Mardi Gras wciąż trwało w domu Mikaelsonów a ja dalej siedziałam myśląc o tym wszystkim. Stwierdziłam ,że nie będę wracać do domu ,tylko tam wrócę i będę się bawić jak nigdy..
- Witam ! - powiedział mężczyzna, którego głos wydawał mi się z znajomy.
Podniosłam głowę i kiedy zdałam sobie sprawę kto przede mną stoi szybko wstałam z przerażeniem ,odsuwając się gwałtownie.
To był Lucien Cassle...
- Oh widzę ,że wiesz kim jestem - zadrwił
- Czego chcesz ? - spytałam spanikowana
- Czego chce ? Hmm dobrej zabawy w końcu mamy dzisiaj święto , wszyscy się jednoczymy więc postanowiłem wpaść - powiedział z przekonaniem.
- Wiesz nie żeby coś ale raczej nie jesteś tu mile widzianym gościem - odpowiedziałam powoli.
- Ohh Stello , może i nie jestem ale myślę ,że posiadając kartę przetargową pozwolą mi zostać. - warknął.
Kiedy miałam zapytać o co mu chodzi ,złapał mnie z ramię i powiedział
- Masz tu kilku przyjaciół ,którym zależy na twoim życiu prawda ?
- Zostaw mnie ! - zaczęłam się wyrywać z jego uścisku..
- Kochana serio jesteś tak głupia - zaśmiał się
- A teraz słuchaj ,wejdziemy tam do środka ty nie będziesz krzyczeć ani się wyrywać. Jeden fałszywy ruch i nie żyjesz ! - warknął prowadząc mnie do środka .
Nie wiedziałam co planuje ,bardzo się bałam . Nie rozumiem tylko dlaczego chce tam wejść przecież dobrze wie ,że pierwotni nie pozwolą mu żyć. W co on gra..
Weszliśmy do środka , rozglądałam się za dziewczynami , za kimkolwiek znajomym , przede wszystkim mój wzrok szukał Klausa..
Nie musiałam tego robić , ponieważ po chwili uwaga wszystkich ludzi na tej imprezie była zwrócona na nas. Faktycznie przecież wszyscy go tu znają i wiedzą jaki jest , nikt nie przeszedł by obok niego obojętnie.
- Witajcie Kochani! - krzyknął Lucien
- Z okazji Mardi Gras życzę wszystkim udanej zabawy.
- LUCIEN ! - krzyknął nagle Klaus stojąc przed nami. Po chwili u jego boku pojawiła się cała rodzina.
- Oh Niklaus witaj ! Świetne przyjęcie. Mam nadzieję ,że będziemy się świetnie bawić. W końcu to dziś się wszyscy jednoczymy..
- Wyjdź z mojego domu jeśli chcesz przeżyć do jutra - wrzasnął Klaus
- Oddaj dziewczynę - powiedział zły Elijah
- Niklaus nie ładnie tak traktować gości chyba nie chcemy wojny w ten niezwykły dzień . A co to dziewczyny Elijah to ja jej do niczego nie zmuszam , będziemy się świetnie razem bawić prawda Stello - zadrwił Lucien
Spojrzałam na niego z obrzydzeniem nie miałam zamiaru się z nim bawić !
Wszyscy spojrzeli na mnie pytająco więc powiedziałam
- Prędzej pozwolę się zabić niż będę z tobą spędzać czas - syknęłam zła
- Więc mamy jasność , z uwagi na to ,że mamy dzisiaj święto nikt nie będzie nikogo zabijał. Lucien przyjacielu ,puść Stellę i wyjdź z naszego domu - powiedział Elijah
Stałam tam przysłuchując się tej całej rozmowie , bałam się ,że zrobi mi krzywdę . Widziałam złość w oczach pierwotnych a nawet aroganckiego Marcela. Moje przyjaciółki miały zmartwione twarze. Nagle mój wzrok spotkał się ze zwrokiem Klausa. Byl wściekły , widziałam ,że powoli traci cierpliwość i ,że może dojść do czegoś złego..
- Lucien skoro chcesz zabawy proszę baw się . Masz rację w końcu mamy wspólne święto. Jednak jest jeden warunek - powiedział Klaus
- Jaki ? - spytał z zaskoczeniem Cassle
- Stella idzie ze mną , ty zostajesz na imprezie - powiedział Klaus patrząc na mnie.
- Oh Niklaus ,niech będzie jednak jeśli ,któryś z was mnie stąd wyrzuci , będę ją ścigał wraz z moimi ludźmi. A teraz Stello wybierz z kim chcesz spędzić dzisiejszą noc - powiedział Lucien
Bez zastanowienia ruszyłam w stronę Klausa. Szybko stanęłam obok niego ,czując się naprawdę bezpiecznie.
- Drodzy państwo zapraszam do dalszej zabawy.
Wraz z moim rodzeństwem przypilnujemy ,żeby nie było żadnych niespodzianek. - powiedział Elijah
Wszyscy zaczęli się bawić Lucien poszedł do baru . Freya wraz z Dianą poszły wykonać jakieś zaklęcie. Mell rozmawia z wilkami. Reszta pierwotnych rozeszła się po sali balowej.
- Chodź ze mną - powiedział Klaus
- Dlaczego oni wszyscy się tak rozeszli ? - spytałam idąc z nim powoli na górę
- Ponieważ musimy pilnować tego durnia. Nie możemy pozwolić ,żeby ktokolwiek zginął dzisiaj.
Kiedy byliśmy na górze weszliśmy do jednego z pokoi. Usiedliśmy na sofie , Klaus wlał nam whisky.
- Więc dlatego pozwoliłeś mu zostać ? Przez Mardi Gras - powiedziałam
- Tak ,nikt nigdy nie walczył w ten dzień i nie pamiętam żeby ktokolwiek zginął . Tradycja musi pozostać tradycją. Jutro też jest dzień zginie za to co zrobił.
- Dziękuję - powiedziałam
- Za co ? - spytał zaskoczony
- Za to ,że nie pozwoliłeś mu mnie zabrać.
Klaus uśmiechnął się nic nie odpowiadając.
- Wiesz co od momentu kiedy was poznałam sądziłam ,że nie obchodzą was jakiekolwiek zasady.
- Stello w mieście panuje wojna ,konflikty się zaostrzyły trzeba szukać sojuszników a zabijając Luciena na środku pełnej sali balowej w Mardi Gras ,napewno bym ich nie zdobył . Teraz przynajmniej wszyscy widzą ,że potężny Klaus Mikaelson potrafi się dostosować.
- Dobra strategia nie jest zła - uśmiechnęłam się mówiąc
- Król musi być mądry , głupcy szybko upadają - podsumował Klaus
- Tak w ogóle jak to się stało ,że znalazłaś się w jego rękach ?
- Poszłam na dwór po naszej rozmowie. Siedziałam na ławce i myślę ,że byłam w złym miejscu o złym czasie.. Gdy ten palant mnie zauważył od razu przeszedł do działania - westchnęłam
- Nie zrobił ci nic? - spytał Klaus , przyglądając mi się dokładnie
- Nie, nic mi nie jest. Tak naprawdę to mogło spotkać każdego a ,że akurat trafiło na mnie to tylko przypadek.
- On ostatnio przesadza ,musi odpowiedzieć za to co robi - warknął Klaus
- Boje się ,że może zrobić mi krzywdę. Teraz gdy wie ,że nie pozwolicie mnie skrzywdzić , jestem dobrym celem do szantażu. Jednak jeszcze bardziej boję się tego co będzie gdy..
- Gdy cię zostawimy bo nasze powody będą ważniejsze nic twoje życie - dokończył Klaus
- Dokładnie - westchnęłam
- Posłuchaj mnie uważnie Stello - powiedział Klaus łapiąc mnie za ramiona i patrząc na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.
- Teraz nie musisz się niczego bać ,uwierz mi z kim jak z kim ale ze mną jesteś bezpieczna. Drań zginie przy pierwszej okazji jaką będę miał ,więc nie będziesz musiała się martwić o swoje życie .- powiedział
- Dlaczego to robisz ? Jeszcze nie tak dawno jasno dałeś mi do zrozumienia ,że jestem nikim - spytałam
- Nigdy nie umiałem wybaczać ,jestem zły i muszę odtrącać dobrych ludzi. Trzymając się blisko mnie zawsze będziesz w zagrożeniu . Będziesz celem moich wrogów ,którzy dzięki tobie będą próbowali do mnie dotrzeć.
- To dlatego byłeś taki zły kiedy próbowałam przeprosić. Wolałeś ,żebym uważała cię za potwora - powiedziałam
Klaus nic nie odpowiedział tylko przyglądał mi się jeszcze bardziej niż wcześniej. Był zaskoczony tym ,że to rozgryzłam.
- Dla ludzi możesz być bezwzględnym , okrótnym potworem bez uczuć. Dla mnie nigdy nim nie będziesz.. Wcześniej przepraszałam nie dlatego ,żeby się pozbyć poczucia winy tylko dlatego ,że zrozumiałam ,że dla mnie ty nie jesteś potworem. I nie miałam prawa cię tak oskarżać .
Ja nie znam tego Klausa Mikaelsona o którym mówią te wszystkie rzeczy.
Ja znam Klausa Mikaelsona ,który nie zrobił nic innego niż zadbał o moje bezpieczeństwo po mimo,że nic dla niego nie znacze. Dlatego przepraszam ,naprawdę przepraszam za moje słowa. Nigdy nie powinnam była tego powiedzieć. - dokończyłam
Klaus patrzał na mnie z niedowierzeniem. Gdy chciał odpowiedzieć do pokoju wszedł Elijah mówiąc
- Wszyscy są bezpieczni. Lucien przyszedł tu po to ,żeby zrobić nam na złość. Swoją drogą będziemy musieli zrobić z nim porządek..Na to przyjdzie czas ,teraz możecie wrócić na dół ,zabawa jest przednia
- Naprawdę możemy ? Jeszcze ani razu dziś nie tańczyłam - spytałam z radością
- Musimy to zmienić - powiedział Klaus .
Gdy wstał podał mi rękę skierowaliśmy się w stronę sali balowej.
- Elijah nie tracimy czujności ,cały czas mamy go na oku. - dodał Klaus gdy byliśmy już na dole.
- Mogę panią prosić do tańca ? - spytał mój ulubiony pierwotny.
- Z przyjemnością - odpowiedziałam z uśmiechem .
Muzyka była idealna ,tańczyliśmy patrząc sobie w oczy. Było niesamowicie. Teraz tak naprawdę poczułam ,że jestem szczęśliwa.
- Wszyscy się na nas patrzą - powiedziałam Klausowi do ucha
- Nie chętnie tańczę a już w ogóle z ludzkimi dziewczynami. Zazwyczaj widzą mnie jak je jem - dodał rozbawiony Klaus
- Oh , kamień z serca nie będę twoją kolacją - gdy to powiedziałam oboje głośno się roześmialiśmy.
Tańczyliśmy z Klausem długo ,było naprawdę świetnie gdy już oboje mieliśmy dosyć poszliśmy do barku.
- Dwa razy bourbon - powiedział Klaus do kelnera
- W takim tempie będę pijana - powiedziałam
- Zadbam o to ,żeby tak nie było - odpowiedział
- Ohoho czyli mam limit panie pierwotny - zaśmiałam się
- Skarbie chyba nie chcemy ,żebyś za godzinę tańczyła na stole - spytał z rozbawieniem
- Pewnie zrobiłabym duże wrażenie na wszystkich.
- Już zrobiłaś..
Gdy to powiedział zrobilo mi się przyjemnie na sercu.
- Ty też postawiłeś dzisiaj wysoko poprzeczkę odpowiedziałam.
- Król musi być ponad wszystkimi.
- Król musi mieć również królową ,która będzie dotrzymywała mu kroku.....
CZYTASZ
Impressive Darkness
FanfictionStella Jenner to dwudziestolatka ,która wyrusza do Nowego Orleanu z zamiarem studiowania na swojej wymarzonej uczelni. Co stanie się gdy wampiry ,wilkołaki i czarownice przestaną już istnieć tylko w bajkach ? Co będzie gdy zorientuje się ,że zaczęło...