Rozdział 19

526 27 1
                                    

Kiedy obudziłam się rano ,czułam się fatalnie. Głowa mi pękała i żołądek mnie bolał...
Leżałam w łóżku Klausa..Nie pamiętam wszystkiego do końca...Boże dlaczego tam się upiłam. W pokoju było okropnie gorąco postanowiłam wziąć zimny prysznic kiedy to zrobiłam przebrałam się szybko w ubrania ,które leżały na krześle pewnie znowu Freya mi coś pożyczyła. Nigdzie nie było Klausa więc z ogromnym bólem zeszłam powoli po schodach. Na dole siedział Klausa ,Freya i Elijah.
- Dzień dobry - chrypnęłam ledwo słyszalnie
- O patrzcie kto wstał - zadrwił Klaus
- Chcesz coś zjeść ? - spytała Freya
- Nie dziękuję , chce do domu. Czy mógłby mnie ktoś odwieść proszę - westchnęłam
Elijah wstał podszedł do barku po szklankę ,wlał do niej trochę swojej krwi.
- Proszę wypij
Złapałam za szklankę i ze skrzywieniem na twarzy wypiłam całą jej zawartość.
- Dziękuję - powiedziałam kiedy poczułam ,że robi mi się lepiej
- A teraz zjedz - powiedziała Freya podsuwając mi ciepłe naleśnik pod nos.
Usiadłam do stołu i zaczęłam powoli jeść.
Kiedy skończyłam powiedziałam do Frey
- Dziękuję za ubrania
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się
- Dobra choć odwiozę cię do domu - powiedział Klaus
- Okej
Po 20 minutach byliśmy już koło mojego domu.
- Przepraszam. - powiedziałam
- Za co ?
- Za to ,że się upiłam i ,że musiałeś się mną opiekować .
- Przecież to lubisz..
- Coo ? - spytałam zdezorientowana
- Lubisz kiedy się tobą opiekuje i kiedy się o ciebie troszczę. Kochasz te wszystkie dobre rzeczy we mnie. - powiedział
- Dlaczego tak mówisz ?
- Ponieważ powiedziałaś mi to wczoraj. I dodałaś jeszcze ,że jestem przystojny.
- Boże dlaczego tyle wypiłam...
- Czyli tak nie uważasz ? To co powiedziałaś to kłamstwo..
- Nieee! To jest prawda.. Chodzi mi o to ,że tego nie pamiętam. - powiedziałam zakłopotana
- Widzisz skarbie a wystarczyło tylko posłuchać. A ty chciałaś jeszcze zostać i sie bawić. Byłaś zła kiedy ściągałem cię z baru..
- Tańczyłam na barze !!!! - krzyknęłam
- Tak razem ze swoją koleżanką -zadrwil Klaus
- O Boże !! Nigdy już więcej nie piję !!!
- Do następnego razu - zaśmiał się Klaus
- Dlaczego pozwoliłeś mi tam wejść !!!! - spytałam
- Pamiętasz ten moment w ,którym mówiłaś ,że nie wiesz czy to dobry pomysł ,żebym Ja wraz z Marcelem był w tym samym pomieszczeniu co ty i twoje koleżanki. Albo ten moment ,którym mówiłaś ile to ty możesz wypić.
- Ehhh zawsze musisz brać wszystko do siebie?
- Skarbie w żadnym wypadku ja nic nie biorę do siebie. Jednak kim bym był gdybym odmówił ci jakiejkolwiek zabawy. - zadrwił
- Dobra przestań - westchnęłam zła , wchodząc do domu.
- Nie złość się . Powinnaś wziąść pod uwagę ,że jednak zareagowałem i sprawiłem ,że zasnęłaś bezpieczna w domu a rano byłaś najedzona i nic cię nie boli.
- Masz rację , dziękuję - przytuliłam go mocno.
- Zostaniesz? - dodałam po chwili
- Jasne.
- Pójdę się przebrać w swoje ubrania.
