Rozdział 22

469 26 2
                                    

Wieczorem w domu Mikaelsonów...

- Musimy coś zrobić. Tak nie może być. - westchnął Marcel.
- Racja. Nie możemy pozwolić ,żeby wilki zdominowały wampiry. - dodał Elijah
- Myślę ,że przesadzacie. Nie zaatakują jeśli wy tego nie zrobicie. - powiedziałam
- Stello oni się nie kontrolują to niebezpieczne. - odpowiedziała - Kelsey
-A co ty na to Mell? Znasz ich najdłużej.- spytała Diana.
- Nie wiem naprawdę nie wiem...Obawiam się, że to będzie duży problem dla miasta ,dla wampirów, dla mnie...
- Zabije ich wszystkich. - powiedział Klaus
- I co ci to da ?- spytałam
- Będzie spokój i wszyscy będą bezpieczni. Jestem królem miasta i zapewnie wszystkim ochronę będą wdzięczni. Same plusy. - odpowiedział
- Idealny plan. - powiedziałam zirytowana.
- Dlaczego ich tak bronisz ? - spytała Freya
- Dlatego ,że tak naprawdę nikomu nic nie zrobili i jakoś nie przekonuje mnie rzeź kilkunastu niewinnych ludzi..
- Niewinni ludzie..Hmm Jack nie wspomniał ci ,że się nie kontrolują, kiedy cię zaprosił. Nie znoszą Mell bo nie stanęła po ich stronie więc pewnie będą chcieli ją zabić. Ah no i jeszcze będę musiał być dawcą krwi bo pieprzone wilkołaki będą gryzły moich ludzi. Rzeczywiście nie są zagrożeniem. - zadrwił Klaus
- Ta dyskusja nie ma sensu. Trzeba znaleźć sposób ,żeby załatwić ten problem. - uciął Elijah
- A tak zmieniając temat to co się między wami dzieje? - spytał Marcel patrząc na Klausa i Mell
- Powrót do dawnych czasów hah? - dodał
- Um.. - zaczęła Mellisa
- To nie jest powrót.- powiedział Klaus
- A jak to inaczej nazwiesz? - zadrwił Marcel
- Żeby do czego wrócić trzeba z tym skończyć przyjacielu - odgryzł się Klaus
Czy oni są razem? Ciekawe co zrobil? Zabija mnie ta niewiedza..Żałuję ,że nie mogłam być przy tej rozmowie..Chyba jednak odwzajemnił jej uczucie.. Mellka dzisiaj jest cała uśmiechnięta..Widać ,że taka ożywiona...
- Jesteście razem ? - wypaliła Diana nagle.
Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni..
Czekałam z determinacją na odpowiedź.. Patrzyłam uważnie na Klausa i Mell..
- Dajcie spokój ,żyjecie w magicznym mieście widzieliście tyle ,że się w głowie nie mieści a nie możecie odpowiedzieć na proste pytanie. - dodał Marcel
- Oh przecież od rana wiadomo ,że są. Macie wampirze słuchy i magiczne mocne mieszkacie pod jednym dachem i nie słyszeliście jak mówili ,że się kochają. - powiedziała Kels
- Ktoś tu jednak nie ma aż tak dobrego słuchu mała wampirzyco. - warknął Klaus
- Wyznałeś jej miłość ? - spytalam Klausa
- Boże dajcie spokój ! Nie wyznał mi miłości ! Nie jesteśmy parą i nigdy nie będziemy. Zresztą kiedyś też spędzaliśmy ze sobą tyle czasu i nic nas nie łączyło w ten sposób w jaki myślicie..- warknęła Mell
- Poza małymi epizodami. - dopowiedział Marcel
- Jeśli nie chcesz ,żebym zaraz wyrwał ci wątrobę to się przykmnij. - powiedział Klaus wkurwiony.
- Na mnie już czas. - westchnęłam smutna.
Mam dosyć tej chorej sytuacji.
- Stello czekaj ,odwiozę cię - powiedział Klaus
Gdy byliśmy już w jego samochodzie powoli spytałam.
- Dlaczego nie odwzajemniłeś jej uczuć ?
- Dobrze wiesz dlaczego kochana..
- Nie chce do domu. - uśmiechnęłam się do niego.
- W takim razie co byś chciała robić ? - spytał
- Coś szalonego czego nigdy jeszcze nie robiłam.
Klaus zatrzymał samochód mówiąc
- Chodź przejdziemy się.
- No spacer napewno będzie szalony. - zadrwiłam
- Ty naprawdę masz o mnie dobre zdanie..- odgryzł się
Kiedy chodziliśmy ulicami francuskiej dzielnicy Klaus złapał mnie od tyłu za ręce mówiąc
- Pokaże ci coś
- Okej.
- Ufasz mi ? - spytał szepcząc do mojego ucha.
- Tak - odwróciłam delikatnie głowę w jego stronę patrząc mu w oczy.
Nagle pojawiliśmy się na szczycie  jednego z budynków. Pisnęłam przerażona wtulajac się bardziej w ciało pierwotnego. Coś czułam ,że to jeszcze nie koniec.
Po kilku skokach pojawiliśmy się na budynku z ,którego widać cały Orlean. Było cudownie ,miasto wyglądało pięknie z tej perspektywy w nocy.
- To jest szalone. - westchnęłam
- Wiem skarbie.
- Kiedy tak skakaliśmy czułam taką adrenalinę..
- Euforię - podsumował Klaus
- Dokładnie , brakowało mi tego.
- Mojego towarzystwa czy tego ,że ze mną się nie nudzisz?
- Brakowało mi ciebie - szepnęłam podchodząc powoli do niego.
Pierwotny nic nie powiedział ,powoli mnie pocałował.
- Nie chce ,żebyś spedzała czas z Jackiem. - powiedział gdy oderwaliśmy się od siebie.
- A Ja nie chce ,żebyś spędzał tyle czasu z Mellisą.
- Jesteś zazdrosna?
- A ty ?
- On nie jest teraz bezpieczny dla ciebie.
- Kochasz ją?
- Nie tak jakby chciała. Kocham ją jak przyjaciółkę ,ufam jej i jest dla mnie ważna. Wcześniej myślałem ,że będziemy kiedyś razem jednak wtedy pojawiłaś się ty..
- To prawda pojawiłam się i co było dalej ?
- Dalej była piękna ,uparta , inteligentna Stella Jenner , która od początku zwróciła moją uwagę.
- U mnie było podobnie. - szepnęłam
- To co powiedziała Mellisa do Jacka to prawda ?
-  O czym mówisz?
- Dobrze wiesz o czym. No ale okej. Czy to prawda ,że nigdy nie bedziesz z Jackiem bo zakochałaś się we mnie ? - gdy to powiedział zamarłam. Patrzył się na mnie uważnie szukając odpowiedzi na mojej twarzy..
- Tak to prawda zakochałam się w tobie. - szepnęłam patrząc na pierwotnego.
- Jak taka dobra osoba jak ty może zakochać się w takim kimś jak ja? - spytał po chwili.
- Kocham to ,że czuje się przy tobie tak dobrze ,tak bezpiecznie ,że jestem szczęśliwa i rozumiana. Kocham to ,że zawsze mi pomożesz i , że tak łatwo potrafisz rozwiązywać problemy.  W ciągu mojego dwudziestoletniego życia trafiałam na palantów ,którzy z zewnątrz reprezentowali się idealnie. Jednak gdy zostawaliśmy sami jeden wyzywał ,drugi miał mnie gdzieś i był totalnie głupi a ostatni bił..
Ciebie ludzie postrzegają jako potwora i może dla nich jesteś. Może robisz te wszystkie złe rzeczy ale ty po mimo ,że nie jestem dla ciebie nikim bliskim szanujesz mnie , dbasz o moje bezpieczeństwo i jesteś bardzo mądry. I dlatego się w tobie zakochałam. Uwielbiam fakt ,że zwrócił na mnie uwagę ktoś taki jak ty.  - odpowiedziałam
Klaus zastygł. Po chwili gdy wyszedł z osłupienia pocałował mnie , czułam w tym pocałunku tyle miłości , pierwotny całował z taką pasją jak nigdy..
- Jesteś cudowna Stello. - szepnął.
- Wiem. - zaśmiałam się.
- Kiedy wrócimy do domu podasz mi nazwiska tych chłopaków pozabijam ich wszystkich. Zwłaszcza tego ostatniego. - powiedział poważnie.
- Prosze nie zabijaj dla mnie nikogo. - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.
- Wyjątkowo , niech ci będzie. Ale pamiętaj tylko jedno słowo i sprawa będzie załatwiona.
- Dobrze panie pierwotny. - zaśmiałam się.
Staliśmy tak z Klausem wtuleni w siebie podziwiając Orlean.
- Jest idealnie. - westchnęłam.
- Masz rację to jest jeden z tych momentów w moich tysiącletnim ,kiedy czuję się szczęśliwy. Powodem tego szczęścia jesteś ty.
Kolejny raz jego słowa sprawiły ,że czułam motylki w brzuchu i to  dobrze znane mi ciepło na sercu. Dłużej się nie zastanawiając  powiedziałam.
- Kocham cię.
- Chce ,żebyś była moja. - powiedział Klaus
- Już dawno jestem tylko twoja...






Impressive DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz