Rose oderwała się od Maysona. Przerażona spojrzała na Landena, który stał sobie spokojnie z rękami w kieszeniach. Przełknęła z trudem ślinę. Serce jej przyspieszyło. Boże... Jeśli on tylko powie Anthony'emu...
W jej głowie od razu pojawiło się mnóstwo scenariuszy. Wiedziała, że będzie próbował się zemścić za to, że nie będzie mógł zagrać w meczu.
Mayson był rozczarowany i wściekły zarazem. Zasmuciło go to, że Rose się od niego odsunęła. Jednocześnie chciał mocno przywalić Landenowi.
- Landen... - Odezwała się Rose.
- Nie ma to jak być w odpowiednim miejscu i o odpowiednim czasie. - Podsumował chłopak.
- Nie mów nic Anthony'emu... - Poprosiła go.
- Naprawdę myślisz, że mu tego nie powiem? Zwłaszcza po tym, że przez was straciłem szansę zagrania w najważniejszym meczu w moim życiu? - Podszedł do niej i pochylił się w jej stronę. - Niszczenie waszego związku będzie dla mnie czystą przyjemnością.
Wyszeptał. Dziewczyna zobaczyła błysk w jego oczach.
- Ale to nie tak... - Pokręciła głową.
Chłopak wyprostował się i rzucił pogardliwe spojrzenie Maysonowi. Minął ich bez słowa.
- Rose... - Mayson wykonał parę kroków w jej stronę. Ta jednak się odsunęła. Złapała się za głowę. Nie mogła w to uwierzyć. Jak mogła dać się przyłapać? Jak mogła dać się ponieść emocjom?
Chłopak poczuł ból i rozczarowanie. Ciągle jednak tlił się w nim ten płomyczek nadziei.
- Rose... - Spróbował jeszcze raz do niej podejść.
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na niego.
- Zostaw mnie Mayson. - Powiedziała. - To... nie powinno się wydarzyć.
- Co masz na myśli? - Zmarszczył brwi.
- To nie powinno się w ogóle stać. - Powtórzyła. - Ani to. Ani tamten pocałunek.
- Myślałem, że ci się podobało. - W chłopaku zaczęła narastać frustracja.
- Ale ja kocham Anthony'ego! - Odparła. - To on jest moim chłopakiem! To z nim chcę być!
Właśnie w tym momencie zgasł płomyczek nadziei. Tym razem to Mayson poczuł się tak, jakby się nim zabawiono.
- Więc dlaczego do jasnej cholery... - Zaczął, ale zamilkł w pół zdania. Zrezygnowany i zmęczony tym wszystkim machnął ręką i ruszył wzdłuż głównej ulicy.
- Mayson! - Usłyszał za sobą głos Rose. Nawet nie odwrócił się w jej stronę.
Był wściekły, smutny, zrozpaczony i zraniony. Samotny. Wcześniej myślał, że mógł chociaż na nią liczyć. Że mu pomoże. Ale teraz zdał sobie sprawę, że dla niego nawet nie ma ratunku. Nawet jakby chciał ze sobą skończyć, to nic mu to nie da. Będzie się smażył w Piekle po wieczność.
Nie wiedział, co zrobić. Po prostu chciał iść do domu.
Szedł powoli z rękami wbitymi w kieszenie swoich spodni. Lekko zgarbiony, z pochyloną głową. Z wielką uwagą wpatrywał się w każde pęknięcie na chodniku, każdą szczelinę. Starał się zająć myśli czymś innym.
Pogoda idealnie odzwierciedlała jego nastrój. Pochmurno i zimno. Ciemne chmury zasnuły całe niebo i zwiastowały ogromny deszcz. Skończyła się piękna, złota jesień. Teraz nadszedł czas depresji i nadchodzących samobójstw.
CZYTASZ
Zbuntowany
Teen FictionBonus. Dodatek do "Muzyki Zbuntowanych". Życie gwiazdy rocka wydaje się być idealne. Tłumy fanów wykrzykujące twoje imię. Występy na scenie. Światła skierowane tylko na ciebie. Popularność. Fanki, które są w stanie zrobić wszystko dla swojego idola...