21.

45 6 1
                                    

 Gdy wszedł do środka, Rose już tam była. Siedziała przy barze, z pustą szklanką w dłoniach. Włosy miała związane w kucyka, ale widać, że robiła go w pośpiechu, bo uciekały z niego pasma. Wyglądała na zestresowaną. Przez chwilę, Mayson miał wyrzuty sumienia, że tak bardzo ją zmartwił.

Niemal zerwała się z miejsca jak go zobaczyła.

- Mayson? Co się dzieje? - Zapytała go.

Chłopak zajął miejsce obok. Dziewczyna przez chwilę stała tak nad nim, zanim usiadła. Wpatrywała się w niego uparcie.

W chłopaku ponownie zapłonęła nadzieja. Czyżby jednak jej zależało? Tamten pocałunek naprawdę dużo dla niego znaczył.

Nie wiedział jak dobrać słowa. Jak jej to wszystko wyjaśnić. Przez telefon wszystko przychodziło mu łatwiej.

Przegonił machnięciem ręki kelnerkę, która chciała mu właśnie zaproponować coś do picia.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że twój brat leży w śpiączce? - Wypaliła wreszcie Rose.

Chłopaka zatkało. Patrzył na nią zszokowany.

- Skąd o tym wiesz? - Zapytał niemal niesłyszalnie.

- Cameron mi powiedział. - Przyznała.

Widząc minę Maysona, szybko pożałowała, że to powiedziała. Zmarszczył brwi a jego ciemne oczy były niczym dwie czarne dziury ziejące nienawiścią. Nie był na nią zły. Jak mógłby? Wściekł się na Camerona.

Po pierwsze był zazdrosny, że on w ogóle z nią rozmawiał. Po kłótni, która miała miejsce na próbie, naprawdę stawiał ich dalszą przyjaźń pod znakiem zapytania. Co więcej, zaczynał traktować go jak rywala.

Po drugie, jakim prawem on mówił o prywatnych sprawach Maysona? Dlaczego jej to powiedział? Co chciał przez to coś osiągnąć? Powiedział jej całą prawdę?

- Jak dużo już wiesz? - Warknął Mayson. Zabrzmiało to ostrzej niż zamierzał.

- Nic poza tym. Liczyłam, że ty mi powiesz. - Powiedziała.

Chłopak uciekł wzrokiem gdzieś w bok.

- Mayson? Czy ty dzwoniłeś do mnie ze szpitala? Czy coś jest z twoim bratem? - Dopytywała dziewczyna.

- Z nim nie... Lekarze i tak nie chcą mi nic powiedzieć. - Westchnął.

- Muszą trzymać w tajemnicy wszystko co dotyczy pacjentów... - Rose starała się go pocieszyć.

- Nie rozumiesz. Oni nie mogą mi nic powiedzieć, bo mój ojciec im zabronił. Wyrzucił mnie ze szpitala. Mam tam zakaz wstępu. - Wyznał Mayson.

- Co? Dlaczego? - Nie bardzo to wszystko rozumiała.

- Bo to moja wina, że Evan leży w śpiączce. - Powiedział cicho chłopak. Czuł się, jakby właśnie teraz wyznawał w konfesjonale swój największy grzech.

- Czy... Opowiesz mi o tym? - Zapytała Rose.

Mayson wreszcie odważył się spojrzeć jej prosto w oczy.

- Była wtedy impreza... - Zaczął. - Mama i tata zorganizowali ją dla Evana w pewnym lokalu. Nie pamiętam teraz jego nazwy. Było mnóstwo atrakcji, słodycze, goście, muzyka... Młody był zadowolony. Ja nie koniecznie. W tym samym czasie w mieście był koncert zespołu, na który chciałem iść. Ale ojciec kazał mi pilnować Evana w czasie, gdy on i matka zabawiali gości i rozmawiali z rodzicami innych bachorów. Wiesz, chcieli zrobić dobre wrażenie.

ZbuntowanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz