1

1.7K 49 31
                                    

Nazywam się Yuri Plisetsky, mam 17 lat i nigdy nie miałem, łatwo tym bardziej nie mam teraz, kiedy mój dziadek jest poważnie chory i potrzebuje pieniędzy na operację. Musiałem znaleźć sobie pracę ale kto przyjmie siedemnastolatka bez wykształcenia do jakiejkolwiek pracy. W najgorszych koszmarach nie pomyślałbym, że trafię akurat tutaj. A gdzie jestem? Otóż jestem w willi pewnego milionera przez, którego jestem potocznie nazywany króliczkiem.

Trafiłem tutaj bo to moja ostatnia deska ratunku. Zasady tutaj są proste, wręcz banalnie proste po przyzwyczajeniu się do nich. Mam prezentować się dobrze, każdą zadaną mi pracę wykonywać dobrze i...robić dobrze. Na samą myśl o tym ostatnim coś przewraca mi się w żołądku. Ale tak, nasz milioner jest gejem. Nasz bo nie tylko ja jestem jego króliczkiem ale trzech innych chłopaków też z czego to ja jestem ten najmłodszy. Każdy z nas ma takie same zadania do wykonania, za które później dostajemy pieniądze. Sęk w tym, że możemy je wydawać tylko i wy³¹cznie na ciuchy czy inne różne drobiazgi dla siebie. Ja oczywiście staram się odkładać trochę moich zarobków dla dziadka, tak żeby Pan Altin, czyli nasz "pracodawca" siê nie dowiedzia³.

Zgodnie z umową nie muszę tutaj mieszkać ale muszę być codziennie od godziny 7 do 21. Dziadkowi cały czas mówię, że jestem wtedy w pracy. Może teraz opowiem jak to się stało, że tutaj jestem.

A więc wracałem ze szkoły, a że nie chciało mi się odrazu wracać do domu to stwierdziłem, że pójdę do mojego "przyjaciela" Katsukiego bo akurat jego rodzice wyjechali służbowo, a jego chłopak Victor był z wizytą u swoich rodziców. Więc wstąpiłem do niego, a że czuję się tam jak u siebie to mam nawet swoje klucze dlatego wszedłem bez zbędnego dzwonienia dzwonkiem do drzwi. Żeby nie było napisałem mu wczeniej, że do niego idę bo znów nastąpiłaby taka sytuacja jak kiedyś, że chodził po domu w ręczniku na biodrach i głowie bo wczeniej brał prysznic. Na wejściu krzyknąłem:

- Jak znowu będziesz w ręczniku to cie zabije Wieprzu! - odpowiedziała mi cisza. Po chwili, na moje szczęście, zszedł ubrany w normalne ciuchy podążając do kuchni gdzie robiłem sobie już jedzenie.

- Nie tym razem, spokojnie. Czemu nie wróciłeś do domu? - zapytał dosiadając sie do stołu przy, którym siedziałem jedząc kanapki.

- Jest piątek, ty siedzisz sam, to czemu nie? - odpowiedziałem troszeczkę niezgodnie z prawdą, która była taka, że nie mogę już patrzeć jak dziadek się męczy.

- No dobra - dał spokój z dalszym wypytywaniem. Byłem mu za to wdzięczny bo nie miałem ochoty na taką rozmowę.

- Dobra - powiedziałem odkładać talerz do zlewu. - Miałeś znaleźć dla mnie pracę chyba nie? Więc teraz pytanie czy znalazłeś?

- Tak jak mówiłem, znalezienie pracy dla kogoś bez wykształcenia, nie jest proste. Tym bardziej, że nie masz skończonych osiemnastu lat. Ale mimo wszystko coś tam znalazłem - powiedział kierując się do swojego pokoju a ja razem z nim. Po³o¿y³ mi swojego laptopa na kolanach pokazuj¹c oferty pracy.

Po dłuższym przeglądaniu stwierdziłem, że większość nie jest dla mnie bo wiązała się z dość dużym wysiłkiem fizycznym, dlatego pozostawała mi praca jako pomoc domowa w jakiejś willi. Pomyślałem, że z wszystkich ofert, które pokazał mi brunet, ta jest najlepsza dla mnie, no bo co może być trudnego w sprzątaniu?

- To chce - powiedziałem do chłopaka odwracając w jego stronę laptop i wskazując palcem na ofertę. Ten tylko spojrzał na mnie jak na idiote i powiedział:

- Serio? Chcesz sprzątać w willi u jakiegoś milionera?

- Tak a co w tym dziwnego? Przecież to tylko sprzątanie tak? - odpowiedziałem biorąc do ręki telefon i zapisując adres ulicy, na którą jutro zamierza³em siê udaæ.

- No nie żeby coś ale... Ty nawet w swoim pokoju nie sprzątasz, a co tutaj mówić o całym domu - powiedział do mnie z lekkim rumieńcem na twarzy.

Ja tylko posłałem mu groźne spojrzenie na co on tylko się odwrócił i zacz¹³ szukaæ czego w internecie.

Nastêpnego dnia udałem się pod zapisany wczoraj adres i faktycznie stała tam ogromna willa. Szczerze mówiąc na początku bałem się, że jak reszta odprawią mnie z kwitkiem, ale no tak czy inaczej wejść musiałem bo już byłem prowadzony do drzwi przez jednego z pracowników. Wchodząc do środka zobaczyłem bardzo bogate wnętrze jak i samego właściciela posiadłości. Podszedł do mnie i poda³ mi mocny ucisk d³oni.

- Dzień dobry. Ty pewnie w sprawie pracy prawda? - zapytał nie puszczając mojej ręki.

- Yyy... Tak, zgadza się - wybełkotałem trochę przestraszony po tym jak zobaczyłem jakiegoś chłopaka za jego plecami. Chłopaka w kabaretkach, czarnym body, z małym puchatym ogonkiem na tyłku i w opasce z króliczymi uszami....

Playboy (Otayuri) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz