15

465 26 17
                                    

Rano czułem się i wyglądałem jakbym przed chwilą wyszedł z trumny pod ziemią. Poszedłem spać o 4 nad ranem bo czytałem o tym jak ten siwy chuj mógł zostać ich trenerem skoro w tamtym czasie jeździł na łyżwach i zniszczył mi życie. Nie ukrywam jestem pod wrażeniem tego, że radził sobie z tym wszystkim, ale równocześnie nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.

Wyszedłem z pokoju już wyszykowany ale nadal czujący się jak gówno, słyszałem jak dziadek coś robi w kuchni i zaraz poczułem zapach pierożków. Kiedy wszedłem do pomieszczenia dziadek od razu się na mnie rzucił i mocno za mocno przytulił.

- Dziadek... Trochę za mocno... - wysapałem w objęciach starszego mężczyzny.

- A tak, przepraszam po prostu tak się cieszę, że cię widzę Yuraćka - powiedział z uśmiechem na twarzy i potargał mi lekko włosy.

- Nie widzieliśmy się tylko dwa tygodnie może nawet nie całe - odpowiedziałem i pierwszy raz od dłuższego czasu się szczerze uśmiechnąłem.

Dziadek tylko parę razy przejechał wzrokiem od czubka mojej głowy aż do stóp już bez uśmiechu. Kilka razy zatrzymał wzrok dłużej na twarzy, żebrach i kolanie.

- Co się stało? - zapytał w końcu pokazując na kolano i pomógł mi usiąść.

- Przewróciłem się w szkole na wf-ie.

- To, że jestem stary nie znaczy, że głupi. Dobrze pamiętam, że nie ćwiczysz - odpowiedział lekko poirytowany, ale tak, miałem nadzieję, że zapomniał i da mi spokój - mów co się naprawdę stało - dokończył i usiadł obok mnie.

- Poszarpałem się z takim jednym i kopnął mnie w kolano i jakoś tak wyszło - powiedziałem nie patrząc na niego tylko zajmując się jedzeniem.

- Oj co ja z tobą mam Yuraćka. Dobra teraz jedz wszystko bo nie podoba mi się to, że czuję twoje żebra bez większego naciskania na nie i zawioze cię do szkoły.

- Nie zawieziesz bo i tak muszę iść do Yuri'ego na chwilę - oczywiście skłamałem tylko dlatego, że chciałem się przejść sam co nie zmienia faktu, że i tak muszę jechać autobusem.

- Po co?

- Bo zostawiłem u niego słuchawki - znów skłamałem.

- Ta - powiedział i wyciągnął mi z kieszeni wiszącej na oparciu krzesła bluzy białe słuchawki - jesz i wsiadasz do samochodu.

Dziadek wjechał już na parking, a całą drogę gadaliśmy o tym dlaczego wrócił tak wcześnie i jak się czuje. Wrócił wcześniej bo była jakaś awaria i wszystkich odesłali do domu, a czuje się podobno świetnie, co widać. Wysiadłem z samochodu wcześniej żegnając się z dziadkiem i już miałem wchodzić do szkoły kiedy przed wejściem zobaczyłem jak Mila gada z Otabekiem. Wszystko byłoby spoko gdyby nie to, że zaczęła do mnie machać jak pojebana, więc nie miałem wyjścia i musiałem tam podejść. Przez całą odległość, która mnie od nich dzieliła patrzyłem na znienawidzon¹ przeze mnie twarz.

- Yurio! - krzyknęła dziewczyna i podbiegła do mnie szczelnie zamykając w silnym uścisku.

- Od kiedy ty jesteś tutaj wcześniej niż ja? - zapytałem, kiedy już mnie puściła.

- Chodź przedstawię Ci kogoś - całkowicie zignorowała moje pytanie, złapała mnie za rękę i prowadziła do tego debila - to jest Yurio a to... - już chciała dokończyć, ale jej przerwałem.

- Wiem kto to jest - dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem.

- O to świetnie czyli już ze sobą gadaliście i się znacie?

Playboy (Otayuri) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz