Rodział 10 - Mel co się z tobą dzieje?

311 14 0
                                    

DWUDZIESTY GRUDNIA.

Dzisiaj odbędzie się nasze pierwsze spotkanie z Voldemortem. To właśnie dzisiaj muszę wyzbyć się wszystkich uczuć, oszukać przyjaciół jak robię to od dwóch miesięcy. Dzisiaj stanę z nim oko w oko.

Niechętnie wstaję z zbyt wygodnego łóżka i ruszam do łazienki. Długi gorący prysznic ocuca mnie, przy okazji trochę rozluźnia moje spięte mięśnie. Potem przebieram się w swoją szatę i staję przed lustrem.

Wszystkie te wydarzenia sprawiły, że nie jestem sobą. Przypominam trupa, moja zwykle okrągłe policzki zapadły się, oczy straciły blask, moja skóra stała się szara, a pod oczami z powodu braku snu widnieją okropne sińce. Włosy w opłakanym stanie upinam w warkocz i wychodzę.

- Wcześnie dzisiaj wstałaś. - wita się ze mną Lilly.

Gdyby tylko wiedziała, że tak naprawdę nie zmrużyłam oka.

- Tak jakoś wyszło. - mówię sztucznym tonem.

- Mel co się z tobą dzieje ?

-Nic Lilly, wszystko w porządku. Trochę stresuję się sumami, to wszystko. - kolejne kłamstwa wydobywają się z moich ust. Jak tak dalej pójdzie sama pogubię się w tym co jest prawdą, a co kłamstwem.

- Niech ci będzie. - dziewczyna uśmiecha się krzywo. Doskonale wiem, że mi nie wierzy. Nie jest głupia i pewnie wie, że w nocy mnie nie było w dormitorium. Reszta również.

- Idę na śniadanie - rzucam zabierając swoją torbę.

Nie czekam na jej odpowiedź, po prostu wychodzę. W pokoju wspólnym Dianah przyłącza się do mnie. Z jej myśli wiem, że chce zapytać o to co Lilly zaledwie kilka minut wcześniej.

- Za chwilę przerwa świąteczna. - podejmuję temat. - Jedziesz do domu na święta czy zostajesz ?

- Remus przyjeżdża do mnie z rodzicami. Wczoraj była pełnia, więc może odpocząć z nami.

Cholera jasna. Wczoraj była pełnia ! Nie było mnie z nim ! Jak mogłam zapomnieć ? Muszę coś wymyślić, przecież nie powiem, że w nocy byłam z Severusem. Cholera, myśl Mel, myśl !

- To świetnie. - posyłam jej sztuczny uśmiech. - Ja zostaje w Hogwarcie.

- To tak jak Syriusz.

- Zapowiadają się świetne święta. - przyznaję, aby się nie zorientowała.

Tak naprawdę jego obecność tu wszystko komplikuje. Kretyn dlaczego nie jedzie z resztą ? Nie chcę, żeby się martwił. Mam teraz zadanie do wykonania. On będzie tu jedyną przeszkodą.

-Mel ? Co się dzieje ?
Błagam. Przestańcie już.

-Nic. - syczę i siadam na swoje miejsce w Wielkiej Sali.
- Przecież widzę, że coś Cię dręczy! Nie było Cię w dormitorium w nocy, ani nie byłaś z Remusem. Mel co się dzieje ?

-Mówię, że nic. Nie dociera do tej twoje blond głowy ? Mam ci to narysować ?

Zostawiam prawie nietknięte jedzenie i ruszam na wróżbiarstwo. Po drodze mijam rudowłosą z chłopakami, jednak totalnie ich ignoruję.

Siadam pod klasą. Zamykam oczy, gdy słyszę, że w moją stronę zbliża się Remus.

-Hej Mel - uśmiecha się smutno, podchodząc w moją stronę.

-Hej. Przepraszam, że dziś mnie nie było. Uczyłam się, ale zasnęłam w Pokoju Życzeń - kolejny sztuczny uśmiech. Ostatnio występuje u mnie zbyt często.

- Nic się nie stało. Z reszta nie o to mi chodzi. Mel co się z tobą dzieje?

Do cholery, serio ?!

- Nic. Się. Nie. Dzieje. Dajcie mi święty spokój. - syczę i podnoszę się z miejsca.

Wkurzona wchodzę do klasy i siadam na swoim miejscu. Jeżeli jeszcze ktoś zada mi to jebane pytanie zamorduję gołymi rękoma.
Gdy tylko James dosiada się do mnie słyszę w jego myślach, że naprawdę chce o to zapytać. Od razu kładę głowę na stoliku i zamykam oczy. Nie wszyscy się ode mnie odpieprzą.

- Panno Gordon ! - nagle słyszę głos nauczycielki nad sobą.

Podnoszę oczy. Nade mną stoi nie kto inny jak nauczycielka z grubymi okularami.

- Mel, co się z Tobą dzieje ? - słyszę szept Rogacza, a gniew sprawia, że zaciskam pięści.

- Nic. - rzucam wściekle i zwracam się do nauczycielki.

- Pani profesor boli mnie głowa. Pójdę do pielęgniarki. - mówię, a potem za jej zgodą wychodzę z sali.

Po drodze do dormitorium zahaczam o kuchnię, gdzie za sprawą skrzatów otrzymuję tosty oraz herbatę. Wreszcie jakiś porządny posiłek. Wkraczam do pokoju wspólnego, gdzie na szczęśnie nikogo nie ma. W innym przypadku mogłabym mieć nieźle przechlapane.

Zmęczona siadam w ulubionym fotelu Syriusza. Mebel przesiąknięty jest jego cudownym zapachem, więc mocno zaciągam się tym charakterystycznym aromatem. Dopiero niedawno uświadomiłam sobie co tak naprawdę do niego czuję. Jest najgłupszym, ale zarazem najodważniejszym chłopakiem, jakiego miałam szansę poznać. Doprowadza mnie do szału, ale bez niego moje życie nie miałoby sensu. Jednak teraz nie mogę się do tego przyznać. On musi być bezpieczny inaczej to wszystko będzie stracone. Musi żyć.

Z Severusem regularnie odwiedzam Pokój Życzeń. Tam razem uczymy się, aby dać radę Czarnemu Panu. Szkoda tylko, że przez to muszę tracić swoich przyjaciół.

Moje rozmyślania przerywa hałas. Przenoszę oczy w stronę obrazu, przez który wchodzi Syriusz. Jestem pewna, że zobaczył, gdzie jestem na mapie Huncwotów, którą stworzyliśmy nie tak dawno.
- Chciałem z tobą porozmawiać. - mówi spokojnie, a ja odwracam wzrok.
Jeśli o to zapyta to mu chyba przywalę.

-O co chodzi ? - pytam dość ostro. Chyba za ostro.

- O ciebie Mel ! Unikasz nas ! Łazisz gdzieś nocą ! Okłamujesz wszystkich dookoła ! Wyglądasz gorzej niż Lunatyk ! Zmieniłaś się. Co się kurwa z Tobą dzieje ?! Przecież się przyjaźnimy !

-Nie drzyj się. - mój ton jest godny prawdziwego Ślizgona.

- Nie Mel. Zachowujesz się trochę jak twoi rodzice. Dlaczego coś ukrywasz ? - jego słowa sprawiają, że wybucham.

- Nie masz prawa mnie do nich porównywać ! - wstaję i nie myśląc zbyt wiele moja ręka ląduję twardo na jego policzku.

Chłopak spogląda na mnie zszokowany. Wiem, że nie powinnam go bić, ale to co powiedział jest niewybaczalne. Spoglądam na niego z chęcią mordu. Nie zważam na to, że tym samym mogę zakończyć naszą przyjaźń. Tak byłoby nawet łatwiej.

- Jesteś taka jak oni. - wypluwa, a ja czuję jak moje niewielkie serce rozpada się.

Spoglądam w jego piękne, teraz wściekłe szare oczy. To koniec.

- Może masz rację. - mówię łamiącym się głosem.

Nie myśląc wiele uciekam z pomieszczenia. Biegnę ile mam sił w nogach prosto do Pokoju Życzeń. Myślę o pomieszczeniu podobnym do salonu z tamtego listu. Gdy przechodzę trzy razy pod ścianą, a moim oczom ukazuje się przytulne miejsce z ogromnym łóżkiem. Bezradnie rzucam się na nie, a po moich policzkach spływają łzy.

Straciłam wszystko.

No witam witam! Jak wam się podoba rozdział? Jak pójdzie spotkanie z Voldemortem? Możecie coś po sobie zostawić? Do zobaczenia w środę!

Wszystko potoczyło się inaczej - Huncwoci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz