Rozdział 3

1.7K 94 8
                                    

BEEP, BEEP, BEEP - słyszę jak dzwoni mi budzik. Jest już poniedziałek, co oznacza że nadszedł pierwszy dzień szkoły. Nie czuję się zestresowana ani nic, właściwie czuje się dziwnie podekscytowana...serio..dziwne, nigdy mi się nie chciało wstawać do szkoły.

Wstaję, biorę ciuchy z szafy i idę się przyszykować w łazience. Wybrałam czarne spodnie i do tego białą koszulkę z napisem "Most wanted"...wiem, skromna jestem. Schodzę na dół do kuchni, moi rodzice oczywiście już nie śpią i jedzą śniadanie. Gdy tylko słyszą, że wchodzę od razu kończą rozmowę...okej, pewnie chodziło o to o co się wczoraj kłócili, muszę z nimi o tym pogadać po szkole.

"Hej" - witam się z nimi z uśmiechem, co jest dziwne bo rano mam zwykle kiepski humor.

"Kim jesteś i co zrobiłaś z naszą córką?"- śmieję się tata.

"Nie wiem o co ci chodzi" - mówię niewinnie.

"Veronica, zawsze jesteś marudna z rana, skąd nagle ten dobry humor?" - pyta się podejrzliwie mama.

"To co, jak mam zły humor to narzekacie, a jak mam raz dobry to też jest problemem?" - odpowiadam zdziwiona.

"Jasne, że nie...ale jesteśmy ciekawi." - uśmiecha się tata.

"W sumie to sama nie wiem, po prostu wstałam i jakoś tak się dobrze czuję." - mówię szczerze. Rodzice wymieniają porozumiewawcze spojrzenia.

"Nie stresujesz się nową szkołą?" - pyta się mama.

"Nie...tak właściwie to nawet mi się chce iść" - odpowiadam. Rodzice znowu się na siebie spojrzeli i się uśmiechnęli znacząco.

"Okej czy mi coś umknęło, możecie powiedzieć czemu się tak uśmiechacie?" - pytam lekko poirytowana.

"Nie wiem o co ci chodzi" - odpowiada tata z uśmieszkiem popijając herbatę.

"Mamo! Ja chcę wiedzieć" - mówię oburzona.

"Kochanie...idź do szkoły bo się spóźnisz" - mówi mama i się śmieję. Patrzę na zegarek i rzeczywiście muszę już się zbierać.

"Dobra, ale jak wrócę to macie mi powiedzieć o co chodziło." - mówię.

"Zapewniam cię, że jak wrócisz to już będziesz wiedzieć o co chodziło" - odpowiada mama z uśmieszkiem. Patrzę tylko na nich przez chwilę i wychodzę.

"Pa" - mówię otwierając drzwi. Boże, ale oni dziwni są czasem, o co im w ogóle chodziło...znowu.

Otwieram garaż i wsiadam na mój motor, jeżdżę czarnym Suzuki Gladius, zawsze wolałam motory od samochodów...wiatr we włosach i te sprawy.

W ciągu 20 minut docieram do szkoły, znajduję miejsce do zaparkowania zaraz obok innych członków stada. Zsiadam i od razu podchodzi do mnie parę z nich kiwając prawie niezauważalnie głową.

"Hej, jestem Victor, a to są: moja siostra Sara, Angelica, Kevin i Lex" - mówi chłopak o blond włosach i ciemnych oczach i przedstawia mi resztę.

"Tak, pamiętam was z ceremonii." - uśmiecham się do nich, a oni odwzajemniają uśmiech.

"Pomyśleliśmy, że możemy cię oprowadzić po szkole, jeśli chcesz?" - pyta się niepewnie Sara, też ma blond włosy i ciemne oczy, od razu widać podobieństwo. Uśmiecham się do nich szczerze i jednocześnie słyszę z daleka samochód na drodze, od razu rozpoznaję że to pewnie Tom i Ariel.

"Byłabym naprawdę wdzięczna, tylko nie macie nic przeciwko jak jeszcze poczekamy na moich przyjaciół, właśnie tu jadą?" - pytam się.

"Jasne, nie ma sprawy." - odpowiada Victor. Jakieś 3 minuty później podjeżdża samochód, Tom i Ariel wysiadają i podchodzą do nas. Przedstawiam im całą grupę i rozmawiamy wchodząc do szkoły. Victor i reszta oprowadza nas po szkole i mówi jakie lekcję odbywają się w salach. Gdy dzwoni dzwonek rozchodzimy się. Mam teraz hiszpański, zobaczę czy ktoś inny ze stada też może się na niego zapisał, bo Tom i reszta mówią, że na niego nie chodzą. Wchodzę do sali i od razu rozpoznaję dwie osoby z nowego stada, uśmiecham się do nich i oni do mnie lekko kiwając głową. Siadam obok dziewczyny, bo tylko tam jest wolne miejsce.

W Końcu Cię Znalazłam.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz