3

969 48 11
                                    

Wyszedłem z dobrze znanej mi już willi i zacząłem iść przed siebie. Na piechotę miałem daleko do domu, postanowiłem zadzwonić do Wieprza bo zagląda do mojego dziadka, kiedy pracujê i jako jedyny wie co tak naprawdę robię. Może nie zawsze jestem dla niego miły, ale jestem mu wdzięczny, że nie powiedział prawdy dziadkowi i jeszcze pomaga mi przy opiece nad nim.

Jest zimno, więc zacząłem iść trochę szybciej. Za trzecim razem Katsuki odebrał.

- No wreszcie kurwa już myślałem, że nie odbierzesz. Co z dziadkiem? - zapytałem już lekko zdyszany.

- Yy... Dobrze tak... Wszystko dobrze.. - odpowiedział mocno zdyszanym głosem.

- Co jest?

- N-nic.. A co? - zapytał jakby nie wiedział o co mi chodzi.

- Co robisz, że tak dyszysz idioto? - zapytałem wściek³y.

- No... Biegałem bo...trochê sie odzwyczaiłem...

- Jesteście obrzydliwi wiesz o tym prawda? - zapytałem z nieukrywanym obrzydzeniem w głosie.

- Masz szczęście, że już skończyliśmy Yurio.

- Oblechy. Idę do ciebie, jak nie będzie jedzenia to inaczej pogadamy - powiedziałem i rozłączyłem się. 15 minut póniej stałem już pod jego domem. Tym razem zadzwoniłem 10 razy dzwonkiem bo wiem, że go to denerwuje, a nie chciało mi się grzebać w plecaku żeby znaleźć klucze. Otworzył mi w samej koszulce i bokserkach a na kanapie zauważyłem siedzącego w samym, zdecydowanie zbyt krótkim szlafroku, Victora.

- Heeej Yuraćkaa! - wykrzyknął siwow³osy i podbiegł do mnie zamykając mnie w szczelnym, odcinajacym oddech, uścisku.

- Zostaw mnie zboczeńcu...- powiedziałem resztkami powietrza.

- Jak ja cię dawno nie widziałem. Tęskniłem za tobą wiesz? - powiedział rozluźniając uścisk, ale nie puszczając mnie.

- A ja za tobą nie. Puść mnie. - odpowiedziałem nabierając powietrza i bijąc go pięściami po bokach i plecach.

- Victor daj mu spokój - powiedział Katsuki z lekkim uśmiechem.

- Oczywiście kochanie - odpowiedział mu siwowłosy i podszedł do swojego chłopaka całując go w usta.

- Nie całujcie sie przy mnie to oblene - powiedzia³em zdenerwowany na dwóch pożerających sie na moich oczach mężczyzn.

- Oj nie przesadzaj Yura - powiedział Victor tarmosząc moje włosy na co odepchnąłem jego rękę i chciałem go kopnąć w nogê, ale nie trafiłem.

- Chodź ze mną - powiedział brunet łapiąc mnie za nadgarstek i ciągnąc do swojego pokoju.

Będąc już w pomieszczeniu zamknął za nami drzwi na klucz, a ja rzuciłem sie na łóżko. On usiadł obok mnie.

- Jak było w pracy? Wyglądasz na wymęczonego - zapytał wyraźnie zmartwiony.

- Nawet nie przypominaj Wieprzu. Gdyby nie to, że dobrze mi płaci to już dawno bym to rzucił, ale nie mogę - powiedziałem siadając obok niego i przecierając twarz dłońmi.

- Chcesz się przespać?

- Wypadałoby bo już ledwo widzę na oczy - powiedziałem ziewając.
Już miałem wstawać ale złapał mnie za rękę i znowu pociągnął na łóżko.

- Jeszcze mu się dajesz? - powiedział szeptem żeby Victor tego nie usłyszał.

- Muszę. Teraz przyjechały jego dzieci, więc wiadomo codziennie tego robił nie będzie, ale jutro będzie i to ze mną... - powiedziałem z obrzydzeniem w głosie.

- Naprawdę ci współczuję Yura.. - powiedział i przytulił mnie. Nie będę ukrywał zdziwiło mnie to, ale tego mi chyba brakowało.

- Wieprzu?..

- Tak?

- Co z dziadkiem?..

- Wszystko okej nie martw się. Powiedziałem mu już, że dzisiaj zostaniesz u mnie na noc.

- Dziękuję Ci..

- Nie ma sprawy, przecież jesteś moim przyjacielem tak? A teraz nie płacz bo nie jestem przyzwyczajony do pocieszania cię tylko do tego, że mnie wyzywasz - odpowiedział z uśmiechem na co ja sam się lekko uśmiechnąłem.

Było już po 1 a ja wciąż nie wiedząc czemu nie mogłem zasnąć. Cały czas miałem w głowie syna Nazara. Był taki... nie ja nie mogę tyle o nim myśleć, przecież to syn mojego szefa. Jakby dowiedział się, że śpię z jego ojcem to wiêcej by na mnie nie spojrza³. Ale wciąż mam w głowie jego piêkne, ciemne oczy. One mówią wszystko co myśli, nie to co oczy Nazara, które wyrażają tylko pożądanie i wzbudzają we mnie obrzydzenie. Jego są całkiem inne.
Takie... Prawdziwe. Ale ja nie mogę się w nim zakochać, przecież nawet go nie znam wiem tylko jak ma na imię i że jest ode mnie starszy.

Musze wreszcie pójść spać bo rano będę jak nieprzytomny. Postanowiłem pójść na dół po jakieś tabletki, które mi w tym pomogą. Przechodząc obok pokoju Katsukiego znowu słyszałem jęki jego i Victora. Niewyżyte zboczeńce. Ale nie będę ukrywał, że ja też bym no... Tak chciał czasami.. Ale z kimś kto naprawdę mnie kocha, a nie z kimś takim jak stary Altin. Prawdą jest, że nie raz z nim to już robiłem, ale to nie to samo. Za każdym razem po tym czuje się jak zwyk³a dziwka.

Brzydze się siebie. Nienawidzę swojego ciała. Ale muszę je znosić. Nie, nie chce się zabić, ale tak już mam, co zrobić.

Po dłuższych rozmyślaniach o swoim życiu wreszcie usnąłem.

Playboy (Otayuri) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz