Rozdział 10.2 Co tam bohaterze ?

5.6K 349 57
                                    


Perspektywa Sky :

Mój budzik jak co rano dzwoni o 6. Na ślepo go wyłączam chcąc żucić telefonem.  Tak bardzo nie chcę mi się wstawać lecz muszę. Muszę przygotować śniadanie dla Theo do przedszkola i sama zdążyć na zajęcia.

Niechętnie wstaję i podchodzę do szafy. Dzisiaj decyduję się ubrać jasny sweterek do tego spodnie z wysokim stanem oraz baleriny bo nie lubie szpilek a dzisiaj będziedzibędzie

Gdy już jestem w kuchni wkładam do tostera 2 kromki chleba. Czekając aż się podtostują szukam Nutelli. Gdy ją znajduję tosty są już gotowe.

Wyciągam jeszcze ciepłe kromki chleba i smaruję z Nutellą. Przekrajam w pół i owijam w osobne folie aluminiowe. Potem kroję truskawki i wkładam w butelkę w środek. Jest to specialna butelka bo na środku ma jakby takie sitko z plastiku i w to sitko można włożyć pokrojone owoce i gdy wleje się wodę to ta woda przejmie trochę smak tego owocu.

Gdy butelka gotowa wiem że czas obudzić Theo.  Więc idę do jego pokoju na górę i otwieram drzwi.

Mój synek śpi najlepsze z kołdrą na podłodze a poduszką na nogach. Cóż.. jak kto lubi. To dziecko czasami mnie zadziwia.

-Kochanie.. synku.. pora wstawać..- uśmiecham się i całuje go w polik.

- Mamo.. proszę.. jeszcze 5 minut..- słyszę jego senny głos.

-No dobrze.. przyjdę za chwilę- wstaję z jego łóżka.

- Mamuś.. brzuszek mnie boli- chłopczyk siada i mówi to płaczliwym tonem.

-Brzuszek ? Mamusia da ci kropelki dobrze ?- pytam.

Chłopiec kiwa głową i kładzie sie spowrotem. Idę schodami ja dół do kuchni i sięgam do szafki pod kluczem gdzie trzymam lekarstwa. Wyciągam krople żołądkowe i wlewam ich kilka do szklanki z wodą.

Biorę szklankę w dłonie i idę na górę do pokoju Theo. Jednak gdy wchodzę niezastaję go tam. Do głowy przychodzi mi jego łazienka. Odstawiam szklankę na jego szafkę nocną.  Przechodzę  przez pokój do jego drzwi od łazienki. Otwieram je i bingo. Mój mały synek klęczy nad muszlą klozetową i wymotuje.

-Ohh skarbie- mówię i przykucam przy nim głaszcząc jego plecy.

Po chwili chłopiec się uspokaja i siada na ziemi. Wlewam w szklankę która stoi na umywalce wodę i daje mu do wypłukania ust co robi. Wciskuję spłuczkę w toalecie.

-Chodź do mamy. - biorę go na ręce i mówię - pojedziemy później do lekarza dobrze ? Chcesz się położyć w łóżeczku czy na dole ? - pytam.

-Na dole - mówi.

-Dobrze- sadzam go na łóżku i daje szklankę z lekarstwem - wypij- mówię.

Chłopiec bierze szklankę i niechętnie pije. Potem biorę go na ręce i zanoszę do salonu na dół. W tym samym momencie słyszę jak Robert schodzi na dół.

-Co tam bohaterze ? Jeszcze nie ubrany ?- pyta.

-Jest chory. Brzuszek go boli i wymiotował. Pojadę z nim później do lekarza- mówię.

-Zawiozę was. Mam do pracy na 10 a spowrotem dam wam na taksówkę. Nie będziesz się taszczyć z nim autobusem- mówi.

-To dobry pomysł. Narazie zrobię mu coś do jedzenia..mamy paluszki ?- mówię.

-Mamy. - odpowiada.

-Daj mu szklankę paluszków - mówię.

Chłopak podnosi brew jednak to robi. Ja smaruję chleb trochę masłem i kładę szynkę.

Po prostu zostań mała ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz