3.

111 10 2
                                    

 Najpierw przeżyć dzień w szkole, później spotkać się z Cameronem w parku.

Taki był plan na dzisiaj. Mayson zresztą nie miał w swoim życiu większych planów. Nawet jego przyszłość była niepewna. Przecież muzykiem jest się tylko przez chwilę. Znajdą się lepsi a Boys of Death odejdą w zapomnienie. I co dalej? Będą koncertować po jakichś małych wsiach? On do niczego innego się nie nadawał.

Jak zwykle na przerwie otoczyły go fanki.

- Zagracie na koncercie charytatywnym? - Dopytywała blondynka, prowadząca szkolną gazetkę.

- Tak. Jako pierwsi. Mam nadzieję, że przyjdziecie. - Uśmiechnął się do niej uwodzicielsko.

Wszystkie dziewczyny przytaknęły, chichocząc przy tym podniecone. Cieszyły się z każdej cząsteczki jego uwagi.

- Napiszesz na tą okazję nową piosenkę? - Spytała jedna z cheerleaderek.

- Tak. Właśnie nad nią pracuję. - Odpowiedział ze swobodą. Wcale nie było tak, że żadnego pomysłu na piosenkę nie miał...

- Ale ekstra! - Podekscytowała się. - O czym będzie?

Zamilknął. Sam nie wiedział. Ale przecież nie może im pokazać, że coś jest nie tak.

- To na razie tajemnica, skarbie. - Puścił do niej oczko. Dziewczyna oblała się rumieńcem i zaczęła poprawiać swój strój.

- Nie mogę się już doczekać! - Pisnęła trzecia z nich. Jennifer, o ile dobrze pamiętał. Była przewodniczącą jego fanklubu.

- Po występie możecie iść za kulisy. Daje wam specjalne VIPowskie zaproszenie. - Dodał flirciarskim tonem.

Zadowoliła go reakcja dziewczyn. Flirtowanie z fankami stało się w pewnym sensie jego codziennym rytuałem. Lubił otaczać się osobami, które uważały go za najlepszego. Choć tak naprawdę nie wiedziały jaki był. Ale jemu to nie przeszkadzało. Chciał być uwielbiany.

Zobaczył ją jak schodziła po schodach. Szła w towarzystwie szkolnej gwiazdy koszykówki. Była taka piękna.

Rose Woods.

Poczuł jak jego żołądek robi obrót o 360 stopni. Serce chciało wyskoczyć mu z piersi. Obijało się o klatkę piersiową i wygrywało tak szybki rytm jak perkusja Rhetta. Nadal coś do niej czuł.

Usłyszał jej melodyjny śmiech. Zobaczył jak odrzuca do tyłu swoje ciemnobrązowe włosy. Miała na sobie zwykłą czarną bluzkę, obcisłe spodnie i glany, ale wyglądała nieziemsko.

Ale nagle zupełnie inne uczucie przejęło nad nim kontrolę. Przygnębienie i pewnego rodzaju ból, którego nie był w stanie zdefiniować. Patrzenie jak jest szczęśliwa z innym facetem było okropne.

Podeszli do automatu, stojącego niedaleko. Rose wrzuciła monetę i czekała aż wyleci z niego puszka z oranżadą. Anthony Bennett oparł się o niego i zrobił głupkowatą minę, przez co dziewczyna wybuchnęła jeszcze większym śmiechem. Zaczęli o czymś rozmawiać.

Ból był coraz gorszy. Mayson nie mógł dłużej na to patrzeć. Nie docierało do niego to, co mówiły dziewczyny. Przytakiwał tylko głową i mruczał coś w odpowiedzi. Wiedział, że musi sobie z tym jakoś poradzić. Zapomnieć i żyć dalej. A ból sam przejdzie.

Zaczęli iść w jego kierunku. Minęli go. Nawet na niego nie spojrzała. Zabolało go to jeszcze bardziej.

Zwłaszcza, gdy przypomniał sobie jak się całowali. Jak bardzo byli na siebie napaleni.

- Mayson! - Cheerleaderka zamachała mu ręką przed oczami. - Słyszysz co mówię?

Ocknął się i popatrzył na nią. Na twarz wypłynął mu uśmiech.

ZbuntowanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz