Rozdział 12

1.4K 84 22
                                    

Gdy dotarłam do domu stada, oczywiście przed zdążyłam się ubrać, wszyscy już byli w głównym pokoju. Wilkołak który nas zaatakował, już w postaci człowieka, jest przywiązany do krzesła. Moja mama stoi przed nim, a reszta stada tworzy krąg wokół nich. Wszyscy robią dla mnie lukę żebym mogła podejść.

"Jeszcze raz się pytam: Marcus przysłał tylko Ciebie czy kogoś jeszcze?" - pyta się moja mama, Luna, groźnym głosem.

"ehhww...jaki Marcus? Już mówiłem, nie znam nikogo takiego?" - broni się zraniony wilkołak. Podchodzę do niego spokojnie, chociaż ledwo się powstrzymuje, patrzę mu w oczy.

"KTO CIĘ PRZYSŁAŁ?" - pytam się głosem Alfy, skulił głowę ze strachu.

"nn-ikt....n-nie wiedziałem,że..że ten teren j-jest zajęty...jestem samotnym wilkiem" - akurat mój tata podszedł do nas.

"A co się stało z twoim stadem?" - pyta się Alfa.

"Zostało zaatakowane....tylko ja ocalałem....przez tydzień przemierzam kraj..nie wiem co robić" - mówi zmęczony.

"I co atakujesz tak po prostu ludzi?" - pytam się zła.

"Nie...nie...byłem pod postacią wilka, a ta dziewczyna nagle się pojawiła i nie wiem co się stało.....chyba za długo byłem zwierzęciem, po prostu się nie kontrolowałem" - zawarczałam na niego myśląc, że prawie skrzywdził Betty. Ale podobno tak jest, nie możemy tak długo być pod postacią wilka, bo przejmujemy jego cechy.

"Victor, Lex, zabierzcie go do piwnicy" - rozkazał Alfa. 

"Hmm...przybłęda, zapewne to Marcus zaatakował jego stado, myślę że mu wierzę..i możemy mu pomóc. Ale musimy być czujni." - mówi tata.

"Mamy go przyjąć do stada?" - pytam się.

"Możemy dać mu szansę, na pewno będzie musiał popracować nad swoim temperamentem." - odpowiada. 

"Tak czy siak to oznacza, że Marcus zabił kolejnego Alfę...i się zbliża." - mówi dalej.

"Ale będziemy gotowi, z każdym treningiem także rośniemy w siłę....możecie się rozejść, jutro zajmiemy się intruzem...Sara, Victor i Lex macie go pilnować przez noc." - mówi mama i reszta kiwa głową.

"Kochanie jak się czuje Betty?" - pyta się mama jak wszyscy się rozchodzą.

"Zaniosłam ją do domu, bo zemdlała ehh....nie jestem pewna co będzie pamiętać" - mówię.

"Może pomyśli, że to był sen albo sama nie będzie w stanie w to uwierzyć..musisz mieć ją na oku" - mówi tata

"O to nie musicie się martwić" - odpowiadam.

"Dobrze, teraz możemy już wracać do domu i zająć się tym jutro." - mówi mama. 

Po powrocie od razu poszłam się umyć, a potem położyłam się spać. Gdy wstałam rano rodziców już nie było, wyszykowałam się i pojechałam do szkoły. Widziałam, jak Betty szła z Simon zamyślona...musi być naprawdę zmieszana.

Po pierwszej lekcji idę jej poszukać, widzę że siedzi na ławce z Simonem i dzięki moim zmysłom słyszę co mówią.

"Hej Betty na pewno wszystko dobrze? Jesteś dzisiaj jakaś...nieswoja?" - pyta się jej Simon.

"Ehh...mówiłam ci, że wszystko w porządku. Sorki, ale muszę iść do toalety..możesz już iść na swoją lekcję" - odpowiada mu Betty i idzie do łazienki. Simon ma smutną minę i odchodzi. Postanawiam pójść za Betty, wchodzę do toalety i widzę jak stoi przed lustrem zamyślona.

"Betty....wszystko w porządku?" - pytam się. Odwraca się i gdy na mnie patrzy ma przez chwilę zdziwioną minę, a potem potrząsa głową.

"Miałaś kiedyś sen, który wydawał się rzeczywisty....bardzo rzeczywisty?" - pyta się.

W Końcu Cię Znalazłam.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz