Szliśmy już od kilku godzin. Byłam bardzo zmęczona zresztą reszta też. W dodatku powoli się ściemniało. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy ,że potrzebujemy odpoczynku i musimy zorganizować miejsce gdzie rozbijemy obóz. W końcu udało nam się znaleźć odpowiednie miejsce ku zaskoczeniu wszystkich był to niewielki domek. Oczywiste było to ,że był opuszczony ponieważ w przeciągu kilku godzin nie spotkaliśmy żywej duszy. W środku było całkiem ładnie po mimo kurzu ,którego było od cholery. Był też kominek ,którym byłam zachwycona bo jakoś nie widziało mi się spać pod gołym niebem przy ognisku.
- Dobra dziewczyny ogarniemy tu trochę, przygotujemy jedzenie i rozłożymy koce a panowie zajmą się kominkiem. - zarządziła Diana
Po godzinie mieliśmy wszystko ogarnięte. Siedzieliśmy wszyscy przy kominku jedząc i pijąc whisky.
- Mam wrażenie ,że nie idziemy w dobrym kierunku. - westchnął Marcel
- On ma rację idziemy , idziemy i nic.. - dodała Kelsey
- Nie możecie poczarować czy coś ? - spytałam patrząc na Dianę.
- Myślisz ,że byśmy tego nie zrobiły gdyby było można. - odpowiedziała Freya.
- W takim razie jak chcemy tam dotrzeć ? - zapytałam
- Wyczuwamy magię z tego miejsca ,czym jest silniejsza tym bliżej jesteśmy. Jednak dalej wskazówek musimy szukać tutaj na wyspie. - powiedziała Diana.
- Oh okej - szepnęłam
- Więc co zrobicie ze mną gdy ja i moje wilki stracimy moce? - spytał Jack
- Cokolwiek zechce Mell. - powiedział poważnie Elijah
- Nie rozumiem dlaczego Mell ma decydować o jego życiu skoro przez ten czas ani razu się do niej nie zbliżył. Sami sobie ubzduraliście ,że jest dla niej zagrożeniem.. Jak możecie być takimi hipokrytami ! Sami mordujecie ,porywacie i szantażujecie a chcecie wymierzać sprawiedliwości?! Tak samo Mell sama zdradziła watahę i odeszła od swoich a teraz ma czelność i twierdzić ,że to oni ją krzywdzą. Wy się zastanówcie o czym wy mówicie. - warknęłam wychodząc z domku.
Byłam tak wściekła na nic.. Ughhhh ciśnienie to mi chyba do dwustu podskoczyło.
- Dlaczego się nim tak przejmujesz ? - spytał Elijah wychodząc za mną.
- Bo on jako jedyny był dla mnie miły od początku i po mimo ,że nie odwzajemniłam jego uczuć nie odwrócił się ode mnie.
- Więc w taki sposób próbujesz odkupić swoje poczucie winy? - spytał
- O czym ty mówisz? Nie mam sobie nic do zarzucenia. Po prostu nienawidzę gdy krzywdzi się niewinnych ludzi.
- Źle ci z tym ,że go odrzuciłaś. W głębi duszy wiesz ,że jest dobrym człowiekiem i nie zasługuje na to wszystko. Jeszcze bardziej doskwiera ci fakt ,że zrobiłby dla ciebie dużo a ty tak po prostu patrzysz jak się męczy. - skwitował Elijah wracając do środka.
Głupio było to powiedzieć ale miał rację. Nie mogłam patrzeć na to jak jest traktowany i wkurzała mnie ta niesprawiedliwość. Najbardziej w tym wszystkim irytowała mnie Mellisa. Pierwotni obchodzili się z nią jak z jajkiem. Nawet nie wiem w ,którym momencie stała się dla nich tak bliska. Niby zawsze mieli dobre relacje ale jakoś wcześniej nie było to tak odczuwalne.
- Chodź do środka jest zimno. - westchnął Klaus wychodząc z domku.
- Obiecaj mi ,że go nie zabijecie. - szepnęłam podchodząc do Klausa.
Pierwotny spojrzał mi w oczy nic nie mówiąc.
- Nie sądziłem ,że aż tak zależy ci na nim.
- Jest moim przyjacielem. Nie chcę ,żeby stała mu się krzywda.
- Posłuchaj mnie uważnie. Nie możesz oczekiwać ode mnie takich rzeczy. Jeśli będzie taka potrzeba zginie. Zrobię wszystko ,żeby ostatecznie zakończyć ten problem. Miesiącami użeramy się z wilkami ,które chcą mieć moce wampirów i z praktyki wszyscy wiemy ,że to nie jest dobre dla miasta. Niepotrzebnie się wychylają.
- Wychylają się bo nie mają jak się bronić !! Ciągle są atakowani i giną niewinni ludzie.. Przez sprawy wampirów i czarownic oni są ofiarami. Wcale im się nie dziwię bo też bym nie stała bezczynnie i patrzyła jak ginie moja rodzina. - krzyknęłam
- Nie mamy o czym rozmawiać Stello. Ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Zrobię co będzie konieczne.
- Kim dla ciebie jestem Klaus?
- Co??
- Pytam kim dla ciebie jestem?
- Stello do czego dążysz ?
- Dobrze wiesz do czego ! Chce wiedzieć jaki masz stosunek do mnie ? I co dla ciebie znacze?
- Dobrze wiesz ,że nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić..
- Nie ! Nie o tym mówię. Wiem ,że z tobą jestem bezpieczna i wiem ,że zawsze mi pomożesz. - przerwałam mu
- Skoro wiesz to po co pytasz !
- Chce wiedzieć kim dla ciebie jestem ! I co czujesz ?
- Jeśli chcesz usłyszeć wyznania miłości to ich nie dostaniesz ! Nigdy nie będziesz dla mnie. To ,że mieliśmy kilka epizodów razem nieznaczny ,że jesteśmy parą i będziemy latać teraz wokół siebie. Jesteś przyjaciółką rodziny ,która żyje w naszym otoczeniu i ,która nie zginie bo na to nie pozwolimy nic więcej. Jeśli masz jakieś nadzieję co do nas to sobie odpuść. Już dawno powinienem był ci to powiedzieć jednak nie chciałem sprawiać ci przykrości. - powiedział twardo.
- Nienawidzę siebie za to ,że cię kocham Klausie Mikaelsonie... - szepnęłam ze łzami w oczach.
CZYTASZ
Impressive Darkness
FanfictionStella Jenner to dwudziestolatka ,która wyrusza do Nowego Orleanu z zamiarem studiowania na swojej wymarzonej uczelni. Co stanie się gdy wampiry ,wilkołaki i czarownice przestaną już istnieć tylko w bajkach ? Co będzie gdy zorientuje się ,że zaczęło...