Rozdział 6.2 Bohaterze.. powiesz mi ile masz lat?

6K 379 39
                                    

W chwili gdy go zobaczyłam wszystko jakby stanęło. Nie liczyło się nic. Tylko to aby nie zauważył ... aby nie zauważył podobieństwa. Cholera dlaczego teraz.

-Sky ! O matko tak dobrze że się znalazł.. oo Nathan ! Cześć- uśmiecha się dziewczyna podchodząc do nas. Jednak my jesteśmy jak zachipnotyzowani. Mimowolnie moja ręka wędruje na jego polik podczas gdy jego dłonie czuję na tali. Chłopak patrzy mi w oczy nic nie mówiąc.
-Ymmm ejj ludzie ?- z zamysłu wyrywa nas dźwięk głosu Magdy która stoi obok. Odskakuje od niego jak oparzona i łapię mojego syna za rękę.

-Co ty tu robisz ?- pytam go.

-Mógłbym zapytać o to samo.- zakłada ręce.

-Sky ? Kochanie ?- odwracam się na dźwięk głosu Roberta. No to się porobiło. Teraz napewno zobaczy brak podobieństwa między nimi. Przecież Theo ma jasne oczy podczas gdy Robert ma je ciemne! Tak samo ja nie mam jasnych.

-Tu jestem - wyciągam rękę. Chłopak podchodzi po niedługim czasie.

-Kupiłem Ci truskawkowe. Lubisz ? A dla Theo czekoladowe. A to kto ? - patrzy na Nathana.

-Mój... dawny znajomy - mówię.

-Dawny znajomy ? To tak teraz się mówi na swojego dawnego najemcy z którym sie zerwało poprzez list ?- pyta.

-Zaraz co ?!- krzycze - przepraszam bardzo kto z kim tu zerwał.. listem ?!-

-Jak to kto ?! - wkurza się chłopak- ty ze mną. Cytuję:" jestem w ciąży z kimś innym. Od dawna cię zdradzałam" !- krzyczy. Wtedy słyszę szloch Theo.

-Ty idioto ! Dziecko mi przeraszyłeś!- mówię zła i przytulam chłopca. -Okey po pierwsze to ty pierwszy zerwałeś umowę. Kilka dni tygodni później dostałam od ciebie list z informacją że nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra i że wolisz tą swoją Leone ! A pozatym kiedy miałabym cię zdradzie ?! Byłam cały czas przy tobie!- mówię to zanim gryzę sie w język. Cholera może skojarzyć fakty.

Chłopak marszczy brwi i zadaje to pytanie... którego najbardziej się bałam - kogo to dziecko? Kto jest jego ojcem ?-

-Robert. A ja matką. Pokazać ci akt urodzenia ? - pytam ironicznie.

W oczach Nathana dostrzegam błysk złości. W jednej chwili zniża się do poziomu Theo i mówi - bohaterze.. powiesz mi ile masz lat ?- pyta.

-Theo nie odpowiadaj - mówię odrazu do chłopca.

-Nie rozmawiam z tobą tylko z dzieckiem- mówi Nathan.

-Którego jestem matką i zabraniam Ci z nim rozmawiać- chowam chłopca za sobą.

-A ja z tego co widzę jestem ojcem. - mówi Nathan a moje serce na chwile przestaje bić. Cholera.

Żeby nie dać sobie po sobie poznać jak bardzo jestem zdenerwowana zaczynam się śmiać.

-Ty ojcem ? Ty byś nawet kobiety w dzień płodny nie zapłodnił twoim małym..- zaczynam jednak powstrzymuję się wiedząc że mam przy sobie dziecko.

-Jaka pyskata się zrobiłaś. Wcześniej nie nażekałaś. To teraz Theo tak ? - uśmiecha się do chłopca. Cholera - powiesz mi ile masz lat ?-

-Mam niedługo 7 lat!- mówi odrazu pokazujac mu 5 palców.

-Woooww to duży chłopiec jesteś. A powiedz.. ten pan to twój tatuś ?- wskazuje na zdezorientowanego Roberta.

-Naturalnie że tak - mówię za chłopca.

-Mamusiu ale przecież powiedziałaś że tatuś nas zostawił..- mówi Theo. Cholera. Mam za bardzo mądrego syna.

-Tak ? A mamusia mówiła coś jeszcze ?- pyta Nathan podnosząc brew na mnie.

Po prostu zostań mała ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz