Mayson nie pojawił się dzisiaj na próbie.
- Nie rozumiem, dlaczego on znowu to robi... - Naburmuszył się Rhett uderzając pałeczkami w talerze. - Co się z nim dzieje?
Cameron stroił swoją gitarę. Zagrał parę dźwięków. Zdecydowanie potrzebował też nowego wzmacniacza. Niestety, na razie nie było go na niego stać.
Mieli występować dzisiaj w klubie. Nie liczyli na duże tłumy i przez brak weny lidera, musieli wystąpić ze swoimi starymi kawałkami.
Wczoraj odwiózł Maysona do domu. Ani razu się do niego nie odezwał. Chłopak wydawał się być w swoim świecie. A Cameron nie chciał prowadzić z nim rozmowy na siłę. Nie zamierzał zadawać pytań. Widział, jaki jego przyjaciel był wstrząśnięty. Nie chciał wkraczać w jego życie i prywatność. Nie był jednym z tych ludzi.
- Daj mu spokój. Może po prostu ma trudny okres... - Cam starał się go wytłumaczyć.
Rhett był najmniej wtajemniczony w całą sprawę. I to nie było tak, że mu nie ufali. Po prostu on... Miał dosyć inne patrzenie na pewne sprawy. Mayson, gdyby chciał to by mu powiedział. Ale Cameron uparł się aby mu o tym nie mówić.
- On ma trudny okres cały czas! Mam dosyć jego humorków! Może jeszcze będziemy musieli grać bez niego?! - Rhett odłożył pałeczki na bok. Bardzo rzadko zdarzało się tak, by ten chłopak był zirytowany.
- Uspokój się. - Cameron był zaskoczony.
- Nie! Denerwuje mnie to, że cały czas nas olewa dla tej Victorii! - Oznajmił Rhett. - Jesteśmy zespołem!
Cameron parsknął śmiechem. Więc on myśli, że... Z drugiej strony, niech tak myśli. Nie będzie go wybijał z błędu.
W odpowiedzi pokręcił tylko głową i wrócił do swojej gitary. Trzeciej po psie i samochodzie miłości jego życia.
Nie miał zamiaru rozmawiać o tej dziewczynie. Doskonale wiedział, co to za jedna. I brzydził się nią w każdym calu.
- Tak w ogóle to co z piosenką otwierającą koncert? - Zagadnął perkusista.
- Pragnę ci przypomnieć, że to ty nas w to wpakowałeś geniuszu! - Warknął Cameron.
- Posłuchaj, w naszym wypadku musimy się łapać wszystkiego by zdobyć sławę! - Odparł chłopak.
- A czy gdyby nam proponowali występ w domu spokojnej starości, to też byś się zgodził?! - Cameron pienił się ze wściekłości. Naprawdę nie uśmiechał mu się występ za darmo.
- Tak. - Przytaknął uśmiechając się brunet.
- Ty miałeś jakieś komplikacje przy porodzie? - Zapytał Cameron.
- Mama uważa, że trochę za długo się rodziłem... - Zamyślił się chłopak.
- Jak ja ci zaraz przywalę w ten pusty czerep... - Blondyn pokręcił głową załamany. - Menadżer amator się znalazł.
Cameron kazał chłopakom od sprzętu jeszcze raz sprawdzić oświetlenie i nagłośnienie. Potem podszedł do baru i zamówił sobie coś mocniejszego. O tej porze nie było nikogo. Zresztą, i tak klub był teraz zamknięty dla pozostałych. Przynajmniej na czas próby chłopaków.
Rhett zaraz dosiadł się obok niego.
- Będziesz teraz pił? - Zapytał.
- Nie, wróżyć z fusów będę. Jestem cyganką. Za dwadzieścia dolarów wywróżę ci przyszłość. - Bąknął.
Rhett bez zastanowienia dał mu pieniądze.
- I jak? Widzisz moją przyszłość? - Zapytał zaciekawiony.
CZYTASZ
Zbuntowany
Teen FictionBonus. Dodatek do "Muzyki Zbuntowanych". Życie gwiazdy rocka wydaje się być idealne. Tłumy fanów wykrzykujące twoje imię. Występy na scenie. Światła skierowane tylko na ciebie. Popularność. Fanki, które są w stanie zrobić wszystko dla swojego idola...