Po chwili byłam spowrotem z salonie.
- A wiec co robimy? - spytał
- Nic - odpowiedziałam siadając obok niego na kanapie. Mocno się wtulilam w pierwotnego włączając tv..
- Chcesz marnować dzień na leżenie w przed tv?
- Chce spędzić go przytulona do ciebie w spokoju.
Klaus nic nie odpowiedział tylko mnie pocałował.
- Mam ochotę zerwać z ciebie te ubrania - szepnął mi do ucha
- Więc to zrób - odpowiedziałam
Po chwili pierwotny leżał nademną całując mnie powoli wszędzie gdzie się da. Kilka minut później oboje byliśmy nadzy...

Dwie godziny później...
- Któż to się obudził - szepnął Klaus
- Nie spałeś ? - spytałam siadając na łóżku i mocno się przeciągając.
- Trochę tak ,później się obudziłem.
- Głodna jestem - westchnęłam
- To wstawaj i się ubieraj. Zabiorę cię na dobre jedzenie.
- Ty jesz normalnie jedzenie ? - spytałam
- Czasami mi się zdarzy dla towarzystwa. - zaśmiał się
- Daj mi proszę 20minut.
- Jasne , skarbie.
Godzinę później byliśmy już pod jakąś ładną restauracją , tu mnie jeszcze nie było.
- Dzień dobry co podać ?  - spytał kelner
- Dla tej pięknej pani numer 8 a dla mnie numer 12.
- Jakieś wino dla państwa? - dodał kelner
- Dla mnie lampka białego Siri a dla tej pani sok pomarańczowy. - odpowiedział Klaus
Chwilę później dostaliśmy swoje zamówienie , jedzenie było pyszne a ja byłam głodna więc po piętnastu minutach nic nie było na moim talerzu
- Nie smakuje ci ? - spytałam gdy zauważyłam ,że na talerzu pierwotnego jest jeszcze połowa jedzenia.
- Wolę lekko strawne dania - zaśmiał się Klaus
- To nie jest śmieszne - powiedziałam
- Nie przesadzaj - westchnął
- Idziemy ? - spytałam
- Jasne - odpowiedział wstając.
Kiedy wychodzilismy pierwotny powiedział ,że jedziemy do niego. Kilka minut później byliśmy pod domem pierwotnych.
- Ooo a cóż to za spotkanie - zadrwił Klaus widząc tylu ludzi w swoim domu. Mianowicie byli tam Elijah , Freya , Kelsey ,Diana ,Marcel naprzeciwko nich stali Josh , Melissa ,Jack i jeszcze kilka innych wilków.
- Przyjęliśmy ofertę czarownicy Nissy - powiedział Jack.
- Co to za oferta? - spytał Elijah
- Chcieliśmy żyć z wami w zgodzie. Jednak wielokrotnie dowiedliscie tego ,że na to nie zasługujecie. Jedyne co potraficie to krzywdzić ludzi. My nie możemy zostać bezbronni więc zgodziliśmy się na układ Nissy. Obiecała nam moce wampirów wzamian za pomoc w utrzymaniu pokoju w mieście.
- To są jakieś kpiny. - warknął Klaus
- Znowu zaczynacie to samo ! - dodał Marcel
- Jeśli się na to zgodzicie będziecie musieli umrzeć. - westchnęła Freya
- I o to właśnie chodzi nie potraficie się dogadać tylko cały czas grozicie ! - krzyknął Jack
- Melisso a co ty na to ? - zapytał Elijah
- Właśnie ,widzę ,że planujesz nas zdradzić. Wiesz ,że tego nienawidzę - warknął Klaus.
- Nie chce patrzeć na śmierć moich bliskich. Nie chcę żyć w strachu ,że któryś z was kolejny raz przyjdzie i kogoś nam odbierze. Mam dosyć cierpienia. Nie możemy doprowadzić ,żebyście zniszczyli naszą watachę. Jeżeli to oznacza ,że muszę stanąć przeciwko wam to tak zrobię.
- Nigdy nikt z nas nie skrzywdził ciebie ! - krzyknął Klaus
- Dokładnie Melisso , jesteś naszą przyjaciółką pamiętasz ? Ufamy sobie - dodał Elijah
Klaus powoli podchodził do Mell w tym samym czasie wilki się przygotowały do ataku. Jednak Klaus ich zignorował . Mellisa nie wyglądała na wystraszoną. Powiedziałabym nawet ,że wiedziała ,że Klaus jej nie skrzywdzi. W końcu pierwotny był na tyle blisko ,że delikatnie złapał ją za ramiona i patrząc jej w oczy powiedział
- Wiem jak to wygląda i wiem ,że jesteś zła. Zrób co uważasz za słuszne. Jednak wiedz ,że zawsze możesz tu wrócić i nawet jeżeli staniesz przeciwko nam nikt z nas cię nie skrzywdzi mały wilczku.
- Przestań bredzić te głupoty - krzyknął Jack.
- Mellisa chodź tu - dodał po chwili
Dziewczyna go kompletnie zignorowała przytulając się do Klausa.
Wszyscy byli zaskoczeni ,chociaż chyba ja najbardziej nie wiedziałam ,że łączy ich taka więź po mimo wielu gorzkich słów ,które mówiła o pierwotnym.
- Musisz wybrać Mell. Nie możesz być po obu stronach. - warknął Jackson
- Wystraszy ! Przestań mówić co ma robić.- powiedział Elijah.
Mellka spojrzała na wilki później na nas.
- Wiesz Jack ,odkąd zakochałeś się w Stelli ,zgupiałeś. Rozum ci odebrało. Dawny Jack nigdy nie próbowałby wyzbyć się tej szlachetności , którą posiada wilk. Zamiast zajmować się watachą wciaż myślisz o niej. Naprawdę uważasz ,że jeśli staniesz się silniejszy to zwróci na ciebie uwagę ? Muszę cię zmartwić , Stella nigdy nie będzie twoja ,ponieważ jest zakochana w Klausie Mikaelsonie - krzyknęła jak opętana Melissa
- Co ty wygadujesz ? - powiedział wkurzony Jack podchodząc do nie jednak Klaus zagrodził mu drogę.
- Ty i twoje wilki macie natychmiast stad wyjść. Jeżeli ktokolwiek podniesie rękę na małego wilczka zginie. Zabije go osobiście. A teraz wyjdźcie zanim wpadnę w szał. A Jack i jeszcze jedno do Stelli też masz się nie zbliżać . Mam nadzieję ,że wyraziłem się jasno - po tym co powiedział Klaus , wilki opuściły dom pierwotnych.
Mellka zaczęła głośno płakać..
- Przepraszam - załkała
- Shh wilczku, wszystko będzie dobrze. Zamieszkasz tutaj z nami. Jesteś bezpieczna. - szepnął do niej Klaus , przytulając ją mocno i całując delikatnie w czoło.
To było dziwne.. Może łączy ich więcej niż sądziłam.
- Najpierw przyszłaś tu po to ,żeby przeciwstawić się pierwotnym i dołączyć do jakiejś zdradzieckiej czarownicy a później wystawiłaś swoich ludzi. Troche to dziwne nie uważasz. - powiedziałam zła
Klaus spojrzał na mnie złowrogo.. Reszta była zaskoczona moją złością a Mell posmutniała..
-Wystarczy Stello - warknął Klaus
- Przepraszam już się w ogóle nie ozdywam.- powiedziałam jeszcze bardziej zła.
- Czas na mnie - dodałam kierując się w stronę drzwi.
Zrobiło mi się przykro ,że Klaus był na mnie zły i ,że nawet nie próbował mnie zatrzymać. Powoli zaczynałam rozumieć dlaczego Mellka nie chciała ,żebym się z nim zadawała...

Impressive DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz