Rozdział 21 - Nie odejdę

183 10 6
                                    

***

- NIE! - otwieram gwałtownie oczy.

Nie potrafię złapać oddechu, czuję, że cała się trzęsę, moja głowa nadal boli, jednak już nie tak mocno jak przedtem. Nie wiem gdzie jestem.

- Mel? Melinda!

Słyszę głos Syriusza, jakby przez mgłę. Obraz przez moimi oczami jest zamazany, jednak dostrzegam postać wchodzącą do pokoju.

- Tak cholernie się martwiłem.

Przytula mnie, a ja nie wiem co robić. W moich oczach pojawiają się łzy.

- Co się stało?

Pytam cichutko, zaciskając palce na jego czarnej koszulce.

- Już dobrze maleńka. Jesteś bezpieczna.

Wspomnienia nagle zalewają moją głowę. Zamykam oczy, jeszcze mocniej przytulając chłopaka. Po raz kolejny przysporzyłam mu zmartwień.

- Przepraszam.

***

Uchylam powieki. W pokoju panuje ciemność, otaczająca mnie cisza sprawia, że ogarnia mnie strach. Powoli podnoszę się na przedramionach, gdy zauważam postać Syriusza. Śpi oparty o kant łóżka, zgaduję, że wcześniej trzymał moją dłoń. Mój oddech dzięki jego obecności uspokaja się. Próbuję zejść z łóżka najciszej jak portafię, jednak mimo to budzę go. Zaspany podnosi głowę i czując, że nie ma mnie na poprzednim miejscu prostuje się nerwowo. Szybko odnajduje mnie wzrokiem. Wstaje, żeby zapalić światło, a następnie zasiada obok mnie. Boję się odezwać. To wszystko moja wina. Znowu.

Czuję, że łapie moją rękę, więc w końcu przenoszę na niego wzrok. W tych pięknych tęczówkach zagościło zmartwienie. I po raz kolejny to ja jestem jego przyczyną.

- Ukrywasz przede mną zbyt wiele rzeczy. Więc teraz opowiesz mi o wszystkim. Będę przy Tobie i nie odejdę, nawet gdy powiesz, że nie chcesz mnie znać.

- Ale..

- Żadnych ale.

***

Od kilku dni jestem mocno osłabiona, są momenty, że moja głowa pulsuje, jakby chciała wybuchnąć, nie mogę spojrzeć na jedzenie. Syriusz nalegał, żebyśmy udali do szpitala, jednak ubłagałam go, aby mi tego nie robił.

Cały czas ktoś przy mnie czuwa, głównie Syriusz, choć staram się ograniczyć jakikolwiek kontakt z nim. Choć podczas tamtego wieczoru opowiedziałam mu o wszystkim, to wiem, że nie powinnam się do niego zbliżać.

- Mel.

Głos Black'a sprawia, że zamykam oczy. Kolejna rozmowa jest ponad moje siły.

- Nie mam ochoty. Wyjdź, głowa mnie boli.

- Znów to robisz.

Nie odpowiedziałam.

- Teraz nie możesz uciec.

- Muszę.

Szepczę, zaciskając pięści.

- Nie pozwolę Ci uciec.

***

Powrót do szkoły jest dla mnie męczący. Każda chwila z przyjaciółmi jest dla mnie męcząca. Obecność Severusa, który nagle zamknął się w sobie jest dla mnie męcząca. Staramy się odbudować naszą relację, jednak widzę nieufność Rogacza, widzę zmęczenie Syriusza, który próbuje towarzyszyć mi co dzień, a przy tym nie zaniedbać przyjaciół. Rozmowy wśród nas praktycznie nie istnieją. Uciekam, jednak Black jest o krok za mną. Mocno trzyma moją dłoń, nie pozwalając mi uciec.

- Spotkajmy się na błoniach dziś wieczorem.

Jego szept wybudza mnie z zamyślenia. Przenoszę wzrok w lewą stronę, gdzie napotykam zaczerwieniałe szare oczy. Czuję na sobie wzrok wszystkich, co sprawia, że chcę uciec. Kiwam twierdząco głową i wychodzę. Wiem, że nie chcą mojej obecności. Pędzę do lochów, gdzie odbywają się eliksiry, gdy w drodze napotykam Severusa. Dostrzegam na jego ustach uśmiech, ubrany jest w czarną koszulę, jego włosy wydają się inne. Wymija mnie bez słowa, więc odwracam się momentalnie.

- Severus?

Ten jedynie spogląda na mnie przez ramię i odchodzi w ciszy. Patrzę jak znika za rogiem, nie potrafię opanować szoku. Przez moment stoję w bezruchu, jednak w końcu trafiam do klasy. Lekcja strasznie mi się dłuży, nie potrafię się skupić, moje myśli krążą wokół Snape'a. Dlaczego nagle wyglądał inaczej? Co on do cholery knuje?

***

Wolnym krokiem podążam w stronę błoni. Chłodny wiatr owiewa moją twarz, przez co łzy stają mi w oczach. Docieram pod drzewo, gdzie dostrzegam zmarzniętego chłopaka.

- Co się stało?

Cholerne zmartwienie. Przestań tak na mnie patrzeć.

- To z zimna. Dlaczego mnie tu ściągnąłeś?

- Chciałem spędzić z Tobą trochę czasu.

Uciekam wzrokiem. On chce spędzić ze mną czas, ja pragnę spokoju i samotności. Nie zasługuję, aby mnie kochał.

- Księżniczko.

Łapie moją rękę, zamykam oczy. Przestań mnie kochać, proszę.

- Chciałbym znów zobaczyć twój uśmiech.

- Będzie łatwiej, gdy odejdziesz. - szepczę.

- Spójrz na mnie.

Nie mogę. Wiem, że tym go krzywdzę, ale nie mogę.

Ostatecznie jego palce lądują na mojej brodzie, zmuszając mnie do spojrzenia w przecudowne tęczówki.

- Zrozum, że jesteś moim całym światem. Nie mogę odejść.

Nawet nie wiem kiedy łzy zaczynają spływać po moich policzkach, orientuje się dopiero, gdy jego palce zaczynają je ścierać.

- Nawet jeśli powiesz, że nie chcesz mnie znać. Będę przy Tobie i nie odejdę.

I o to wielki powrót! Jak wam się podoba? Tęskniliście bardzo za przygodami Melindy?

Wszystko potoczyło się inaczej - Huncwoci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz