Dotarłam do domu Betty, właśnie podchodzę do drzwi wejściowych i dzwonię dzwonkiem. Po chwili otwiera Chris.
"Veronica...Betty jest na górze, możesz wejść jak chcesz ale nie jestem pewien czy chce mieć gości" - mówi mi jej tata.
"Dzień dobry, zdaję sobie sprawę ale myślę że muszę z nią porozmawiać" - odpowiadam z lekkim zapewniającym uśmiechem. Chris przesuwa się na bok i pozwala mi wejść do środka, kieruję się od razu do pokoju Betty. Staję przed zamkniętymi drzwiami i próbuję się wsłuchać co jest za nimi. Słyszę ją, chyba leży na łóżku, ma nierównomierny oddech, pewnie płakała wcześniej. Pukam lekko do drzwi, ale nie słyszę żeby wstała z łóżka.
"Betty....otwórz proszę" - mówię z nadzieją w głosie, słyszę że lekko przyspieszyło jej serce, ale nadal nie otwiera.
"Betty"- mówię jeszcze raz z lekkim westchnieniem. Po chwili słyszę, że wstaje z łóżka i podchodzi do drzwi, otwiera je i przez chwilę stoimy naprzeciw siebie nic nie mówiąc. Zaraz po tym wraca się położyć na łóżku, ja wchodzę do środka i zamykam za sobą drzwi, podchodzę do łóżka, kładę się zaraz obok niej na plechach i obie patrzymy na sufit. Po jakiś 10 minutach ciszy Betty się odzywa.
"I co teraz?" - pyta się cichym głosem patrząc nadal w sufit. Odwracam głowę w jej stronę.
"Co tylko zechcesz" - odpowiadam szczerze, patrzy na mnie chwilę a potem przybliża się powoli, kładzie głowę na moim ramieniu i ręką obejmuje mój brzuch. Nie chcąc popsuć tej chwili obejmuję ją lekko moją prawą ręką i po czym słyszę jak bierze głęboki wdech i wydech jakby pozbyła się na moment jakiegoś ciężaru.
"Tego właśnie chcę......w końcu zrobić coś dla siebie, nie myśleć o uczuciach innych..tylko o swoich......czy to jest egoistyczne?" - mówi prawie szeptem po 5 minutach ciszy.
"Nie Betty......zawsze robiłaś to co inni chcieli żeby ich nie zranić, to nic złego jeśli raz chcesz zadbać o swoje uczucia" - odpowiadam jej tak samo spokojnie. Betty podnosi głowę żeby mogła na mnie spojrzeć, jej oczy wędrują z moich oczu na moje usta i po chwili zbliża się do nich powoli. Gdy nasze usta się spotykają czuję ogromne ciepło, które przepływa przez moje ciało. Ten pocałunek jest całkiem inny od pozostałych, nie jest niespodziewany, tak gwałtowny i żarliwy, a raczej spokojny i pełny uczucia. Całujemy się przez jakąś minutę, nasze usta i ruchy pasują do siebie idealnie. Potem Betty przerywa powoli i opiera nasze czoła razem nadal mając zamknięte oczy. Później wraca do swojej poprzedniej pozycji i czuję że zaraz potem zasypia wtulona we mnie. Czuję się taka szczęśliwa, w końcu ją znalazłam, jest wszystkim czego chciałam i jest ze mną, chce być ze mną, czuję że mój wilk też jest bardzo zadowolony....co mi przypomniało...kiedy mam jej powiedzieć kim naprawdę jestem? Nie mogę tego zrobić teraz, ale jak z tym poczekam może mi nie wybaczyć....może narazie lepiej o tym nie będę myśleć.
Okazało się, że zasnęłam w którymś momencie, bo gdy otworzyłam oczy światło dnia przebijało się przez okno w pokoju. Betty leżała cały czas wtulona we mnie, zaczęłam ją lekko gładzić po włosach i po chwili przebudziła się.
"Dzień dobry" - powiedziałam szeptem z uśmiechem, Betty odwzajemniła uśmiech.
"Dzień dobry" - odpowiedziała. Zaraz po tym usłyszałyśmy jak drzwi wejściowe się zamykają, spojrzałam pytającym wzrokiem na Betty.
"Mój tata pewnie już do pracy poszedł, co znaczy że jest gdzieś po 9...." - mówi Betty zamyślona
"Nic się nie stanie jak odpuścimy sobie jeden dzień szkoły....głodna?" - pytam się z uśmiechem.
"Chyba masz rację....i dopóki tego nie powiedziałaś to nie byłam" - śmieję się Betty.
"Co powiesz na naleśniki?" - pytam się ze śmiechem.
"Powiem stanowcze TAK" - odpowiada, mam ochotę ją pocałować ale nie wiem czy mogę, sprawa z Simonem jest jeszcze świeża....ale z drugiej strony wczoraj mnie pocałowała..ale to była ona. Rezygnuję z pomysłu, tylko się do niej uśmiecham i wstaję z łóżka.
Po jakiejś godzinie gdy zdążyłyśmy się ogarnąć (no ja na tyle ile mogłam, bo nie mam tu żadnych swoich rzeczy) i po zrobieniu naleśników siedzimy obie przy stole i jemy.
"Tooo....masz jakiś plan na dzisiaj?" - pytam się Betty
"Nie raczej nie, a co?" - pyta się z uśmiechem.
"Co powiesz na to żeby spędzić go ze mną?" - pytam się odwzajemniając jej uśmiech.
"Hmmm....ehh no nic lepszego chyba nie mam do robienia" - mówi Betty udając obojętność, ale widzę lekki uśmiech grający na jej twarzy.
"To mnie zabolało.." - mówię z bólem na twarzy i dotykam ręką klatki, jakby mnie ugodziła w serce, po czym obie zaczynamy się śmiać.
"Masz tu coś " - mówię do niej po chwili i wskazuję miejsce na policzku niedaleko ust. Betty próbuje to zmyć ale nie może trafić, więc podnoszę rękę i sama jej to ścieram ale zostawiam rękę na jej policzku i głaszczę go lekko kciukiem. Patrzymy sobie w oczy przez chwilę, znowu mam taką ochotę ją pocałować ale nie chcę żeby okazało się to błędem więc znów tylko lekko się do niej uśmiecham i zabieram z powrotem rękę.
Po tym jak zjadłyśmy zaczęłyśmy myć razem naczynia, gdy ostatni talerz odłożyłam na suszarkę obie wytarłyśmy ręce i na siebie spojrzałyśmy.
"Jaki jest plan?" - pyta się Betty z uśmiechem łapiąc moje ręce i łącząc je ze swoimi co sprawiło mi ogromne szczęście i mimowolnie uśmiechnęłam się szeroko.
"Najpierw musimy iść do mnie, muszę się trochę ogarnąć, a potem coś wymyślimy" - odpowiadam i puszczam jej oczko.
"Okej, może być na początek" - odpowiada z uśmiechem....Boże jaki ona ma piękny uśmiech, rozświetla jej całą twarz. Odwracam się i ruszam w stronę korytarza, bo znów naszła mnie chęć żeby ją pocałować.
"Veronica....dlaczego to robisz?" - pyta się nagle Betty łapiąc mnie za rękę i odwracając w jej stronę.
"Co robię?" - pytam się zdezorientowana
"Już 3 raz....widzę, że....że chciałaś mnie pocałować ale zmieniasz zdanie.." - mówi niepewnie i robi się lekko czerwona.
"Ja...ja nie chcę żebyś czuła się niekomfortowo.." - odpowiadam jej. Uśmiecha się do mnie chyba zadowolona z odpowiedzi
"Uwierz mi to nie sprawi że będę się czuła niekomfortowo......wręcz przeciwnie....Veronica, w końcu wiem czego chcę i już na pewno nie chcę się w tym ograniczać..dobrze?" - mówi mi szczerze.
"Dobrze" - odpowiadam z uśmiechem. Kładę rękę na jej policzku całuję ją, miał to być lekki i szybki pocałunek, ale gdy się od niej odsunęłam i spojrzałyśmy sobie w oczy, obie w tym samym czasie ruszyłyśmy by dalej go kontynuować. Moja lewa ręka powędrowała na jej drugi policzek, a prawą wplątałam w jej włosy. Nasze usta nie rozłączyły się nawet na chwilę, a nasze głowy synchronizowały się w ruchach. Betty położyła swoje ręce na moich biodrach i lekko popchnęła mnie do przodu tak że teraz jestem oparta o blat kuchenny, uśmiechnęłam się i lekko przygryzłam jej wargę przez co westchnęła, a ja wsadziłam jej język w otwarte usta.
Stojąc tu i całując się z nią już wiem że jest to moja ulubiona rzecz na świecie.
Taki szczęśliwy rozdział na poprawę humoru ;)
CZYTASZ
W Końcu Cię Znalazłam.
Teen FictionVeronica jest wilkołakiem, tak jak jej rodzice, a dokładnie jest jedynym dzieckiem prawdziwego Alfy i sama nie ma pojęcia jaka w niej drzemie moc. Okazuje się, że muszą całym stadem przenieść się do innego miasta żeby dołączyło do nich stado, któr...