Każde spotkanie Syriusza na korytarzu w objęciach tej pustej lalki wzbudza we mnie mieszane uczucia. Raz ledwo powstrzymuję się od krzyku, raz przechodzę obok niego obojętnie, aby na końcu prawie wybuchnąć płaczem.
Zabawa w związek z moim bratem naprawdę dobrze nam wychodzi. Severus przykłada do tego dużą wagę, dlatego wszyscy wierzą, że jesteśmy w sobie zakochani. Szeptanie do ucha, trzymanie za rękę i rzadkie pocałunki trzymają wszystkich w tej iluzji.
- Mel.
Odwracam głowę, a szarość jego tęczówek przyspiesza bicie mojego serca. Mrugam, nie rozumiejąc co się dzieje, jednak nie odwracam wzroku. Dokładnie skanuje jego oczy, w których znajduje kilka emocji naraz. Delikatna nuta radości łączy się z cierpieniem, a miłość uwiązana jest z tęsknotą.
- Możemy porozmawiać ?
Tak bardzo nie chcę urywać pierwszego od dawna kontaktu wzrokowego, jednak myśl o jego bezpieczeństwie przekonuje mnie. Odwracam głowę przygryzając wargę. Cholera Syriusz.
- Przecież nie mamy o czym rozmawiać.
Przybieram szorstki ton. Tłumię w sobie chęć wyznania mu wszystkiego. Muszę go przecież chronić.
- Muszę powiedzieć Ci coś naprawdę ważnego. Proszę, Mel - mówi łamiącym się głosem, a ja nie wiem co powinnam zrobić.
- Chodźmy.
Czuję, jak łączy nasze palce i ciągnie mnie w znaną sobie stronę. Próbuję się wyrwać, jednak jego dłoń stanowczo mi to uniemożliwia. Czuję, że ta rozmowa znowu doprowadzi mnie do łez. Nie chcę tego.
Docieramy do opustoszałej sali, chłopak wyswobadza moją rękę z uścisku i staje do mnie plecami. Nie rozumiem. On przecież tak się nie zachowuje.
- O czym chciałeś porozmawiać ? - pytam łagodnie. Nie stać mnie na inny ton. Nie dzisiaj.
- Ja..
Proszę nie rób niczego głupiego. Syriusz mam teraz zbyt wiele kłopotów na głowie.
- Ja już tak nie potrafię. - mówi cicho i odwraca się w moją stronę.
Patrzy mi w oczy, wolnym krokiem podchodzi do mnie, swoją ciepłą dłoń kładzie na moim policzku. Wzrok wbijam w jego źle zawiązany krawat, gdy podnosi moją brodę, abym spojrzała w jego zniewalające tęczówki.
- Syriusz ? - panika ogarnia cały mój umysł.
Co teraz ? Jak mam uciec ?
Ciemnowłosy pochyla się w moją stronę, a sekundę później subtelnie muska moje usta. Jego bliskość odbiera mi zdolność ruchu, zapach jego perfum otumania moje zmysły, próbuję się opierać, jednak na próżno. Oddaję pocałunek, przez co czuję jak moje serce przyspiesza. Jest delikatny, jakby myślał, że zaraz rozpadnę się w drobny mak, a jego usta były jedynym spoiwem, które utrzyma mnie przy życiu.
Po chwili odsuwa się nieznacznie, a to co mówi wydaje mi się nierealne.
- Wybierz mnie zamiast jego. Proszę, Mel.. Ja Cię potrzebuję. Kiedy trzymasz jego rękę zalewa mnie fala zazdrości. Pragnę, abyś była moja. Ja.. Kocham Cię, Mel.
Wpatruję się w jego smutne oczy, czuję na policzkach jego oddech, pragnę więcej, jednak powstrzymuję się. On.. Nie możemy być razem, choć osobno nie jesteśmy w stanie żyć.
- Syriusz..
Muszę kłamać. To, on, cholera, dlaczego ? Czuję jak do moich oczu napływają łzy.
- Tylko, że my do siebie nie pasujemy. Ja.. Nie kocham Cię. Ten związek..
Nie dokańczam, ponieważ chłopak odpycha mnie i wychodzi z sali. Nie hamuję emocji. Wybucham płaczem, obwiniając siebie za wszystko. Gdybym tylko mogła, wszystko potoczyłoby się inaczej.
Ocieram łzy, choć moje ciało nadal drży od natłoku emocji i ruszam korytarzem w stronę.. Właściwie błądzę po szkole bez celu nawet nie wiem jaki czas. Nagle przypomina mi się, że dziś miałam poinformować Dumbledore'a o planowanym ataku śmierciożerców. Ruszam w stronę gabinetu dyrektora, gdy ktoś ciągnie mnie za rękę. Odwracam się i widzę wściekłą twarzy James'a.
Już wiedzą, co między nami zaszło.
- Tym się teraz zajmujesz ?
Momentalnie odczytuję z ich myśli, że wiedzą o mojej misji.
- Jesteś śmierciożercą, a wiedzą, że płynie w Tobie mugolska krew ?
Severus im powiedział.
- Nie jestem..
Moją odpowiedź przerywa nagły hałas, prawdopodobnie pierwszy wybuch, a ja proszę w duchu, aby Syriusza tam nie było.
- Powiedz, że on tam nie poszedł.
- Poszedł.
- Lilly poinformuj Dumbledore'a o ataku na wioskę.
Nie czekam na ich odpowiedź tylko natychmiast teleportuję się na miejsce zdarzenie. Wychylam się z niewielkiej uliczki, a to co widzę przeraża mnie. Zniszczone, palące się budynki, ofiary błagające o pomoc i masa śmierciożerców, który bawią się w najlepsze. Szukam wzrokiem charakterystycznych czarnych włosów. Nagle wśród całego zgiełku pojawia się Zakon Feniksa, razem z nimi i mój brat, a ja ciągle szukam tylko jego. Nie obchodzi mnie to czy odkryją moją rolę w całym tym popieprzonym planie, chcę tylko go odnaleźć. Nagle przerażający krzyk wypełnia moje uszy i ostrożnie ruszam w stronę źródła dźwięku. Znajduję go, zakrwawionego, leżącego na ziemi, próbującego się bronić. Podbiegam w jego stronę, a przerażenie w jego oczach sięga zenitu.
- Nie powinnaś tu być ! - podnosi głos, a ja odbijam zaklęcie, które kierowane jest w naszą stronę.
- Ty też nie !
- Mel, uważaj ! - czuję na plecach jakieś zaklęcie, które odbiera mi zdolność ruchu, jednak w ostatniej chwili łapię jego rękę i teleportuje nas.
Później nastaje ciemność.
Co teraz ?
Wiem, nie było mnie tu około dwóch tygodni za co bardzo bardzo przepraszam! Po prostu dużo się dzieje i nie zawsze jest czas żeby napisać czy poprawić rozdział, musicie mi wybaczyć. A kiedy będzie następny rozdział tego nie wiem, postaram się żeby był jak najprędzej, ale to też nie od mnie zależy. A jak wam się rozdział podoba? Jak myślicie co będzie dalej? A no i proszę Was moje kochane mordki zostawcie coś po sobie! A i chciałam wam podziękować, za prawie 1000 wyświetleń! Jestem w ogromnym szoku, kiedy wchodzę na wattpada i widzę, że liczba wyświetleń się zmienia! No to miłej nocy czy tam miłego dnia wszystko zależy kiedy to czytasz! No to do następnego!
CZYTASZ
Wszystko potoczyło się inaczej - Huncwoci
FanfictionIch trzech i ona. Dar i świat, który trzeba uratować. Ona i on. Sekrety, które powinny zostać ukryte i miłość, której nie sposób powstrzymać. I co z tym wspólnego ma Severus Snape ?