- Ma charakterek - zauważył z uśmiechem.
- Za dużo genów Penny - stwierdziłam opierając się o framugę drzwi. - Tak na serio, co tutaj robisz?
- Potrzebujesz jakieś pomocy, by namówić dziewczyny do praktykowania magii? - spytał poważnie.
Zachichotałam.
- Klaus, ty nie znasz się na magii, więc mi nie pomożesz. Dam radę sama. Dziewczyny i tak ci nie uwierzą, bo powiedziałam im prawdą o tobie. Nienawidzą cię za to, co mi zrobiłeś.
- To prawda - krzyknęła z góry Phoebe, na co się uśmiechnęłam pod nosem.
- Ou - tylko tyle zdołał powiedzieć. Był zdziwiony i wściekły. - Widziały twoją mroczną stronę?
- Nie, ale dzisiaj im pokażę. Teraz przepraszam, ale idę uczyć jej magii.
Chciałam zamknąć drzwi, ale je przytrzymał.
- Ven, wiem, że ciebie mocno skrzywdziłem, ale możemy się spróbować z powrotem zaprzyjaźnić? Chociaż tyle?- spytał patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
Bez słowa zamknęłam mu drzwi przed nosem i oparłam o nie głowę.
- Już za późno, Klaus - szepnęłam w stronę drzwi.
Wiedziałam, że to usłyszy. Ma przecież super słuch. Westchnęłam cicho i poszłam do jej pokoju.
Po południu byłam w mieście, bo musiałam zrobić zakupy do mojego skromnego domku. Koło Kościoła widziałam jak Piper się do niego skrada. Cicho westchnęłam i podeszłam do niej.
- Piper, co robisz? - spytałam ze śmiechem - Przecież Kościół nie gryzie.
- Skąd możesz o tym wiedzieć? - spytała niepewnie patrząc na mnie - Pastor powiedział, że czarownice i wampiry to wytwór demonów i ....
- Pastor, na serio? - spytałam z chichotem odkładając zakupy na schody - Demony i czarownice to inna bajka. Wampiry są dobre do momenty, kiedy nie stracą człowieczeństwa. Byłam w 10 Kościołach na ślubach twoich przodków i , jak widzisz, żyję.
- Ale... te książki i płyty.. - wyjąkała.
Westchnęłam zła.
- Dobra, spróbujemy inaczej - wzięłam ją za dłoń i podeszłam do drzwi - Jak widzisz, to są drzwi do Kościoła. Patrz, dotykam i nic się nie dzieje - pogłaskałam drzwi i kontynuowałam - A teraz je otworzę i NORMALNIE wejdę - otworzyłam je i weszłam do środka - Jaki przyjemny chłodek. Widzisz, żadnych błyskawic, spalenia, nada, nic, nul, zero. Teraz ty.
Wyszłam jej i pokazałam jej gestem, by weszła do środka. Chwilę się wahała, więc pchnęłam ją biodrem do środka. Cicho pisnęła, ale potem się ucieszyła.
- Jesteśmy dobre - krzyknęła radośnie przytulając się do mnie.
- Na serio? Nie zauważyłam - sarknęłam ze śmiechem odwzajemniając uścisk. - Na przyszłość, nie ufaj księdzom i pastorom. Oni wiedzą tylko to, co przeczytają w książkach i co wyuczą ich na seminarium. Mają bardzo małą wiedzę na te tematy.
- Zapamiętam to sobie... Wujek Elijah? - spytała zaskoczona.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że bierze moje zakupy. Ale to nie Elijah, tylko Kol, któr jest do niego podobny.
- Nie, to Kol - powiedziałam wściekła - Oddawaj zakupy, Koczowniku.
- Nie, suko - odparł z uśmiechem - Oddam w odpowiednim momencie, ale nie teraz.
Po tych słowach poszedł. Piper próbowała go zamrozić, ale nie dała rady.
- Na pierwotnych to nie działa - powiedziałam poważnie. - To są najstarsze wampiry na Ziemi. Znam ich i to bardzo dobre. Mają ponad 1000 lat.
- A ty? Ile masz? - spytała zaciekawiona, kiedy schodziłyśmy na dół.
- Na razie nie powiem, ale się przyznam, że na zawsze będę mieć 17 lat - przyznałam - Dzisiaj wam pokażę swoją wampirzą stronę. Byście się.... Brittany? - spytałam zaskoczona.
Przed nami stała staruszka, która miała taki sam tatuaż, co ona. Spojrzałam na Piper znacząco i pojechałyśmy do domu sióstr. W pewnym momencie poczułam pragnienie. To jakiś sąsiad się zranił na dworze. Wstrzymałam oddech i schowałam głowę.
- Muszę na chwilę iść. Przyjdę za 10 minut - powiedziałam słabo i wyszłam z auta.
Za ich domem pobiegłam ile sił w nogach do lasu i złapałam pierwszego lepszego lisa i wypiłam mu krew z organizmu. I to całą. Tak jak obiecałam wróciłam po 10 minutach. Weszłam tylnymi drzwiami i zobaczyłam, że Brittany patrzy na jakąś kartkę na lodówce. Później upadła, ale w porę ją złapałam.
- Brittany, słyszysz mnie? Spójrz na mnie - prosiłam spokojnie cucąc ją.
Otworzyła oczy i powiedziała.
- Javna.
Kiwnęłam głową, że rozumiem. Zeszły dziewczyny i też to usłyszały.
- Mamy zaklęcie - powiedziała Prue pokazując kartkę - To może teraz pokażesz nam te swoją wampirzą powłokę. To dam nam siły do walki.
- Dobra, jak chcecie. - zerknęłam i Brittany zemdlała.
Odchrząknęłam i spojrzałam na nie sycząc. Wzdrygnęły się, kiedy zobaczyły moje czarne oczy i zęby.
- Powodzenia, dziewczyny. Moc Trzech ocali cię wnet! - powiedziałam do nich z wampirzym uśmiechem.
Odwzajemniły uśmiech i poszły. Ja za to pojechałam do domu. To był ciężki dzień dla nich i dla mnie. Zajechałam pod dom. Siedział Kol na ławce z moimi zakupami. Patrzył na mnie z tajemniczym uśmiechem. Wysiadłam z auta i spytałam konkretnie.
- Czego chcesz?
- Przyszedłem oddać ci zakupy. Ale chcę coś w zamian. - odparł wstając.
- Aż się boję co? - spytałam niepewnie nie ruszając się z miejsca.
Podbiegł do mnie i szepnął do ucha.
- Postaw mi laskę.
Odsunęłam się od niego przerażona.
- Co powiedziałeś?! Nigdy ci tego nie zrobię!
- Skoro twoja matka była dziwką, no to ty też jesteś - stwierdził z uśmiechem głaszcząc mnie po policzku.
Momentalnie zbladłam i się cofnęłam.
- Skąd to wiesz? - spytałam przerażona.
- Klaus źle zataił o tobie informację. Na kolana i to już.
- Wal się! - warknęłam przerażona i go odepchnęłam.
Pobiegłam do drzwi. Chciałam już chwycić klamkę, ale złapał mnie za włosy i przygwoździł do ściany.
- Lubimy się buntować, co? Ale to nic. Lubię, kiedy ktoś mi się wyrywa - powiedział z psychopatycznym uśmiechem.
Rozerwał mi koszulę ukazując mój niebieski koronkowy stanik. Próbowałam się wyrwać, ale był za silny. Nagle coś go odepchnęło. I to nie był wampir ani ktoś inny. To poszło z nieba. Spojrzałam o góry i zobaczyłam twarz Penny.
- Dziękuję, Penny - powiedziałam z uśmiechem.
- Proszę, Venico.
Wzięłam zakupy i weszłam do środka i tam dopiero zaczęłam się trząść ze strachu. On się nie podda, wiem o tym. Ale ja też się nie poddam.
YOU ARE READING
Venica Crown
FanficOpowieść jest o pewnej wampirzycy, która pewnego dnia spotkała na swojej drodze pewną czarownicę, Melindę Warren. Obiecała jej, że pewnego dnia ktoś zdejmie z niej klątwę krwiopijstwa, ale musi coś zrobić.....Czy podoła tym wszystkim zadaniom? Czy j...