- Mayson! Nie musisz tego robić... - Rose próbowała odciągnąć chłopaka od tego pomysłu. Widziała, jak to wszystko co przeżył na niego wpłynęło.
On jednak uparcie szedł w zaparte.
Od tych wydarzeń minęło zaledwie parę dni. Wszystkie rany były świeże. A Mayson dodatkowo się przemęczał.
Nadszedł dzień koncertu charytatywnego i chłopak uparł się, że wystąpi. Ostatnio Cameron do niego przyszedł i przeprosił za swoje zachowanie. Co nie zdarzało się zbyt często. Prosił o powrót Maysona do zespołu. Blondyn czuł, że rola lidera nie jest dla niego. Nie tak to sobie wszystko wyobrażał.
Mayson czuł, że musi wystąpić. I to nie przez swoją chęć bycia w centrum uwagi. Koncert charytatywny dla miejscowego szpitala miał być też jego formą zadośćuczynienia. Chciał cały swój występ zadedykować Evanowi.
- Chcę to zrobić Rose. - Powiedział Mayson, biorąc łyka wody. Gdzieś z tyłu głowy narodziła się obawa dotycząca jego głosu.
- Ale... - Dziewczyna chciała zaoponować.
- Daj mu spokój kicia. - Wtrącił się Cameron, regulując pas, na którym była jego gitara. - On przeżywa żałobę na swój sposób.
Dziewczyna zgromiła gitarzystę wzrokiem. Była wściekła za jego nietaktowność. Mayson jednak zdawał się zignorować uwagę przyjaciela.
Rhett wystawił głowę zza kulis.
- Za kilka minut zaczynamy. - Ponaglił ich.
Rose szczelniej otuliła się kurtką. Koncert miał odbyć się w parku. Dwa dni wcześniej ustawiono całą scenę a przez kilka ostatnich godzin sprawdzano dźwięk i oświetlenie. Zebrało się mnóstwo ludzi. Zarówno nastolatków jak i młodych wolontariuszy ze szpitala. Właśnie teraz docierało do nich długie przemówienie, które miało być wstępem i otwarciem do całego koncertu. Dyrektor szpitala wygłaszał teraz swoją mowę, pełną statystyk i podziękowań. Oprócz nich w koncercie mieli brać udział inni muzycy, ale to Boys of Death mieli być głównymi gwiazdami.
- Jak wasza nowa piosenka? - Zapytała dziewczyna. - Mieliście tylko jedną próbę...
- Spokojnie. - Mayson przyjął swoją nonszalancką pozę. - Będzie zajebiście.
- Mam nadzieję... - Westchnęła Rose.
Usłyszeli oklaski, co było znakiem, że przemówienie się skończyło. Zaraz wejdą na scenę.
Cameron minął ich i podłączył swoją gitarę do nowego wzmacniacza. Na ich konta wpłynęła już zaliczka od studia Diamond Chord.
- Powodzenia. - Rose uśmiechnęła się do Maysona. - Trzymam kciuki.
Nagle Mayson pochylił się w kierunku dziewczyny i przejechał wzrokiem od jej oczu do ust, po czym przygryzł swoją wargę.
- A może dostanę jakiegoś buziaka na szczęście? - Zapytał ochrypłym i zarazem niesamowicie seksownym głosem.
- Um... - Zająknęła się dziewczyna.
Chłopak zaśmiał się i odsunął od niej.
- Tylko żartowałem. - Puścił do niej oczko i posłał jej całusa wbiegając na scenę.
Rose była czerwona jak burak. Dziewczyna udała się pod scenę, gdzie czekał tłum fanów.
Chłopcy nie zawracali sobie głowy przywitaniem. Od razu zaczęli z grubej rury.
Najpierw rozbrzmiały w miarę łagodne i nastrojowe nuty. Były jednak zwiastunem czegoś o wiele mocniejszego.
Nadszedł moment, gdy Rhett zaczął agresywnie uderzać w perkusję, nadając tym samym rytm. Dołączył się do niego Cameron, praktycznie od razu dając solówkę na gitarze. Część dziewczyn zaczęła piszczeć podekscytowana. Chłopak jak zwykle był skupiony tylko i wyłącznie na swoim instrumencie. Nic nowego.
CZYTASZ
Zbuntowany
Teen FictionBonus. Dodatek do "Muzyki Zbuntowanych". Życie gwiazdy rocka wydaje się być idealne. Tłumy fanów wykrzykujące twoje imię. Występy na scenie. Światła skierowane tylko na ciebie. Popularność. Fanki, które są w stanie zrobić wszystko dla swojego idola...