawiając nie odpowiadać na serio.

-Bo lubię uprzykrzać ci życie. - Wzruszam ramionami, domyślając się, że dziewczyna wewnątrz już się niemal gotuje. Odchyla głowę i jęczy.

-Daj znać, kiedy pogodzisz się ze swoim chłoptasiem. Chętnie uścisnę ci dłoń na pożegnanie i zrobię wam dwojgu zdjęcie.-Uśmiecha się od ucha do ucha, a ja, słysząc wzmiankę o Jaydenie, lekko sztywnieję.

-Dacie sobie na chwilę spokój? To się robi już nudne. - Przed odpowiedzią ratuje mnie Emily, wychodząca z przymierzalni z dziesiątkiem sukienek. Obie ruszamy w jej stronę, ale Cathy mnie wyprzedza i to ona pomaga jej w odniesieniu ubrań. Przewracam oczami i idę za nimi, w stronę kasy.

-Jesteście pewne? Na pewno w niej wyglądam najlepiej?-Em przygryza wargę, zastanawiając się jeszcze przez chwilę, patrząc tym samym na sukienkę, którą przed chwilą jako ostatnią przymierzyła. Bal wiosenny zbliża się wielkimi krokami, a ja zastanawiam się, czy w ogóle na niego pójdę.

-Jeśli chodzi o kolor i wzór jest idealna, ale co do kroju to...

-A ty jesteś pewna? - przerywam ognistowłosowej, wygłaszającej swoje modne polematy. Em spogląda na mnie z niepewnością w głosie.

-Ja?- Kiwam głową.

-To twoja sukienka, twoje zdanie jest tutaj najważniejsze. - Dziewczyna wzdycha, skubiąc kawałek połamanego paznokcia.

-Chyba tak.- Parskam śmiechem, biorąc od niej sukienkę i rozkładając na całej długości przed swoim ciałem, wychylam się z nad niej.

-Co o niej powiesz? Czy jest to kiecka, w której wyobrażasz sobie siebie na parkiecie naszej obskurnej szkoły? Czy myślisz, że ja mogłabym ją założyć, jeśli ty nie chcesz? - Dziewczyna wybucha śmiechem, cofając się o niemal potykając o kobietę za nią, a ja wiem, że jedynie się z nią droczę.

Przez chwilę przygląda się kreacji, a kiedy patrzy na Cathy, nie mogę powstrzymać śmiechu. Dziewczyna wygląda, jakby miała mnie obedrzeć ze skóry, a Emily chcąc przemówić jak najszybciej do rozsądku.

-Co? Nigdy ci jej nie oddam! - Em tym razem wyraża się o wiele pewniej, przez co z powrotem zwijam sukienkę i podaję jej ją, uśmiechając się.

-To już było przekonujące. Jake'owi na pewno się w niej spodobasz.- dodaję, przesuwając się o krok, gdy kolejka się zmniejsza.

ChitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz