Rozdział 1

2.2K 94 10
                                    

Veronica

"Who let the dogs out?!" - śpiewam razem z Tomem i Ariel wracając ze szkoły samochodem. Są to moi najlepsi przyjaciele i znam ich już 8 lat. 

"Dobra, sprawdzimy co jest dalej" - mówi Tom i przełącza na kolejną stację, i nagle z głośników leci piosenka Bruno Marsa i Tom zaczyna śpiewać do Ariel.

"When I see your face

 there's not a thing that I would change

 cause you're amazing

 just the way you are...the way you areee...the wa-" 

"Weź skończ, bo zaraz rzygnę" - uderzam Toma w ramię.

"Auć...pff pewnie jak znajdziesz swoją 'bratnią duszę' sama będziesz mu śpiewać serenady"- śmieję się Tom.

"O ile się doczekam" - mamrocze pod nosem, ale i tak mnie usłyszeli.

"Veronica, na pewno go znajdziesz, masz jeszcze czas." - mówi Ariel pocieszającym głosem.

"Wiem, ale.....już czekam od 2 lat i mam wrażenie, że wszyscy dookoła już swoją znaleźli, a ja tylko siedzę i się przyglądam." - odpowiadam szczerze. Dręczą mnie te myśli już od dłuższego czasu, co jeśli nie znajdę tej 'prawdziwej miłości'? 

No tak, chyba nie wspomniałam tego, ale jestem wilkołakiem. Wydaje się niemożliwe, ale jednak. A o co chodzi z 'bratnią duszą'?

 Może zacznę od początku, gdy wilkołak się rodzi nie jest jeszcze do końca wilkołakiem, tak naprawdę ten wilk w środku budzi się gdzieś około 10 roku życia, natomiast dojrzewa całkiem w 16 urodziny i to jest ten moment kiedy może on odnaleźć swoją 'bratnią duszę'.Skąd wiadomo, że ta osoba nią jest na pewno? Więc, jeśli spotka się ją, chociażby spojrzy na nią z daleko to ten wewnętrzny wilk w środku zaczyna wyć i krzyczeć że 'to on, to on' lub 'ona' wtedy nagle wszystko ma dla ciebie sens i wiesz już dlaczego nigdy nie mógłbyś być z kimkolwiek innym, ponieważ to ta jedyna osoba nadaje sens twojemu życiu.....przynajmniej tak mówią moi rodzice no i Tom i Ariel.

 Mimo, że znamy się jeszcze przed tym jak ukończyliśmy 16 lat oni zawsze mieli się ku sobie, a gdy byli coraz bliżej 16 czuli coraz większą więź i byli pewni, że są sobie wybrani ja mogłam tylko stać i zazdrościć.  Trochę to męczące patrząc jak każdy jest szczęśliwy z ukochanym/ną, gdy ja nadal czekam...to musi być niesamowite uczucie, gdy na siebie pierwszy raz spojrzymy i już wiemy, że będziemy razem do końca życia i nie potrzeba nic mówić bo oboje to czujemy, prawie zawsze jest tak, że bratnią duszą jest inny wilkołak...chociaż są wyjątki. 

"Veronica słyszałaś?" - pyta się Tom

"Co?...Sorki zamyśliłam się." - mówię z przepraszającym uśmiechem.

"Mówiłem, że właśnie tak jest....że każdy znalazł już kogoś a ty siedzisz i się przyglądasz." - mówi Tom z udawaną nonszalancją. Ja i Ariel uderzyłyśmy go w ramię równocześnie, a on się zaczął śmiać.

"Wiesz, może ta przeprowadzka pomoże, skoro jedziemy tam, żeby inne stado mogło do nas dołączyć to może jest w nim twój 'jedyny'" - mówi Ariel z nadzieją chcąc żebym sama w to uwierzyła. W sumie jest to możliwe, w końcu nie znam nikogo z tamtego stada.

"No, możesz mieć rację" - odpowiadam z tą samą nadzieją w głosie. 

Po 15 minutach wysadzili mnie pod moim domem. 

Teraz już nie mogę się doczekać tej przeprowadzki. Nasze stado mieszka w dość małym miasteczku Gracetown, jest nas łącznie chyba trzydzieścioro. Mamy się przeprowadzić do Paradise, jest tam chyba pół miliona mieszkańców, ale my będziemy mieszkać na przedmieściach. Jakieś stado ma do nas dołączyć, bo straciło swojego Alfę i Betę w bitwie oraz paru innych członków stada, a nasze znajduje się najbliżej i będzie lepiej jeśli to my się przeniesiemy, bo będziemy mieć większe terytorium. Nasz Alfa zostanie ich Alfą, a później obowiązek spadnie na mnie, bo jestem jedynym dzieckiem naszego Alfy i to na dodatek prawdziwego Alfy.

 Prawdziwy Alfa oznacza, że wilkołak swoją siłą woli i uporem stał się Alfą, co się bardzo rzadko zdarza, bo głównie żeby stać się Alfą trzeba zabić innego Alfę aby odebrać mu moc lub gdy ten umiera jego Beta staje na jego pozycji. Tak czy siak prawdziwy Alfa ma w praktyce nieograniczoną moc, ponieważ to on sam rośnie w siłę, sam ją wytwarza, podobno też jest chyba tylko 10 potomków prawdziwych Alf na całym świecie łącznie ze mną, a same dzieci jak dorosną mogą być silniejsze od niego samego ponieważ rodzą się niewinne, już z tą mocą.....więc...chyba powinnam być szczęśliwa.

Gdy tylko wysiadłam z samochodu zaczęłam iść do drzwi domu, od razu wiem kto jest w środku, dzięki temu że mam bardzo wysilone zmysły. Wchodzę do domu i krzyczę

"Hej mamo, hej tato!" - wchodzę do kuchni wiedząc, że tam są.

"Hej skarbie, jak tam ostatni dzień szkoły?" - pyta się mama.

 No tak dzisiaj był ostatni dzień, dlatego możemy się przeprowadzić, bo są wakacje więc każdy dokończy szkołę w Paradise.

"Jak zawsze...nic szczególnego." - odpowiadam szczerze. 

"Nie będziesz tęsknić tu za nikim?" - pyta się tata.

"Przecież wiesz, że nie przyjaźnie się z nikim z poza stada...ludzie są irytujący." - stwierdzam.

"Na pewno masz się na czym opierać skoro tylu ich znasz." - odpowiada mama z przekąsem, a tata się uśmiecha.

"Wszystko jest tak jak w filmach mamo, są jakieś dziewczyny co są cheerleaderkami i uważają, że rządzą w tej szkole, są chłopcy grający w football, którzy myślą tylko o jednym, są ci co się trzymają z boku żeby im nie przeszkadzać i kujony." - wyliczam im.

"Nie znasz nikogo z nich, nie możesz wiedzieć jacy naprawdę są."- odpowiada tata.

"Dobra niech ci będzie, tak czy siak tęsknić nie będę." - mówię. Oboje tylko westchnęli.

"Okej, teraz idź się pakować, wyjeżdżamy za 3 dni a jeszcze musisz mieć czas na dalsze treningi.

Biorę do buzi ciastko ze stołu i macham im ręką. Wchodzę na piętro do mojego pokoju i kładę się na chwilę na moje łóżko, rozmyślając.

 Jako następca Alfy muszę mieć treningi oraz lekcje teoretyczne, żebym wiedziała jak dokładnie działa nasz świat i żebym umiała walczyć i rosnąć w siłę. Te stado z Paradise zostało zaatakowane przez inne stado: BloodRunners, ich Alfa, Marcus, chce zabić lub zdobyć jak najwięcej stad i zabić jak najwięcej Alf żeby mógł stać się najsilniejszy. Każdy wie, że nieubłaganie zbliża się bitwa z jego stadem szczególnie jeśli mój tata jest prawdziwym Alfą....Czasem jednak sobie myślę, że ludzie mają lepiej bo ich jedynymi problemami w szkole są oceny, nawet nie mają pojęcia, że istniejemy. 



W Końcu Cię Znalazłam.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz