Rozdział 14

1.3K 88 10
                                    

Betty

Budzę się słysząc dźwięk smsa.

Simon: 'Mam nadzieję, że wstałaś, widzimy się za godzinkę <3' 

Ehh no tak, kino, nawet nie zapytałam na co idziemy. 

Simon jest taki słodki, miły, byliśmy przyjaciółmi tak długo, aż w końcu zgodziłam się na coś więcej...to się wydawało właściwe, wszyscy mówili że do siebie pasujemy. Kocham go, ale właśnie zdaję sobie sprawę, że nie jestem w nim zakochana, nie czuję jakiejś wielkiej miłości, nie mam ciarek jak mnie dotyka, nie jestem podekscytowana jak mamy się zobaczyć i nie cieszy mnie myśl o pocałunku...ehh on jest naprawdę świetny, zawsze mnie odprowadza, gdy mi zimno daje mi kurtkę, zawsze wie jaki mam humor, umie mnie rozśmieszać....co jest ze mną nie tak? Może z czasem, coś poczuję do niego, może w końcu jak na niego spojrzę to poczuję 'motylki', ale jakie to uczucie? 

Mimowolnie przypomniałam sobie jak pierwszy raz zobaczyłam Veronicę w stołówce, stałam w kolejce po jedzenie i mój wzrok sam powędrował w jej stronę....gdy nasze spojrzenia się spotkały, jakiś dreszcz przeze mnie przeszedł, potem zrobiło mi się ciepło, to było dziwne, myślałam że jakaś choroba mnie bierze...ale czy to może były te 'motylki'? Czy tak właśnie powinnam się czuć w stosunku do Simona? Gdy Veronica na mnie patrzy, jej wzrok ma coś w sobie, jest taki przeszywający, gdy przypadkiem nasze ręce się musną jak idziemy albo stoimy blisko siebie czuję jak mnie ciarki przechodzą i robi mi się się cieplej, nie umiem tego wytłumaczyć, nie wiem co się dzieję, ale zawsze mogę wyczuć kiedy jest w pobliżu, a jak ją widzę od razu mi się humor poprawia......ehhh...No i ten pocałunek...próbuję go wyprzeć z pamięci, staram się zachowywać normalnie, ale nie umiem zapomnieć.....czułam wtedy niesamowity ogień w środku, moje wszystkie myśli po prostu wyparowały. Tak chyba nie powinno się czuć w stosunku do koleżanki.....ale nie...nie mogę tego zrobić Simonowi, on na to nie zasługuję, może to minie...

Spoglądam na zegarek, jeszcze tylko pół godziny mi zostało, wstaję i zaczynam się szykować. Nie muszę się kąpać, bo zrobiłam to wieczorem. Biorę z szafy jasno niebieskie spodenki, bladoróżową bluzkę i wiąże włosy jak zawsze. Schodzę na dół, tata już jest w kuchni

"Dzień dobry" - mówię i całuję go w policzek

"Hej słońce, masz tosty na stole" - mówi mi z uśmiechem. Siadam i zaczynamy jeść śniadanie.

"Zaraz powinien być Simon, idziemy do kina" - informuję go.

"Dobrze, i tak muszę jechać do miasta, znowu jest jakiś problem z częściami, pewnie Ted znów zapomniał złożyć kompletnego zamówienia." - wzdycha. Tata ma 3 warsztaty samochodowe w mieście, które założył z kolegą.

"Może przekaż to zadanie komuś innemu" - mówię.

"Jak narazie nikt nie jest jeszcze na tyle wyszkolony, no nic, narazie będę musiał to sam robić" - odpowiada. Skończyłam jeść i słyszę dzwonek do drzwi, wstaję i jeszcze podchodzę do taty żeby zabrać talerz i wstawić go do zlewu.

"Ty to powinieneś sobie dać urlop, dziękuję za śniadanie" - mówię. Podchodzę do drzwi żeby otworzyć Simonowi. 

"Hej skarbie, gotowa? Nie mamy dużo czasu tak właściwie, o 14.40 jest seans" - wita się ze mną dając buziaka.

"No właśnie, na co idziemy?" - pytam się zakładając buty.

"Heh zapomniałem powiedzieć, na tą komedię romantyczną o której mówiłaś 'Oświadczyny po irlandzku' " - odpowiada uśmiechnięty. Uśmiecham się, mówiłam mu jakiś czas temu o tym filmie...jaki on jest słodki, lubię spędzać z nim czas, ale gdy zachowujemy się tak jak przyjaciele, gdy nie czuję przymusu że muszę być bardziej czułą wobec niego, ale może w ten sposób się w nim zakocham? 

"Super, możemy iść" - odpowiadam z uśmiechem.

"Dzień dobry i do widzenia Chris!" - krzyczy Simon do mojego taty. 

"Cześć Simon, bawcie się dobrze!" - odpowiada.

"Papa tato!" - krzyczę i wychodzimy na zewnątrz do auta Simona. 

"Wyspałaś się?" - pyta się.

"Tak...a ty?" - odpowiadam.

"Nie bardzo, mama mnie ściągnęła z łóżka żebym poszedł do sklepu...rozumiesz? Bo nikomu się nie chciało" - wzdycha i się śmieję, a ja wraz z nim.

"Dobrze że tym razem nie kazała ci sprzątać" - śmieję się. Rozmawiamy tak sobie przez resztę drogi i jest dobrze, ale potem złapał mnie za rękę i od razu się zmieniła atmosfera, zastanawiam się czasem czy też to wyczuwa. 

Po filmie wychodzimy z sali, Simon chce mnie złapać za rękę, ale zabieram ją udając że chcę poprawić kitkę, nagle zatrzymuję się przed kinem.

"Betty...co się stało?" - pyta się Simon ze smutkiem w oczach.

"Nic, nie rozumiem o co pytasz?" - odpowiadam.

"Zachowujesz się ostatnio jakoś inaczej....unikasz każdego kontaktu jaki zainicjuję...a jak cię całuję....to ...to mam wrażenie że tego nie chcesz, wiem że może ta rozmowa jest trochę nie na miejscu ale już też nie mogę tego odwlekać ...i może po prostu boję się co to wszystko oznacza.." - mówi.

"Simon...nie....może ci się wydaje..j-ja.."- mówię i w sumie nie wiem co chcę powiedzieć, bo nie chcę go okłamywać, ale przerywa mi w pół zdania.

"Betty...czy ty...czy mnie kochasz?" - pyta się z obawą w głosię

"....tak, oczywiście że cię kocham Simon, nie bądź głupi"- staram się to jakoś naprawić. Widzę, że przez sekundę się uśmiechnął lekko, ale potem przybrał zdeterminowaną minę.

"Proszę cię, nie oszczędzaj moich uczuć, wiem jaka jesteś...nie chcesz mnie zranić, ale...powiedz szczerze....czy jesteś we mnie Zakochana?" - mówi podkreślając ostatnie słowo.

"...j-ja....yy...ja.." - nie mogę nic powiedzieć, nie wiem co mam powiedzieć.

"..tak...tak myślałem......chodź odwiozę cię do domu" - mówi ze ściszonym głosem. Nie sprzeczam się i idę za nim w ciszy, wsiadamy do auta i przez całą drogę nie wymieniamy ze sobą ani jednego słowa.

Zatrzymuje się przy krawężniku obok mojego domu.

"Pa Betty" - mówi ze smutnym głosem i patrzy przed siebie.

"Simon..ja........przepraszam" - mówię szeptem prawie, nie wiedząc co innego powiedzieć,  czuję jak łza mi spływa po policzku. Wysiadam i idę w stronę drzwi, przed nimi jeszcze się odwracam patrzę na Simona, ten już na mnie patrzy i po chwili odjeżdża....ale to co zobaczyłam w jego oczach było najbardziej bolesne. Niesamowity smutek i żal, nie chciałam by tak się stało....teraz ja jestem tą złą..nie chciałam go skrzywdzić.

Jak weszłam do domu taty jeszcze nie było, poszłam od razu do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim aż łzy same mi płynęły z oczu i w pewnym momencie musiałam zasnąć. Obudził mnie dźwięk smsa, podniosłam się powoli i sięgnęłam telefon z szafki obok łóżka.

Veronica: 'Hej i jak kino? Na czym w końcu byliście? ;)' 

Mimo smutku który nadal czułam, od razu się uśmiechnęłam czytając wiadomość.


Także teraz macie mały wgląd w myśli Betty ;) I jak podobało się wam? :D 

W Końcu Cię Znalazłam.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz