5

779 44 25
                                    

Obudziłem się na kanapie przykryty puchatym, szarym kocem. Wstałem żeby zobaczyć gdzie jest dziadek. Kiedy poszedłem do jego pokoju, nie było go tam, więc skierowałem się do kuchni gdzie już czekał na mnie talerz z kanapkami obok, którego leżała karteczka, a na niej wiadomość od dziadka:

"Jestem u lekarza wrócę trochę później bo obiecałem Alex'owi, że do niego wpadnę, nie martw się dzisiaj się dobrze czuje, więc możesz gdzieś wyjść jeśli chcesz. Tylko nie wracaj za późno Yuraćka. Dziadek."

Chyba zapomniał o tym, że muszę iść do pracy. No cóż pora się zbierać. Po tym jak skończyłem jeść śniadanie poszedłem do swojego pokoju trochê siê ogarn¹æ. Założyłem na siebie czarną bluzę z wyszywanym tygrysem na środku do tego czarne spodnie z dziurami na kolanach, czarne glany i kurtkę, a na to plecak w panterkę. Założyłem kaptur i wyszedłem z bloku kierując się w stronę nieobcej mi ju¿ willi. Będąc pod drzwiami pomyślałem sobie "ciekawe co dzisiaj będzie kazał mi robić" jednak moje rozmyślania na ten temat przerwało otwieranie drzwi. Przede mną stała niższa ode mnie dziewczynka, miała na oko 10 lat.

- Dzień dobry - powiedziała cichym głosem - Ty jesteś tym nowym kolegą Beki? - zapytała wyczekując mojej odpowiedzi.

- Yy nie do końca. Przyszedłem bo pracuje dla twojego taty - odpowiedziałem, a w drzwiach do kuchni zauważyłem Nazara.

- Madina daj spokój Panu i idź do siebie bo tatuś musi pogadać z Panem. - rozkazał, a ja odrazu się spiąłem. Czego on może ode mnie chcieć? Przecież dostał to czego chciał w końcu zawsze dostaje, więc nie miał się do czego przyczepić.

No chyba, że ta gnida JJ mu powiedział o tym, że część pieniędzy odkładam na operację dziadka po tym jak kazałem mu spierdalać. Kiedy dziewczynka poszła Nazar podszedł do mnie, chwycił za nadgarstek i zaciągnął do swojego gabinetu. Po drodze minêlimy JJ'a i kilku innych pracujących tutaj ludzi, ale tylko on szyderczo się uśmiechał. Skurwiel. Po tym jak weszliśmy do pokoju Altin zamknął drzwi i kazał mi usiąść na fotelu, a sam usiadł po drugiej stronie biurka.

- Powiesz mi ³askawie co ty odpierdalasz? - zapytał cicho wyraźnie zdenerwowany.

- Zależy o co Panu chodzi? - zapytałem tym razem ja pewnym siebie głosem co było dziwne jak na mnie bo może do innych się tak odzywałem, ale do niego nigdy.

- O to kurwa, że bezczelnie podrywasz mi syna mimo tego, że dobrze wiesz jaka jest umowa - odpowiedział już głośniej.

- JJ Panu tak powiedział?

- Nieważne kto mi powiedział ważne, że to prawda. Sam widziałem was wczoraj jak chodziliście po mieście świetnie się razem bawiąc.

- Nie podrywałem go. To on zaproponowa³ mi wyjcie! - krzyknąłem wstając przy tym na co zaraz zostałem ukarany soczystym uderzeniem w twarz z otwartej dłoni.

- Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu Plisetsky, rozumiemy się? - powiedział łapiąc mnie mocno za szyję.

- Tak... Przepraszam... - odpowiedziałem mu zduszonym głosem bo coraz mocniej zaciskał dłoń .

- Masz nigdy więcej nie zadawać się z moim synem. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz. Mam cie nigdy więcej przy nim nie widzieć rozumiesz?

- Tak...

Po tych słowach puścił mnie, a ja zacząłem gwałtownie nabierać powietrza na co zrobiło mi sie słabo, ale na szczęście nie zemdlałem bo bałem się tego gdzie mógłbym się obudzić.

- To teraz wynocha się przebrać i do pracy.

Nic mu nie odpowiedziałem tylko wyszedłem nie oglądając się za siebie. W duchu modliłem się żeby Otabeka nie było w domu bo jeszcze nie wiedziałem jak to robić żeby go do siebie zniechęcić. Właśnie szedłem w stronę "naszego pokoju" gdzie wszyscy przebieraliśmy się w nasze stroje od niedawna są to smokingi lub garnitury. Był tam tylko JJ, więc postanowiłem się z nim rozmówić w cztery oczy.

Playboy (Otayuri) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz