13

433 25 4
                                    

Siedziałem tak w tym nieszczęsnym przedpokoju i ryczałem jak dziecko. Całą twarz miałem już opuchniętą od łez w końcu płakałem tak już dobre 40 minut i nie miałem siły wstawać.

Jest 22, zaraz Nazar będzie kazał mi iść do jego sypialni na co nie mam siły, ale praca to praca. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a w nich stał nie Nazar, a Otabek. Nie miałem odwagi spojrzeć mu w oczy, więc w ogóle się na niego nie patrzyłem. Chłopak zamknął za sobą drzwi i usiadł obok mnie.

- Jak się czujesz? - zapytał spokojnie i cicho.

- Przyszedłeś tutaj żeby się ze mnie pośmiać nie? - zapytałem go patrząc mu wtedy prosto w oczy bo zdążyłem się przełamać.

- Jakbym chciał się z ciebie śmiać to już dawno bym to zrobił. Nie jestem taki uwierz mi.

- To po co tutaj przyszedłeś?

- Chciałem zobaczyć jak się czujesz i tyle.

- Dobrze, pasuje? Możesz już iść do swojego przyjaciela Victora i obmyślać jak jeszcze mnie upokorzyć - powiedziałem i już miałem wychodzić, ale złapał mnie za rękę i zmusił do zajęcia mojego poprzedniego miejsca.

- Nie jesteśmy przyjaciółmi - powiedział patrząc na ścianę przed nami - to ja do ciebie napisałem żebyśmy się spotkali w barze niedaleko twojej szkoły. Twój numer wziąłem od ojca, a o tym gdzie chodzisz do szkoły wiem bo byłem tam z Victorem - powiedział praktycznie na jednym wydechu dalej na mnie nie patrząc.

- Nie obchodzi mnie to. A teraz daj mi wyjść - powiedziałem i wyrwałem rękę z jego uścisku szybko wychodząc z pomieszczenia. Kiedy już byłem na górze i miałem wchodzić do naszego pokoju, w progu zatrzymał mnie głos Nazara, który słyszałem za swoimi plecami.

- A ty gdzie się wybierasz skarbie? - zapytał, a ja odwróciłem sie do niego i podszedłem bo nakazał mi tak jego gest palcem.

- Chciałem się trochę ogarnąć - powiedziałem stojąc może metr od niego ze spuszczoną głową.

- Wchodź - rozkazał i otworzył mi drzwi do swojego pokoju później zamykając je na klucz - czemu płakałeś? - zapytał siadając obok mnie na swoim łóżku.

- Nie płakałem - odpowiedziałem i odwróciłem głowę.

- Przestań dobra? Przecie¿ widzê - powiedział lekko zirytowany.

- Przepraszam... - szepnąłem

- Kto cię pobił?

- Nikt..

- Mów albo będziesz miał kare, a wiedz, że chciałem się tak zlitować i dać Ci dzisiaj spokój.

- Pobiłem się w szkole.

- Co chciał od ciebie Nikiforov?

- Chciał pogadać bo dawno się nie widzieliśmy - powiedziałem już bardziej pewny siebie na co on dał mi z liścia.

- Mów prawdę Yurio.

Ja złapałem sie za bolący policzek, westchnąłem i odpowiedziałem:

- A co pana tak nagle obchodzi moje życie?

- Obchodzi mnie życie każdego z was. To, że pracujecie dla mnie w dość nietypowy sposób nie znaczy, że się wami nie przejmuje. - odpowiedział, a mnie aż zatkało.

- Mamy nie takie stosunki jak powinniśmy i tyle. Poradzę sobie sam nie musi się Pan martwić.

- Skoro tak. Rozbieraj sie.

- Słucham? - zapytałem lekko przestraszony bo powiedział, że chciał mi dać dzisiaj spokój, a ja naprawdę nie miałem na to dzisiaj najmniejszej ochoty. Tak jakbym kiedykolwiek miał.

Playboy (Otayuri) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz