Chodzę właśnie po pokoju i rozmyślam nad SMS- em, którego dostałam właśnie od Emily.
Wybieramy się właśnie wszyscy na ognisko do Cathy. Dołączasz ?
„Od kiedy na niego lecisz?"
Pieprzona Cathy. Wcale na niego nie lecę. Nie spotyka się z Emily, a od dwóch tygodni, podczas których spędzam z nimi sporo czasu nie zauważyłam przy nim żadnej dziewczyny. To dlatego parę razy nawet ze mną flirtował... Czy to znaczy, że Jake jest wolny? Przypominam sobie moment w jego pokoju na imprezie, gdzie spędziłam z nim ostatecznie całą noc! Czy jego dwuznaczny komentarz apropo nadwyrężania łóżka... Kurwa. Co to świadczy o mnie? Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że nie ma dziewczyny. Mianowicie Em. Dziewczyny, która stała się dla mnie ostatnio bliższa niż ktokolwiek wcześniej przez w przeciągu tak krótkiego czasu znajomości. A ja otwarcie flirtowałam z jej chłopakiem. Ja pierdole. Czy jestem jak Jayden?
- Pam, kochanie, przed domem stoi jakieś auto. To twoi znajomi? Zaprosić ich do środka? - Obracam się gwałtownie na głos mamy, stojącej w progu drzwi do mojego pokoju. Podbiegam szybko do okna i rozpoznaję auto Wayta. Cóż... nie dali mi za wiele czasu na odpowiedź. Widząc jednak zmieszanie mamy na jej twarzy i świadomość, że w aucie może być Emily, a ja myślę, że Emily to Lex... Nie mogę doprowadzić do spotkania rodziców z Em.
To jest za szybko. Muszę mieć większą pewność co do tożsamości Em. Co prawda dom, w którym aktualnie mieszkamy nie jest tym sprzed sześciu lat, w którym bawiłam się razem z Lex. Jak miałam jedenaście lat z niewiadomych w sumie dla mnie przyczyn przeprowadziliśmy się do zupełnie innej okolicy i od tamtej pory mieszkam w tym jednorodzinnym domu, bliżej kancelarii prawniczej taty i mojego liceum.
- Nie, wychodzę z nimi. Em zaprosiła mnie na ognisko. Mogę iść, prawda? - pytam się mamy w pośpiechu chowając błyszczyk, powerbenka, małą szczotkę do włosów i klucze od domu do torebki. Em wyszła ze szpitala zaledwie trzy dni temu, ale jak widać, nie zamierza zamknąć się w domu i leżeć w łóżku. Z resztą, to dobrze. Rozmawiałam z nią wczoraj i przedwczoraj przez telefon i wiem, że była na badaniach kontrolnych i wszystko wróciło do normy.
- Jasne, Pam, tylko nie wracaj za późno. Nie wyobrażam sobie, żebyś znów wywinęła numer taki, jak ostatnio. - Mama znów wspomina noc, którą przespałam u Jake'a w pokoju. Jezu, gdyby tata dowiedział, z kim spędziłam tę noc... Ha ha ha...
- Wiem, mamo, obiecuję, że wrócę na noc. - Uśmiecham się wymuszająco do mamy i zbiegam po schodach na dół. Wychodzę na ganek i zauważam Jake'a opartego o auto Wayta, palącego papierosa. O wilku mowa...
„Od kiedy na niego lecisz?"
Niemal od razu odwracam się za siebie i patrzę czy w drzwiach lub w oknie nie stoi tata. Gdyby zobaczył go przed moim...- Jesteś poważny? - Podchodzę do blondyna szybciej niż zbiegłam po schodach w domu, a uwierzcie, to robię napraaaawdę szybko i niemal uderzam Jake'a w ramię, jednak w ostatnim momencie powstrzymuję się i po prostu z impetem przystaję przed nim. Jake zaciąga się ostatni raz i rzuca papieros na chodnik, przygniatając go.
- Twój ojciec jest postrachem całej ulicy, czy co? - Mrużę oczy na ten przytyk i na fakt, że wiedział, że rozglądam się właśnie za tatą. Jake wzrusza ramionami i odpycha się od auta. Dopiero teraz zauważam Wayta siedzącego w aucie i Emily, która przypomina mi, że powinniśmy stąd jak najszybciej spadać. Spoglądam jeszcze raz za siebie, na szczęście nie zauważam żadnego z rodziców. - Kurde, faktycznie jesteś córeczką tatusia.
Słysząc te słowa obracam się na pięcie w stronę Jake'a, który niewzruszenie obchodzi auto i wsiada do auta z przodu na miejsce pasażera. Gramolę się szybko na tyły, głośno prychając tylko po to, by Jake to usłyszał. Ewidentnie ma dzisiaj gorszy humor. Super... Dla mnie oznacza to tylko podwójny wycisk... Przypominam sobie od razu jego wybuch w moją stronę w szpitalu i znów łapią mnie wyrzuty sumienia. Emily na szczęścia czuje się już dobrze. Wyczuwam jednak, że Jake wciąż mi nie odpuścił.

CZYTASZ
Chit
RomantikNazywam się Pam. Mam 17 lat i dotąd moje życie wydawało mi się idealne. Dwójka zdrowych, kochających rodziców, świetny chłopak, z którym jestem w związku już od pół roku i przyjaciele, z którymi spędzam każdą wolną chwilę. Cóż, jak widać nic nie trw...