Otwieram drzwi do auta, kiedy słyszę za sobą jeszcze głos taty.
-Hm? - Odwracam się w jego kierunku, widząc ten wzrok.
-Uważaj na siebie. - Wzdycham, strzepując z sukienki paproszek kurzu. Postawiłam na granatową, długą sukienkę, a do tego srebrne buty na obcasie. Kieckę znalazłam na wyprzedaży dwa dni temu. Przysięgam, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie ten dzień. Po pierwsze, myślałam, że w ogóle będę chciała tam iść.
-To tylko jakiś tam bal, tato. - Tata kiwa głową, mierząc mój strój i znów wracając do twarzy.
-Wyglądasz pięknie, Pam, jednak nie zapominaj... - Łapie mnie za dłoń i przykłada ją w miejsce mojego serca.
-Że najważniejsze, byś była tam piękna. - Uśmiecha się do mnie pokrzepiająco, poklepując po ramieniu. Marszczę brwi. Rzadko słyszę takie ckliwe słowa, szczególnie od niego. Coś musiało się wydarzyć, na bank.
-Wiesz, słyszałem, co się stało z Jaydenem.- Bingo.
-Ty co?
-W pracy chodzą plotki.- Przypominam sobie, że mój tata pracuje z kilkoma rodzicami moich znajomych, między innymi Emmy. Przełykam głośniej ślinę, parskając nerwowo śmiechem.
-To nic, sama zamierzałam z nim zerwać. - Wzruszam ramionami, udając całkowitą obojętność.
Patrzę prze okno, widząc jak wejście do szkoły jest otwarte, a ludzie już się zbierają, wchodząc do środka i podwijając swoje długie, aż do ziemi sukienki, karcąc przy tym swoich chłopaków, którzy zapominają przytrzymać torebki.
Co prawda, rodzice słyszeli o sytuacji z wylaniem na Jaydena orenżadę, ale jak to oni, nie wnikali w przebieg zdarzeń, jedynie skarcili, pytali, co mi strzeliło do głowy i takie tam, wiecie.
-Zawsze tak robisz.- Odwracam się w kierunku ojca, który patrzy na mnie tym swoim mądrym spojrzeniem.-Udajesz, że nic cię nie boli, wzruszasz ramionami i myślisz, że inni tego nie widzą.-Nie potrafię odwrócić wzroku, czując, że jak to zrobię, moje szkliste oczy wypuszczą parę łez. Wciągam powietrze i wstrzymuję je, kręcąc głową.
Otwieram usta, jednak zamiast tego biorę większy wdech i patrzę wszędzie, byle by znaleźć zajęcie dla szybko mnie zdradzających oczu.
-Nie, ja...- Czując, jak łamie mi się głos, przerywam, zaciskając dłonie w pięści.
W pewnym momencie pojedyncza łza spada po moim policzku, a ja spuszczam głowę, wbijając ją w nogi. Czuję, jak po chwili znajduję się w jego ramionach, czując, jak tuli mnie, tak samo, gdy byłam małą dziewczyną, która przewróciła się podczas jazdy na rowerze i zdarła sobie kolano.
Mój tata nic nie odpowiada, jedynie przyciska mnie do siebie mocniej i kołysze mną, jak zawsze, gdy płaczę i się rozklejam.
Po chwili, gdy moje łzy są jedynie na koszulce taty, a moja twarz robi się powoli sucha, tata podnosi mnie lekko, łapiąc za ramiona, w taki sposób, bym mogła spojrzeć w jego oczy.
Zaciska na chwilę usta, jakby myśląc nad tym, co powinien powiedzieć.
Moje szkliste oczy obserwują go, jakby on był jedynym facetem na świecie, który mnie dotąd nie zranił i tylko w nim miały oparcie i tego oparcia od zawsze tylko w nim szukały.
-Pamiętasz swoje dwunaste urodziny?- Kiwam głową, na moment parskając śmiechem domyślając się, co chce powiedzieć. - A pamiętasz, jak uparcie na nie czekałaś, myśląc, że zdarzy się w ten dzień coś niesamowitego, bo w bajkach superbohaterki odbywały przemianę właśnie w tym wieku?- Przypominam sobie ten czas, a z chwilą, gdy zdmuchnęłam świeczki, nie zmieniło się.. absolutnie nic - Wiesz, że to nieprawda? Wiesz, że przemiana w tobie, w tobie dokonuje się w każdym momencie nie tyle upadku co poczucia, że upadłaś? W każdym momencie jakiegoś żalu, smutku czy zdrady? Właśnie takie momenty kształtują nas i stwarzają nas na tyle silnymi osobami, na ile możemy być. Jeszcze nie jeden raz będziesz miała złamane serce, Pam. Nie jeden raz zawiedziesz się na kimś lub ktoś zawiedzie się na tobie. - Myśli, że płacze po Jaydenie.

CZYTASZ
Chit
RomanceNazywam się Pam. Mam 17 lat i dotąd moje życie wydawało mi się idealne. Dwójka zdrowych, kochających rodziców, świetny chłopak, z którym jestem w związku już od pół roku i przyjaciele, z którymi spędzam każdą wolną chwilę. Cóż, jak widać nic nie trw...