XIV

165 26 8
                                    

Od czasu, kiedy po wystawie pokemon nasi bohaterowie rozstali się z Clarie, są w drodze do miasta Cayawami (czyt. Kajawami). Jak na razie idą polną drogą.

- Czekaj, czekaj... - zaczął Jimmy zatrzymując się. - Czy tam nie jest Snivy?

I rzeczywiście zza krzaku wychylał się zielony pokemon.

- Złapie ją! Leafeon, użyj dzikich pnączy! - powiedział Jimmy jednocześnie wypuszczając swojego pokemona.

Snivy nie była mu dłużna i zaatakowała liściastą ewolucję Eevee, burzą liści, ale stworek w idealnym momencie odskoczył.

- Atak ciałem!

Leafeon powalił Snivy na ziemię, ale ona podniosła się z lekkim trudem, a potem od razu zaczęła atakować dzikimi pnączami. Pokemon Jimmyego zwinnie odskakiwał.

- Burza liści!

- Lea-feon! - stworek wytworzył liściastą burzę, którą skierował na Snivy. Ciemnozielony pokemon został pokonany.

- Pokeball idź! - powiedział Jimmy i rzucił czerwono-białą kulą w Snivy, którą pokryła czerwona mgiełka i zniknęła w pokeballu, który poruszył się jeszcze trzy razy, a potem dało się usłyszeć charakterystyczny dźwięk zamknięcia kuli.

- Tak! Udało się za pierwszym razem! - powiedział z radością chłopak i wziął pokeball do ręki. - Wychodź!

Snivy pojawiła się przed swoim nowym trenerem i od razu odwróciła głowę, a potem odeszła kawałek urażona.

- He... - Jimmy nie zdołał dokończyć ponieważ jego nowy pokemon, pnączami uderzył go w ramię. - To bolało!

- Snivy. - odpowiedział pokemon z pogardą.

- Ech... Wracaj. - Jimmy schował swojego pokemona do pokeballa, który potem włożył do kieszeni. - Ty też wracaj Leafeon. - pokemon wrócił do pokeballa.

- Nie masz się czym przejmować, Jimmy. Czasem niektóre pokemony nie słuchają się trenera, ale po jakimś czasie zaczynają się przekonywać. - Magda starała się pocieszyć Jimmyego.

- Może masz rację. - chłopak uśmiechnął się delikatnie.

- A teraz chodźmy, jeszcze trochę drogi przed nami.

I po chwili, wszyscy ruszyli w dalszą drogę.

***

- Zobaczcie jaka fajna łąka! Może się tu zatrzymamy? - zaproponował Ash.

- To nie taki zły pomysł. - odpowiedziała Kornelia.

- Tak! Jestem taka zmęczona... - powiedziała Sara, która od pokemonowej wystawy trochę zmieniła ubiór.

Teraz jej włosy były związane w dwie niskie kitki związane czerwonymi wstążkami. Ubraną miała czarną bluzkę na krótki rękaw z falbankami u góry i na dole w kolorze czerwonym, czarne spodenki także z falbankami przy końcach. Na nogach miała czarne podkolanówki oraz czerwone trampki.

Po chwili przyjaciele weszli na łąkę.

- Wychodźcie wszyscy! - powiedzieli w tym samym czasie Jimmy, Ash, Magda, Zoe, Kornelia, Emily oraz Sara i wypuścili swoje pokemony z pokeballi.

Stworki od razu rozeszły się po polu, a potem w ich ślady poszła reszta.

- Wiecie co, ja zaraz wracam, Litten, Exeggutor powrót! - Kornelia zawróciła swoje pokemony, a potem pomachała swoim przyjaciołom i pobiegła przed siebie.

- Hej, Ash może powalczymy?- zaproponowała Zoe.

- Oczywiście. - odpowiedział.

Zoe oraz Ash odeszli kawałek dalej, dziewczyna poprawiła jeszcze swoją fryzurę czyli dwa koki i powiedziała.

- To walka jeden na jeden. Squirlte armatka wodna!

- Pikachu elektrogrom!

Po połączeniu tych dwóch ataków powstał dym. Ash oraz Zoe zaczęli kaszleć.

Emily i Magda oraz jej pokemony, Pipilup oraz Turtwig i Missy oraz Espeon usiedli na trawie.

- Komu kibicujesz? - zapytała Emily.

- Ash'owi.

Dym zniknął, a Squirlte i Pikachu dalej walczyli.

- Squirlte atak ciałem, a potem wodna broń!

Żółty stworek zwinnie uniknął ataku, a gdy odbił się od niebieskiego żółwia, w powietrzu nagle złapała go jakaś wielka mechaniczna ręka.

- Co to jest?! - zapytał Ash mrużąc oczy przy patrzeniu w górę.

- By uchronić świat od dewastacji...

- By zjednoczyć wszystkie ludy naszej nacji...

- Miłości i prawdzie nie przyznać racji...

- By gwiazd dosięgnąć będziemy walczyć...

- To zespół R! - krzynął Ash.

- Głąbie, przerwałeś nam w trakcie mówienia naszego motta! - oburzyła się różowowłosa dziewczyna, Jessie.

W tym czasie James, niebieskowłosy chłopak oraz Meowth zrzucili na Ash'a, Zoe, Magdę i Emily oraz ich pokemony siatkę.

- Wypuście nas! - krzyknęła Zoe.

- Chyba w snach!

- Moltres miotacz płomieni! Fluffeon powietrzne cięcie! - zza krzaków wyłoniła się Kornelia, a jej pokemony wzbiły się w powietrze.

- Kornelia?! - zdziwiły się Magda oraz Emily.

Latająca eeveelucja wypuściła Pikachu i odstawiła go na ziemię, a potem przecięła balon zespołu R. Moltres miotaczem płomieni wyrzucił (?) ich daleko za horyzont. Kornelia podbiegła do swoich uwięzionych przyjaciół i przecięła siatkę, tak, aby mogli się uwolnić.

- Dzięki. - odparł Ash, a na jego ramię wskoczył Pikachu.

- Nie ma za co. - odpowiedziała.

- Ty masz Moltresa?! - spytała Magda.

- Tak. - Kornelia wzrzuszyła ramionami. - To przecież zwykły pokemon, tylko, że bardzo rzadko spotykany.

- I niezwykle silny. - dodała Emily.

- Chodźmy do Jimmyego i Sary! - powiedziała Kornelia, a potem poszli w stronę swoich przyjaciół.

-----------------------------------------------------------

Podwójna liga PokemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz