23.

50 7 2
                                    

 Był wykończony. Zmęczony. Wyczerpany. Najprostsze czynności sprawiały mu coraz większy wysiłek.

Odliczał minuty do ostatniego dzwonka. Do momentu, kiedy wreszcie będzie mógł wyjść ze szkoły i wrócić do domu.

Z ostatnim ogłuszającym dźwiękiem, podniósł się z krzesła i zaczął się wlec w stronę głównego wyjścia. Krokiem zombie ze spuszczoną głową, szedł przez główny dziedziniec. Nagle się zatrzymał. Poczuł na sobie czyjś wzrok. To było bardzo nieprzyjemne uczucie.

Podniósł głowę i zaczął się rozglądać. Wprawdzie przyzwyczaił się, że wszyscy na niego patrzyli, ale tym razem czuł to bardzo wyraźnie i zdecydowanie nie był to wzrok podziwu.

Bardziej pogardy.

I wzrok ten należał do Landena. Wykrzywił usta w zdradzieckim uśmieszku. Przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie ale tym razem, to Mayson przegrał tą walkę na spojrzenia. Pierwszy odwrócił wzrok.

Landen odwrócił się i zaczął oddalać w stronę sali gimnastycznej. To na pewno nie wróżyło niczego dobrego.

Westchnął. Ostatnim razem jak wdał się z nim w bójkę, nie skończyło się to dobrze. Na samo wspomnienie tego zdarzenia poczuł ból wstrząsający całym jego ciałem. Wzdrygnął się.

Przeszedł przez główne wejście i skierował ulicą w stronę swojego domu. Właśnie miał skręcić w jedną z bocznych ulic, gdy wpadł na Rose.

- Um... Hej. - Powiedziała zakłopotana dziewczyna.

Po ich ostatniej rozmowie, Mayson miał mieszane uczucia.

- Cześć. - Mruknął.

Z jednej strony chciał aby po prostu go minęła i poszła dalej. Jednak z drugiej strony pragnął aby z nim została i go przytuliła.

Rose zatrzymała się. Nerwowo zaczęła bawić się guzikiem swojej kraciastej koszuli. Nie patrzyła mu w oczy.

- Co u ciebie? - Palnął Mayson. - Czy Landen...

- Nie. - Wtrąciła się szybko dziewczyna. - Jeszcze mu nie powiedział. Śpieszę się właśnie na trening.

- W takim razie nie będę cię zatrzymywał. - Mayson wzruszył ramionami.

Dziewczyna się jednak nie ruszyła.

- Co jest? - Zapytał Mayson.

- Ja... - Rose z trudem przełknęła ślinę. - Chciałam ci powiedzieć...

Zamilkła na moment. Zastanawiała się, jak ubrać to w słowa.

- Jeśli chodzi ci o to, że Landen nas wtedy widział... - Odezwał się Mayson. - Rozumiem. Zero jakichkolwiek czułości.

- Nic nie rozumiesz... - Westchnęła. - Nikt nie powinien nas razem widzieć. Po prostu się do mnie nie zbliżaj.

Mayson poczuł się tak, jakby ktoś uderzył go w twarz. I to z pięści.

- Ty tak na serio? - Zapytał.

- Nie rozumiesz co do ciebie mówię? - Krzyknęła. Wreszcie spojrzała mu prosto w oczy. Wydawała się być pewna tego, co mówiła.

- Spoko. - Przyszło mu to zdecydowanie zbyt łatwo. - Zapomnij, że w ogóle żyję.

Rose otworzyła usta, żeby coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie podjechał do nich samochód. Zatrzymał się. Szyba została opuszczona i wyjrzał przez nią uśmiechnięty Cameron.

- Rose! - Chłopak uśmiechnął się, gdy ją zobaczył. Zmierzył ją z góry na dół, lustrując każdy fragment jej ciała. - Jak się cieszę, że cię widzę. O! Hej Mayson.

ZbuntowanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz