XXXI cz. I

87 8 4
                                    

Po wczorajszym rozpoczęciu podwójnej ligi wszyscy wrócili do domów lub do hoteli, aby następnego dnia wrócić i obserwować dzisiejsze wydarzenia.

Nasi bohaterowie jeszcze spali, no może nie wszyscy, bo Sara oraz Jimmy już siedzieli w małym salonie i pili herbatę. Reszta jeszcze spała, a to przez to, że była godzina szósta.

Niektórzy trenerzy z dalekich stron wzięli sobie małe pokoje, lecz niektórzy wzięli sobie również mieszkania, w tym nasi.

Nie było one jakoś zbytnio wybitnie urządzone. Mały korytarz z kawowymi ścianami, dwa pokoje, w jednym, w którym spały Emily, Magda i Kornelia, w następnym spali Ash oraz Jimmy, a ten ostatnim, czyli tym najbliżej kuchni, zajęły sobie Zoe oraz Sara. 

Dzisiejszy dzień, jako ten pierwszy, miał być niezwykły. Akurat na planie, co ma się dziać, na ten nie było ani jednego słowa. Organizatorzy coś ukrywali.

– Cześć, Zoe! – zawołała radośnie różowowłosa, gdy zaspana szatynka pojawiła się w pokoju.

– Cześć – dziewczyna ziewnęła, po czym usiadła na kanapie, obok Jimmy'ego.

Blondyn uśmiechnął się do niej i wręczył jej kubek z ciepłą herbatą, Zoe uśmiechnęła się do niego w podzięce.

Różowowłosa wstała, po czym przeszła kawałek po jasnych panelach do wielkiego okna. Zaletą ich mieszkanka było to, że widać było z niego niezwykłą panoramę Kamishi, szczególnie w nocy widok był wtedy wręcz magiczny.

- Za ile mamy tam być? - Sara zwróciła się do swojego brata. 

- Jeszcze półtorej godziny, więc raczej reszta powinna wstać. 

Jak na zawołanie w drzwiach pojawiły się Kornelia, Emily i Magda. 

- Hej dziewczyny! - Sara przywitała się z nimi z radością. 

- No hej wszystkim - odparła Kornelia siadając na kanapie naprzeciw tej, na której siedzieli Jimmy, Zoe i Sara. 

Trójka, która pojawiła się przed chwilą w salonie, również dostała swój przydział herbatowy. Tym samym, teraz szóstka siedziała delektując się ciepłym napojem oraz rozmawiając. 

Pokemony, siedziały na małych poduszkach przyglądają się im, wyglądały tak uroczo, że Kornelia potarmosiła po głowie swojego Fluffyeona.

Po dłuższej chwili przyszła już ostatnia osoba do kompletu, czyli Ash. On również dostał herbatę, co z tego, że była już lekko chłodna i reszta wypiła już swoje. 

– Mam typowe pytanie – rzekła Kornelia odkładając kubek na stolik z lekkim trzaskiem. – Wiadomo co dzisiaj?

Sara wyrwała bratu plan i przejrzała go raz jeszcze, jednak westchnęła.

– Nie ma kompletnie nic – westchnęła ze smutkiem takim, że aż róż na jej włosach zbladł, a dwa kucyki z nich zrobione opadły.

Zoe uśmiechnęła się delikatnie i poklepała przyjaciółkę po plecach w geście podniesienia na duchu.

– Jesteś tego pewna? – Ash wziął od niej kartkę i zbliżył ją do swojej twarzy. Pikachu wcisnął się tam i zrobił dokładnie to co jego trener - uważnie zaczął przyglądać się jej treści.

Emily parsknęła śmiechem i pogłaskała Piplupa po głowie.

– No rzeczywiście, nic o dzisiejszym dniu nie napisali! – brązowooki odrzucił plan jak najdalej od siebie.

Pikachu wyrzucił łapki do góry, ponownie upodabniając się do swojego trenera.

– A godzina była chociaż napisana? – Magda przekrzywiła głowę i spojrzała na zegar.

Jimmy, Sara oraz Ash kiwnęli twierdząco głowami.

– Dajcie mi to – warknęła groźnie Kornelia i wyrwała blondynowi kartkę, która wyglądała teraz jak wyjęta pokemonowi z gardła.

Emily zajrzała jej przez ramię.

– Jak coś, to mamy piętnaście minut na dotarcie do lasu.

– CO?! – wykrzyknęli wszyscy równocześnie, po czym zerwali się z kanapy i pobiegli do swoich pokoi.

Gdyby nie to, że byli tutaj tylko trenerzy i małe pokemony, ktoś z dołu pomyślałby, że przebiegło tutaj stado Dolphanów.

Powodzenia moi drodzy! Macie naprawdę mało czasu!

~***~

Wow, udało mi się coś napisać. Cud.

Madzix

Podwójna liga PokemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz