Rozdział 13

604 31 0
                                    

Minęły dwa tygodnie od Mardi Gras przez ten czas na dobre zaprzyjaźniłam się z dziewczynami , oraz miałam okazję bliżej poznać Kola ,Davinę i Rebekę ,zostali dłużej w Orleanie , chcieli pobyć trochę z rodziną z tego co wiem narazie jeszcze nie planują wyjazdu. Moje relacje z pierwotnymi od pamiętnego wieczoru znaczenie się poprawiły. Jeśli chodzi o Klausa to nasze stosunki również są lepsze niż wcześniej , kilka razy się widzieliśmy przez te dwa tygodnie ,wiele rozmawialiśmy opowiadał mi wiele historii o mieście o tym jak świat wyglądał kiedyś ,Klaus był bardzo mądry i posiadał ogromną wiedzę. Na dobre przekonałam się do tego miasta ,czułam się naprawdę szczęśliwa. Ah zapomniałabym Lucien Cassle kilka dni po karnawale uciekł niewiadomo gdzie prawdopodobnie wiedział co go czeka , wszyscy jednak uważają ,że knuje coś okropnego i napewno wróci silniejszy miejmy nadzieję ,że dał sobie spokój z Orleanem i nigdy nie wróci..
Dzisiaj umówiłam się z Mell ,że pokaże mi jak wygląda życie jej watachy na Bayou. Ustaliliśmy ,że po mnie przyjedzie o 12 :00 więc mogłam się jej spodziewać najdalej za pół godziny. Postanowiłam ,że zjem coś przed wyjściem ,mój plan legł w gruzach gdy dzwonek od drzwi zadzwonił . Byłam pewna ,że to Mell jednak otwierając drzwi zamurowało mnie..
- Cześć co ty tu robisz ? - to był Klaus ,zdziwiłam się ,że przyszedł nigdy jeszcze nie był w moim domu.
- Wybierasz się gdzieś ? - spytał patrząc na mnie przenikliwie.
- Idę z Mell zobaczyć Bayou. Tak swoją drogą jeśli ktoś się z tobą wita odpowiada się tym samym - powiedziałam
- Witaj Stello - zadrwił ze mnie
- Skoro przywitanie mamy już za sobą może powiesz mi po co tam idziesz ? - dodał
- Chce zobaczyć , jak tam jest - odpowiedziałam
- Las, bangna nic interesującego - sarknął
- Pozwól ,że sprawdzę to sama.  - odgryzłam się
- Zwróciłaś mi uwagę ,że nie kulturalnie jest nie odpowiedzieć na przywitanie. Czy uważasz ,że rozmawianie z gościem przez próg należy do tych odpowiednich zachowań ? - zapytał
- Punkt dla ciebie ! - zaśmiałam się na co odpowiedział tym samym.
- Proszę wejdź - dodalam po chwili. Jakoś nie przeszło mi przez myśl ,żeby go nie wpuścić być może dlatego ,że czułam się przy nim bezpiecznie co możesz zabrzmieć dziwnie..
- Naprawdę jesteś zaskakująca - powiedział gdy wszedł do mojego mieszkania rozglądając się po nim .
- To znaczy ? - spytałam
- To znaczy ,że po mimo ,że znasz mnie z krwawych historii ,tak po prostu wypuszczasz mnie do domu. Gdybym cię nie znał , uważałabym ,że jest po prostu głupia.
- Nie boję się ciebie - powiedziałam
- Mam nadzieję ,że innych nie wypuszczasz tak po prostu do swojego domu.
- Jeśli chodzi ci o to ,że  zapraszam do mojego domu nierozważnie każdego wampira jakiego spotkam to muszę cię zawieść . Jesteś pierwszym ,którego spotkał taki zaszczyt .
- Tak w ogóle co tu robisz ? - spytałam po chwili
- Chciałem sprawdzić czy mnie wpuścisz - powiedział
- A tak naprawdę?
- Tak naprawdę to chciałem zaproponować pewną przygodę poza miastem..
- Przyszedłeś do mojego domu ,żeby mnie zaprosić na wypad za miasto ? - spytałam z niedowierzeniem
- Tak, kojarzysz Mystic Falls ?
- Tak ,nawet ostatnio ci mówiłam..
- Że chciałaś tam pojechać - przerwał mi dokańczając to co chciałam powiedzieć
- Dokładnie , więc kiedy chcesz tam pojechać i po co nie uwierzę ,że tak po prostu tam chcesz jechać ?
- Mam tam do załatwienia kilka spraw ze starymi znajomymi , myślę że dwa dni nam to zajmie ,pakuj się - powiedział poważnie.
- Ale ,że co teraz już ? - zaskoczył mnie
- Tak teraz ,nie mamy czasu - powiedział
- Ale ja byłam umówiona z Mell.
- Bayou ci nie ucieknie ,no dalej - westchnął.
Nic nie mówiąc poszłam do pokoju ,zgarnelam kilka rzeczy z szafy ,spakowałam również kosmetyki po jakichś 20 minutach siedzieliśmy w Klausa samochodzie a ja byłam w trakcie pisania esemesa do Mell że coś mi wypadło i ,że później dam znać.
- Nie masz werbeny - powiedział Klaus
- To prawda , nie założyłam dzisiaj bransoletki - odpowiedziałam
- Dlaczego ?
-Zapomnialam, wszystko działo się tak szybko - westchnęłam
- Wypiłaś chociaż ? - spytał dociekliwie
- Nie , skończyła mi się herbata a tej którą dostałam  od Mell nie lubię - powiedziałam
- Ooo to świetnie ! Sądziłem ,że jesteś bardziej rozważna..- powiedział zirytowany
- Daj spokój wyjątkowo zapomniałam . Dlaczego się denerwujesz ?
- Dlatego ,że jesteś człowiekiem z ,którym można zrobić wszystko bez werbeny zwłaszcza w Nowym Orleanie. Postępujesz bardzo głupio.
- Wystarczy już tych kazań , kiedy wrócimy będę ją piła codziennie. Teraz jestem z tobą więc i tak mi się nic nie stanie. - powiedziałam chcąc zakończyć ten temat.
- Nie możesz tak łatwo ufać wszystkim.
- Nie wiem dlaczego to robisz , dlaczego za wszelką cenę chcesz mnie do siebie zniechęcić ?
- Słucham? - spytał zdziwiony
- Dobrze wiesz ,że gdy jestem teraz z tobą ,nikt mi nic nie zrobi , nie wypiłam werbeny bo przyszedłeś i chciałeś ,żebyśmy szybko wyszli ,wiedziałam ,że gdy będę z tobą jestem bezpieczna...Wiesz te wszystkie rzeczy a mimo to próbujesz mi dogryźć . I nie myśl sobie ,że jestem tak naiwna ,żeby uwierzyć ,że zabrałeś mnie ze sobą przy okazji.. - powiedziałam zła.
Po tym co powiedziałam nie odzywaliśmy się już do siebie. Dalszą drogę spędziliśmy w ciszy jechaliśmy już z 3 godziny byłam już zmęczona nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam .

Impressive DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz