8

564 43 2
                                    

Sprzątałem spokojnie w pokoju Otabeka, kiedy zobaczyłem pudełko pod jego łóżkiem. Nie jestem wścibski, ale ciekawiło mnie to co w nim jest. Wysunąłem cicho pudełko i otworzyłem, kładąc je na łóżko chłopaka. Biały karton nie był mały co wiązało się z tym, że był ciężki, zdjąłem jego górną część i zobaczyłem coś czego bym się nigdy nie spodziewał po synu kogoś takiego jak Nazar. W środku było dużo różnych pucharów, medali i dyplomów z wyróżnieniami za grę zespołową, ale jeszcze nie wiem w czym bo spojrzałem tylko na jeden z małych pucharów. Jak się okazuje Otabek gra w piłkę nożną i to bardzo dobrze gra bo tego wszystkiego jest tutaj cholernie dużo. Przeglądałem to wszystko dopóki sam Beka tutaj nie wszedł, a ja aż upuściłem jeden z medali. 

- Co ty robisz? - zapytał stojąc w drzwiach.

- Ja..ee miałem u ciebie posprzątać tak.. - odpowiedziałem przypominając sobie to o czym rozmawiałem z jego ojcem.

- To dlatego grzebiesz w moich rzeczach tak? - zapytał podchodząc do mnie, zabierając mi jego medal i chowając go do pudełka, które następnie zamknął i wziął pod pachę wychodząc bez słowa.

Po tej sytuacji chwilę stałem i myślałem nad tym co się stało i wróciłem z powrotem do wykonywania moich obowiązków. Skończyłem o 15, nie miałem co robić, więc postanowiłem iść do Nazara zapytać się czy mogę wyjść dosłownie na godzinę bo więcej czasu nie potrzebuję żeby rozliczyć się z Nikiforovem i Yuurim. Musiałem tylko wrócić przed 17.30 bo wtedy przyjeżdżają goście i wszyscy mamy być w gotowi do przyjęcia ich jak najlepiej.

Nie zamierzam dać wygrać temu staruchowi. Myśli, że jak jest starszy to mu wszystko wolno. Nie dam odebrać sobie przyjaciela, poza tym Yuuri nawet mnie nie wysłuchał, a bez wątpienia mam więcej do powiedzenia niż Victor, który będzie zaprzeczał wszystkiemu co powiem. To nie jest tak, że ja chce zniszczyć ich związek, bo tylko trochę tego chce, w głównej mierze chodzi mi o odzyskanie przyjaciela i nawet jak Victor mnie nie lubi, i ze wzajemnością, to musi mnie znosić bo to ja jestem przyjacielem Wieprza a nie ktoś inny. 

Kiedy byłem już pod domem Yuuriego postanowiłem nie wchodzić od razu tylko popatrzeć przez okno czy siedzą w salonie. Z tego okna widać praktycznie cały salon i przed pokój i trochę kuchni bo w jego domu wszystkie trzy pomieszczenia są połączone. No i niestety siedział tam Victor z Yuurim. Pewnie już dawno go okłamał co do tej sytuacji ze mną bo on tylko tyle potrafi robić dobrze, nie licząc niszczenia komuś życia. Okno było zamknięte, więc nie mogłem nic podsłuchać. Wyszedłem z krzaków i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi mimo tego, że mogłem po prostu tam wejść bo mam klucze. Otworzył mi na szczęście Victora, Yuuri bo jakby tamten mi otworzył to już leżał by na ziemi z zakrwawionym ryjem. 

- Czego chcesz? - zapytał zimnym jak na niego tonem.

- Co ci zd¹¿y³ ju¿ nagadaæ? - powiedziałem ignorując jego pytanie i wchodząc do środka od razu kierując się do salonu.

- Po pierwsze nie obrażaj go a...

- Dobra skończ pieprzyæ Yuuri i z łaski swojej może teraz mnie wysłuchaj co? - przerwałem mu bo nie mam za dużo czasu na jego gadanie o czymś co mnie po prostu nie obchodzi. 

- Czemu wpuściłeś tutaj tego zakłamanego debila?! - zapytał oburzony siwowłosy, gestykulując przy tym rękami.

- Kto tu jest kurwa zakłamany! - krzyknąłem do niego, szybko podchodząc i łapiąc go za pedalski sweterek. Już miałem go uderzyć ale pomiędzy nas wszedł Yuuri.

- Przestańcie to po pierwsze, a po drugie to Victor daj mu powiedzieć o co mu chodzi bo inaczej nigdy się nie dowiemy - powiedział brunet kładąc rękę na ramieniu tego idioty. 

Playboy (Otayuri) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz