Dlaczego mnie nie wypuszczą?

6K 283 53
                                    

Gdy weszłam do pomieszczenia zakuli mnie w kajdanki. Serio... Przecierz moge to zniszczyć swoją mocą. Po tej myśli usiadłam na czarnym krześle przy czarnym stole. Na przeciwko mnie usiadł Stark a reszta Avengers weszła do innego pomieszczenia. Pewnie oglądają mnie za lustrem weneckim.
-Czemu nam pomogłaś?- spytał Stark.
-Czemu bo nie ma dżemu a marmolada się nie nada.-uśmiechnełam się i pokazałam mu język.
-Dlaczego nam pomogłaś?-Stark ponowił swoje pytanie.
-Szczerze mówiąc to nie wiem.-powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Jak zyskałaś moce?-spytał.
-Po prostu śpiewałam i tak jakoś poszło.-mówie.
-To jak puścicie mnie do domu?-spytałam z nadzieją.
-Nie.-powiedział po czym wstał. Ruchem ręki kazał zrobić mi to samo.
Posłuchałam się. Po chwili razem ze Starkiem znajdowałam się w windzie. Gdy winda się zatrzymała wyszliśmy. Iron-man zaprowadził mnie do klatki. Dobrze że nie mam kajdanek. Usiadłam na pryczy wziełam telefon i napisałam do mamy : "Znikam na pare dni. Nie martwcie się nocuje u koleżanki." Sprawdziłam która godzina. Była 19:57.Odłożyłam telefon i spojrzałam na Lokiego. Stał przy pryczy. I patrzył na mnie.
-Loki?-spytałam.
-Tak?-powiedział.
-Możesz mi troche powiedzieć o sobie?-zpytałam.
-Dobrze. Ale ty też coś mi o sobie opowiedz.-powiedział.
-Ok.-powiedziałam a on zaczął opowiadać o sobie. Było mi go żal jak zaczął mi mówić jak Odyn go traktował. Słuchałam go bardzo uważnie.Po jakiś 20 minutach skończył a ja miałam łzy w oczach.
-Jak oni mogli cię tak traktować.-powiedziałam po czym po policzku spłyneła mi łza. A Loki ją wytarł ją kciukiem.
-To nie twoja wina.-powiedział a ja go przytuliłam. Był zdziwiony ale oddał przytulaska. Po jakiś 5 minutach odkleiłam się od niego.
-Teraz twoja kolej.-powiedział.
-No dobra... Urodziłam się w Nowym Jorku. Mam brata i siostre. Brat ma na imie Andy a siostra Olivia. Często się z nimi kłuce. Moja mama Sarah jest opiekuńcza. Mój tata Mark... znalazł sobie inną. Ale wracając do mnie mam 17 lat i to chyba tyle.- powiedziałam. A Loki patrzył mi w oczy.
-Masz 17 lat?-spytał.
-Tak.-powiedziałam i rozmawialiśmy dalej. Rozmiawialiśmy tak 3 godziny ale byłam już zmęczona. Wyciągnełam telefon i zobaczyłam godzine. Była 23: 20.
-Przepraszam Loki ale jestem zmęczona.-ziewnełam i położyłam się na pryczy. (Dobrze że były dwie).
-Dobranoc Loki.-powiedziałam.
-Dobranoc Cassandro.-powiedział i pocałował mnie w czoło.

Hej. Przepraszam za błędy. Zapraszam do komentowania.

Zasłuchana || AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz