Perspektywa Piper
Nareszcie otworzyłam swój wymarzony klub!!!!!!!! Nazwałam go na cześć Mocy Trzech, "P3". Chciałam też wcisnąć imię cioci, ale dzwoniłam do niej i powiedziała, że to jest moje marzenie nie jej i może nazwać klub tak, jak mi się podoba. Będzie mnie wspierać. Dzisiaj też wraca do San Francisco. W końcu. Stęskniłyśmy się za nią. Ale zauważyłyśmy, że coś szybko się rozłącza i zmienia temat, kiedy mówimy o miłości. Co się jej stało? A jeżeli myślimy o miłości, to mam teraz ogromny problem... Leo powrócił, a mi się podoba sąsiad, Dan Gordon. Oboje mi się podobają i nie potrafię wybrać. Leo jest Duchem Światłości i nie możemy być razem. Próbuję o nim zapomnieć, ale nie potrafię. On cały czas znika, a Dan jest obok. Z tych myśli wyrwał mnie głos Phoebe. Była podekscytowana.
- Ciocia dzisiaj przyjeżdża. Zaprosimy ją do klubu. Przecież wiesz, jak uwielbia Dishwalle - powiedziała opierając się o blat.
- Wiem. Dlatego załatwiłam jej dzisiaj wejściówkę - powiedziałam pokazując jej bilet.
- A nam nie załatwiłaś - marudziła - Żartuję. Zasłużyła na ten bilet. Zauważyłaś, że nie chce rozmawiać o miłości? To jest trochę dziwne nie uważasz?
- A może chce odpocząć po tym, co przeżyła z Klausem i Elijah? - zastanawiałam się. - Chociaż ostatnio nas odwiedził i pomógł z tym przeklętym obrazem. Po tym, jak straciłaś wiedzę po 24 godzinach...
- Nie przypominaj. Ważne, że on i ciocia mnie opieprzyli - powiedziała poważnie.
Zeszła na dół Prue i zrobiła sobie kawę. I też pojawił się Leo, a moje serce przyspieszyło tempa.
- Muszę się do czegoś przyznać... To ja załatwiłem dla was ten zespół. Menadżer podpisał pakt z demonem, Masselinem, który zjada dusze innych niewinnych - przyznał się.
Teraz to mnie wkurzył.
- Jak mogłeś to zrobić? - spytałam wkurzona wstając - Jakim prawem mieszasz nas w coś takiego? Jak ci nie wstyd?
- To jego praca - zauważyła Prue pijąc kawę - Co to za rodzaj demona?
- To taki rodzaj kolektora. Podpisuje pakty z biednymi ludźmi i robi z nich sławnych. W zamian za to mają dać im dusze niewinnych ludzi, by móc się nimi pożywić.
Odwróciliśmy się zaskoczeni i zobaczyliśmy uśmiechniętą ciocię. W ogóle się nie zmieniła, ale widać, że jest wypoczęta i zadowolona. W ręce trzymałam dla nas kolorowe wieńce kwiatów. Szczęśliwe przytuliłyśmy się do niej. Odwzajemniła uścisk.
- Więcej bagaży nie mogłaś wziąć - powiedziała Prue wskazując na nie.
Miała w sumie 7 bagaży i 3 torby.
- Jak nie chcecie pamiątek, to nie - odparła wzruszając ramionami.
- Ciocia, jak się za tobą stęskniłyśmy - powiedziała zadowolona Phoebe, na co zachichotała.
- Też się za wami stęskniłam, dziewczyny - odparła z uśmiechem - Dobra, kierowniczko, jaki zespół załatwił wasz Anioł Stróż? - spytała zaciekawiona siadając na przy blacie.
- Dishwalla - odparłam z dumą.
Zrobiła wielkie oczy i patrzyła na mnie zaskoczona.
- To mój ulubiony zespół. Leo, gdybyś tego w ten sposób nie załatwił, to bym ciebie pocałowała w policzek.
Usłyszeliśmy szelest na dworze, na co ona przewróciła oczami. O co chodzi?
- Dobra, lecę się rozpakować, a później pomogę wam zrobi lepszy eliksir niż jest w Księdze - powiedziała wstając z blatu.
YOU ARE READING
Venica Crown
FanfikceOpowieść jest o pewnej wampirzycy, która pewnego dnia spotkała na swojej drodze pewną czarownicę, Melindę Warren. Obiecała jej, że pewnego dnia ktoś zdejmie z niej klątwę krwiopijstwa, ale musi coś zrobić.....Czy podoła tym wszystkim zadaniom? Czy j...