Rozdział 14.2. Ty masz narzeczoną chłopie.. niezapominaj!

5.1K 348 82
                                    

Perspektywa Sky:

-Nathan był moim na... najlepszym przyjacielem - prawie powiedziałam najemcą.

Moja wypowiedź spotkała się z zaskoczonym wzrokiem Nathana jednak ten ku radości postanowił tego nie skomentować.

-Spotkanie po latach ? To bardzo dobrze że nadal się dogadujecie. Sky idź teraz na 30 min przerwę. Ja muszę wypełnić papierki. -wywraca oczami. To w niej lubie. Jest bardzo otwarta i zabawna. Nie da się nudzić z ta kobietą.

-Oczywiście proszę pani. Tak jak pani każe - żartuje. Kobieta tylko wywraca oczami i idzie dalej. Nathan patrzy na tą scene jakbym była z kosmosu ale jednak... no cóż. Nie można przez całe życie być smutnym.

-Sky !?- słyszę nagle kobiecy głos. Jest on bardzo znajomy. Gdy odwracam się zamieram. Kilka metrów przede mną stoją Pani i Pan Black. Mama i tata Nathana. O matko.. jak ja ich długo nie widziałam.

-Tak to ja wzdycham- widzę jak w oczach mamy Nathana zbierają się łzy a ta po chwili podchodzi i mnie przytula. Tata Natahan i jak sam Nathan witają się miedzy sobą a wtedy tata Nathana wita się ze mną.

-Boże dziecko.. jak ja cie długo nie widziałam.. opowiadaj. Co u ciebie? Masz męża ? Dziecko ? Jak Ci się żyje ?- bombarduje mnie pytaniami.

Szczerze powiem nie wiem jak mam na to wszystko odpowiedzieć.

Gdy już otwieram usta aby odpowiedzieć wtrąca się tata Nathana.

-Bell skarbie może weź Sky na kawę do kawiarni .. tam sobie wszystko omuwicie i obgadacie co ? Myślę że szpital nie jest dobrym miejscem na takie rozmowy. - kręci głową.

-Masz rację kochanie. Możemy porozmawiać Sky ?-

-Oczywiście pani Black.. tylko- zaczynam jednak Nathan uznał to za zabawne wtrącić się w moje zdanie.

-Tylko zabiorę kurtkę. Masz przerwę Sky- patrzy na mnie a we mnie się aż gotuje.

-Nie jesteś już moim najemcą aby mi rozkazywać ! Jeżeli mam ochotę to pójdę z twoją kochaną mamą na kawę jednak jeżeli nie mam to nie pójdę. Umiem odpowiadać sama za siebie wiec zrób mi tą przysługę i nie odpowiadaj za mnie co ?!-

Nathan wydaje się naprawdę zszokowany moim wybuchem. Niespodziewał sie tego.

-A teraz wybacz jednak idę na kawę z twoją mamą- mówię odwracając się i posyłając uśmiech pani Black. Ta stoi na początku zszokowana jednak po chwili uśmiecha się do mnie.

Pochodzę do niej i biorę ją pod rękę na co ta się uśmiecha. Idziemy kilka kroków a potem odwracamy się tylko aby powiedzieć facetom dowidzenia i kierować się w stronę wyjścia.

******

Perspektywa Nathana :

Wooowww.. moja Sky.. co za iskra! Nie czekaj to nie iskra.. to prawdziwy ogień. Nie wiedziałem że jest w niej aż taka stanowcza osoba . Koło mnie była słodka niewinna.. jak taki mały bezbronny piesek. Jednak mojej małej Sky już nie ma. I już nie wróci. Zastąpiła ją pewna siebie młoda mama.

-Nathan ?- z zamysłu wyrywa mnie głos mojego taty. -Idziemy do Evie ?-

Aah tak Evie.. twojej narzeczonej. Ty masz narzeczona chłopie.. niezapominaj!

-Tak tak.. chodźmy?- odpowiadam zdezorientowany. Przez Sky Evie i dziecko spali na boczny tor... co ta dziewczyna ze mną robi.

Mój tata patrzy na mnie niepewnie jednak podchodzi do drzwi od pokoju Evie. Po krótkim zapukaniu mój tata wchodzi do środka a ja zaraz za nim.

Evie leży na łóżku i patrzy w telewizor na ścianie. Gdy tylko nas zauważa jej twarz się zmienia. Wpływa na nią smutek.

Czy ja sobie to wmawiam czy ona po prostu przed chwilą była na wszystko obojętna?

-Jak się czujesz dziecko ?- pyta mój tata ją. Dziewczyna patrzy na niego smutna. Niepodoba mi się ten jej wzrok. To nie jest jej wzrok.

-Dobrze Tato.. tylko- zauważam w jej oczach łzy- strasznie boli mnie utrata dziecka.. to okropne- zaczyna płakać.

Czy ja jestem aż tak bardzo bez uczucia czy dlaczego mnie to nierusza?

-Tato...Czy możesz wyjść ? Musimy porozmawiać z Evie ... w cztery oczy- patrzę na mojego Tatę.

Mój tata rozumie o co chodzi i po prostu wychodzi kiwajac głową.

-Evie.. jak się czujesz ?- siadam obok niej i łapię jej rękę w swoje dłonie.

-Źle Nathan..ty nie wiesz jak to jest stracić coś co nosiło się tyle miesięcy pod sercem- widzę jak zaczyna płakać. Odruchowo ją przytulam. Nie lubię jak kobieta płacze. Mogę być gangsterem mordercą czy ostatnim skurwysynem.. czym kolwiek. Ale nienawidzę jak kobieta płacze. Boli mnie to.Nigdy nie zabiłem kobiety ani dziecka i nigdy tego nie zrobię.

-Nie płacz Evie.. to dziecko i tak kiedyś przyjdzie na świat. Będzie inaczej wyglądało i miało inny kolor oczu.. jednak kiedyś przyjdzie na świat. - cytuję słowa Sky. Te słowa we mnie naprawdę trafiły. Sky wybrała dobrą drogę kiedy poszła na lekarza. Wiedziałem że jest zdolna. Szkoda tylko ze to nie ja jej to umożliwiłem.

-Ty nierozumiesz.. ja niechcę innego dziecka. Chcę te które poroniłam. Które nosiłam i które chciałam urodzić. Ty jesteś tylko facetem. Zrobicie a resztę zostawiacie kobiecie. Nie twierdzę że to źle bo to wkońcu tylko kobieta potrafi to zrobić. Niepozoliłaby też nikomu innemu tego zrobić. To było moje dziecko... a ty jesteś tylko facetem i tego nie zrozumiesz tego-

Zaraz kurwa co? Niezrozumiem tego?

-Niezrozumiem tego ? Kochałem to dziecko tak samo mocno jak ty. Tak samo mocno a może nawet i mocniej!-

Evie zaczyna się szyderczo śmiać - ty kochałeś je bardziej ? A kto je nosił ?!-

-A kto zrobił !?-

-No właśnie. Bo tylko to porafisz!- krzyczy.

-Zaraz zaraz... to dziecko to była nasza wspólną decyzją... nie tylko moja. Chcieliśmy tego dziecko. Chcieliśmy aby mała cząstka nas biegła za psem w naszym ogródku.. - patrzę na nią. Dziewczyna siedzi narazie tylko zszokowana jednak po chwili odwraca głowe.

-Przepraszam Nathan.. to po prostu tak boli- zaczyna płakać a ja ją przytulam. Nieumiem inaczej.

-Evie.. może to nie czas i miejsce.. ale .. rozmawiałem z Dr. Flower i ona powiedziała.. że twoja Ginekolog musiała cię powiadomić że ta ciąża jest- wzdycham- ze jest zagrożona-

Wyraz twarzy Evie się bardzo szybko się zmienia. Na jej twarz wpływa poczucie winy.

-Przepraszam. Tam faktycznie wiedziałam że jest zagrożona jednak.. niepotrafiłam Ci o tym powiedzieć. Ty tak cieszyłeś się z tego dziecka a świadomość że ciąża..- patrzy na mnie niepewnie- jest zagrożona.. zabijała mnie od środka. Niechciałam abyś też to przechodził..- tłumaczy.

-Dobrze.. to jestem jeszcze w stanie zrozumieć.. jednak lekarka twierdzi że owszem było to poronienie samoistne jednak niewpłyneło na nie tylko wada w ciąży ale i ..- patrzę na nią. Dziewczyna nie wyraża emocji.
-Ale i intensywny seks. A z tego co mi wiadomo. My.- wskazuje na nią a zaraz potem na siebie palcem - nieuprawialiśmy seksu przez miesiące-

Evie podnosi w górę swoją brew. Że jak ? Tylko to ?

-Sugerujesz że cię zdradziłam ?-

-Sugeruję że chcę się dowiedzieć dlaczego poroniłaś przez intensywny seks mimo że takiego już długo nie uprawialiśmy?- patrzę na nią wyzywająco.

-Dobra Nate to nie ma sensu. Nie ufasz mi .. okey. Wyjdź chcę się przebrać- patrzy na mnie gniewnie.

Wychodzę trzaskając drzwiami.
Co to miało być do cholery...

Zdradziła mnie ?

************************************
Taadamm Rozdział 14!♡

Czy Evie zdradziła Nate'a?

Zapraszam!♡

#1132

Zapraszam na mojego Instagrama : langesaradominika

Po prostu zostań mała ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz