Rozdział 17

1.5K 92 11
                                    

Dotarłyśmy do mojego domu i wchodzimy do środka. Zdążyłam napisać rodzicom, że przyjdę z Betty.

"Hej wróciłam" - mówię głośno w korytarzu

"Dzień dobry" - mówi Betty niepewnie. Po chwili z kuchni wychodzą moi rodzice.

"Mamo, tato to jest Betty...Betty to są moi rodzice" - przedstawiam ich sobie.

"Bardzo miło państwa poznać" - mówi trochę nieśmiale Betty.

"Ciebie również, Veronica dużo nam o tobie mówiła" - mówi mama z szerokim uśmiechem, a tata puszcza mi oczko na co przewracam oczami ale się uśmiecham mimo to.

"Mam nadzieję, że pozytywne rzeczy " - śmieje się Betty.

"Oczywiście..jesteście głodne?" - pyta się mama. Patrzę na Betty porozumiewawczo i kręce głową.

"Nie dzięki, już jadłyśmy" - odpowiadam

"Mogłabym tylko skorzystać z łazienki?" - pyta się Betty.

"Jasne, jest na końcu korytarza po lewej" - odpowiada mój tata z uśmiechem. Gdy już nie ma jej w zasięgu wzroku, rodzice podchodzą do mnie bliżej z entuzjazmem.

"Mój Boże Veronica ona jest piękna" - mówi mama

"Widać, że masz dobry gust po ojcu" - mówi tata z dumą w głosie

"Nie wydaje mi się że takie rzeczy się dziedziczy tato ale dzięki, jest naprawdę niesamowita" - mówię z uśmiechem.

"Ale jak to się stało? Musisz nam wszystko opowiedzieć" - mówi podekscytowana mama.

"Okej, ale może lepiej później" - odpowiadam. 

"Jasne, a co będziecie teraz robić?" - pyta się tata.

"Nie wiem dokładnie, może gdzieś na spacer pójdziemy" - mówię.

"No dobrze tylko pamiętaj że o 20 jest trening" - mówi tata, ale mam go uderzyła lekko łokciem ze znaczącą miną.

"Ehh no dobrze....możesz mieć dzisiaj dzień przerwy jeśli chcesz" - mówi tata, a mama się uśmiecha.

"Naprawdę?...Dzięki dzięki dzięki" - skaczę podekscytowana.

"Ale tylko ten jeden raz" - mówi ostrzegawczo mama ale z lekkim uśmiechem

"Dobrze" - odpowiadam i słyszymy, że Betty właśnie wychodzi z łazienki.

"Chodź pokaże ci mój pokój" - mówię jej z uśmiechem który odwzajemnia.

"No dobrze dziewczyny, my wychodzimy załatwić parę spraw na mieście także proszę mi nie spalić domu" - mówi do nas tata.

"Do widzenia" - żegna się z nimi Betty. Wchodzimy do mojego pokoju trzymając się za ręce, Betty staje po środku niego żeby się rozejrzeć.

"Całkiem ładnie tu masz" - mówi mi z uśmiechem. 

"Dzięki" - mówię obejmując ją od tyłu i kładąc głowę na jej ramieniu. Betty opiera swoją głową o mnie i wzdycha, po chwili odwraca się tak że stoimy twarzą w twarz, ja nadal obejmuję ją w talii.

Patrzymy sobie w oczy przez chwilę, sięgam ręką po kosmyk włosów zasłaniający jej twarz i zakładam go za jej ucho przez co się rumieni i uśmiecha, zbliżam nasze usta i gdy już się lekko dotykają nagle dzwoni mój telefon. Wzdycham ciężko i przewracam oczami, wyciągam go z kieszeni, Ariel dzwoni.

"To coś ważnego? Nie mogę teraz za bardzo rozmawiać.." - odbieram i mówię znacząco.

"Właśnie się chciałam zapytać jak poszło...jesteś teraz z Betty tak? Co robicie? Co się stało? Jesteście razem? Mogę z wami.." - Ariel zaczyna mówić coraz szybciej podekscytowana przez co jej przerywam

"Paaa Ariel pogadamy potem" - mówię, rozłączam się ze śmiechem i po chwili się rumienię widząc uśmieszek Betty, która prawdopodobnie słyszała wszystko, bo nadal jest w moich objęciach. 

"No więęęc...jak poszło?" - pyta się Betty nadal z uśmieszkiem.

"Wydaje mi się, że całkiem dobrze" - uśmiecham się do niej i puszczam jej oczko

"Mi też" - mówi z lekki uśmiechem i prawie szeptem zbliżając nasze usta do siebie, już miałyśmy się pocałować gdy nagle jej telefon zadzwonił, ale był to sms. Obie się lekko zaśmiałyśmy, Betty wyciągnęła go z kieszeni spojrzała na niego i nagle miała dziwny wyraz twarzy, odsunęła się ode mnie lekko.

"To Simon.." - powiedziała cicho. Zabolało mnie to, nawet bardzo, nie musiała się ode mnie odsuwać, nie ma go tu z nami, rozumiem że czuję się winna ale nie chce żeby było tak za każdym razem.

"Co napisał?" - starałam się zapytać swobodnie, ale chyba coś wyczuła bo spojrzałam na mnie przepraszającym wzrokiem.

"Chce jeszcze ze mną porozmawiać.."- powiedziała. Patrzyłam na nią zastanawiając się nad tym chwilę. Wzięłam głęboki oddech.

"To może być dobry pomysł" - powiedziałam starając się przekonać jednocześnie siebie. 

"Nie....nie....miałyśmy spędzić ten dzień razem.." - mówi Betty nie chcąc chyba mnie skrzywdzić. Podchodzę do niej i biorę jej twarz w ręce z lekkim uśmiechem.

"Będziemy miały jeszcze dużo czasu....nie chcę żebyś miała wyrzuty sumienia..wiem ile on dla ciebie znaczy i nie zamierzam Ci tego zabierać.....także myślę, że jeśli macie okazję to możecie sobie wszystko wyjaśnić" - mówię jej szczerze. Betty uśmiecha się do mnie szczerze i szybko przybliża swoją twarz do mojej łącząc nasze usta w pocałunku pełnym nadziei. Odwzajemniam go od razu, całuję ją dając jej znać że wszystko będzie dobrze i gdy już mamy się rozdzielić przygryzam lekko jej dolną wargę przez co wzdycha z rozkoszą.

"Dziękuję.....po prostu chcę żebyśmy sobie wszystko wytłumaczyli" - mówi Betty cicho starając się wytłumaczyć.

"Rozumiem...pozwól że cię odwiozę, w końcu i tak przyjechałyśmy na moim motorze" - odpowiadam jej. 

"Dobrze" - mówi i daje mi szybkiego buziaka, łapiemy się za ręce i ruszamy.


Jesteśmy już prawie w miejscu spotkania, Betty powiedziała że umówili się niedaleko Simona domu, jest tam mały park z wydeptanymi ścieżkami po którym często spacerowali. Postanowiłam że ją podwiozę kawałek przed wejściem do parku, to chyba nie byłby dobry pomysł żeby Simon nas zobaczył razem. Zatrzymuję się na parkingu kawałek przed parkiem i po drugiej stronie ulicy, zdejmuję kask, Betty robi to samo i zsiada z motoru, podaje mi kask który wkładam do kufra z tyłu.

"Jak będziesz chciała wracać lub coś to napisz, przyjadę po ciebie" - mówię jej szczerze

"Okej, jak coś to napiszę" - odpowiada z lekkim uśmiechem, nie mogąc się powstrzymać całuję ją mocno, przez sekundę jest zaskoczona ale po chwili oddaje pocałunek. Całowałyśmy się delikatnie, lekko muskając się ustami. Moje ręce trzymały delikatnie jej szyję a jej znalazły się w okół mojej talii przybliżając nas do siebie. Jak dla mnie to trwało to krótko, odsunęłyśmy się od siebie z lekkimi uśmiechami.

"Widzimy się jutro?" - pyta się Betty z nadzieją w głosie

"Na to możesz liczyć" - odpowiadam i puszczam jej oczko. Betty uśmiecha się i rusza w stronę parku, po chwili jeszcze się odwraca do mnie i uśmiechamy się do siebie po raz ostatni, wyczuwając coś moje oczy wędrują w lewo i widzę Simona który chyba właśnie dopiero teraz dotarł na miejsce spotkania. Patrzymy się na siebie dłuższą chwilę, musiał widzieć co tu się stało , było widać po jego minie, która była niesamowicie smutna. Postanowiłam nam już tego oszczędzić więc założyłam kask i ruszyłam, chociaż przyznaję że miałam ochotę tam zostać i ich obserwować.

W Końcu Cię Znalazłam.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz