cz.2.Rozdział.6

17 0 0
                                    

-Nie umiem przepraszaci ,ale przepraszam. Nie umiem kochać ,ale kocham Ciebie. -Pocałowałam go w usta na co on był zaskoczony ,ale odwzajemnił. Odsuneliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na naszych przyjaciół. Wszyscy się przeprosili. Jedyne co mnie zastanawiało to on. Stał obok Patrycji. Brat z siostrą stoją obok siebie. Nikt z nich do siebie słowa nie powiedział. W konicu Patrycja przerwała tą cisze miedziy nami. Każdy milczał teraz to dla nich chwila.

-Patryk...jeśli tu umrzemy to chce byś mi wszystko wybaczył.

-Ja już dawno to zrobiłem. Myśle siostrzyczko jak z tąd uciec. My jesteśmy słabi nie damy za niedługo rady.

-Nie myśl o nas ,ale też o innych. Myśl o Antku ,Dari ,Wojtku i innych.

-Dobrze. Wogule to przepraszam cię Daria. - Krew płyneła po moich plecach. Mi samej zrbiło mi się ciemno. Usłyszałam jeszcze jak Antek coś mówi.

Sen
S

tałam na pięknej polanie. Na polanie byłe małe jezirko podeszłam do niego. Wyłoniła się z wody syrena od razu odskoczłam. Z lasu wyszedł:
człowiek, czarodziej, wampir, wilkołak.

-O to zebranie wszystkich raz. Jako pierwsi z swojego gatunku. Stworzyliśmy ciebie droga Dario. Jesteś połoczeniem wszystkich naszych ras. Nie długo wykonasz misje do konica. Powiedz ,że masz sprawe do rady. Jest poważna. Powiesz im to co my powiedzieliśmy. O mini fakt o tym kim jesteś. -Powiedział wampir. Nie wiedziałam co powiedzieć.

-Chociaż mordowałaś chociaż robiłaś głupie rzeczy a później żałowałaś to i tak walczysz. To jest piękne. Nie jesteś typową metą i nie bedziesz. Jeśli ci się uda wszyscy bedziecie życi razem. Zobacz co stanie się po 10latach od uwolnienia i jak was nie uwolnią.-Syrena na tafli wody wyświetliła obraz. Kobiety i meżczyzny z trujką dzieciaków. Dwie dziewczynki jeden chłopczyk. Widziałam też przyjaciół. To wszyscy my w wieku około 30 lat. Nagle się urwało pojawiliśmy się w lochach. Patryk i Patrycja nie żyli ich trupy zostały palone na oczach innych. Wrzucali w konicu żywcem spalili już wszytkich nawet mnie. Zostały tylko plamy łez na materacu.
Spojrzałam na nich a sen się urwał.

Koniec snu

Spojrzałam na nas wszystkich. Smacznie sobie spali. Zaczełam nogami wystukiwać rytm o ściane. Z ściany zaczął lecieć brud ,ale nie przejmowałam się tym. Musze coś zrobić. Co raz mocniej waliłam nogami o ściane. Tynk i brud spadały na mnie. Obódziłam wszytkich.

-Chce rozmawiać z radą z władzicami! Ty tempa pijawko chodzi tu! Do przełożonych przekaż że mam ważną informacje. Sorki Wojtek tym razem to nie o tobie.

-Miłe naprawde ,nie gniewam się.-Weszedł przez drzwi akurat ten wampir.

-Ty suko chcesz do moich przełożonych do rady do władziców ty!

-Tak ja ,prowaci śmieciu.

-Bolo idz po rade. Powiedz ,że mamg wariatke.-Jeden z strarzników poszedł a ja czekałam z uśmiechem na twarzy.

~Oszalałaś ty chcesz słuchać się swoich głupich snów.~Krzykneł moja wilczyca. Która pierwszy raz się odezwała.

~Tak mam taki zamiar ,kochaniutka jak masz na imie?~Spytałam przez słodzionym głosem.

~Marlena.

~Jak ładnie! Będe ci mówiła Marlenka!

~Zamknij morde! Lepiej myśl co powiedzieć.~Już nic się nie odezwałam.

-Co tu się dzieje?-Do pomieszczenia weszli: Wilkołak ,Czarodziej ,Wampir.

-Nebo kłebo!-Krzyknełam a w pewnym momecie czarodziej się spiął. Znałam go miał na imie Dawid. Był kiedyś moim kolegą do puki nie znikł.

-Co?-Wampir i wilkołak zapytali w tym samym czasie.

-Nie wieże to ty? Czemu? Jak? Pamietasz jeszcze...-Przerwałam mu.

-Nie da się zapomnieć. Tak żyje jak widzisz. Śnili mi się pradawni oni...Eh mówili ,że to wy połaczycie wszystkie rasy. Mam wam przekazać i jeszcze ,że wypuśćcie nas.

-Co wiem to ona nie umie kłamać. Kiedyś jej się już śnili pradawni.-Dawid staną w nasze obronie. Nigdy w cześniej mi się nie śnili.

-Dobra zróbmy tak tylko wszyscy wyjdą i nie wrócą tylko wy zostaniecie. -Wskazał mnie i Antka.

-Żywi mam nadzieje. Nie pokazuje się palcem. -Wszyscy wyszli. Debile w ten czas ukradłam im nasze klucze.

-Antek mam klucze uciekamy z tąd.

-Jak to masz klucze?

-Ukradłam im. -Uwolniłam się a po tem jego. Pocałował mnie tak namietnie. Gdybym nie siedziała bym upadła. Gdy oderwaliśmy się od siebie ,wstaliśmy myśląc jak tu uciec. Otworzyliśmy stare okno i wyszliśmy z tamtąd. Uciekając w las. Później do watahy Antka. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy się. Potknełam się prosto na Antka i przeturlaliśmy się. Wstaliśmy i biegliśmy dalej. Zobaczyliśmy wszystkich naszych przyjaciół i wiekszość watahy. Wszyscy spojrzel się na nas. Spojrzałam się na Antka a on na mnie. Ruszyliśmy do biegu zmieniliśmy się w wilki ,naskoczyliśmy na przyjaciół i zaczeliśmy ich lizać. Zmieniliśmy się na nowo. Pomogliśmy im wstać. Nie przeszkadziało nam ,że nie mamy ubrani na sobie. Przrmówił do nich i później wszyscy poszli do siebie. Diana i Patrycja o trzymały pokoje. Zasnełam wtulona w Antka w naszej sypialni.

Hej

Dawno mnie nie było wiec długi rozdział.
Miłej nocy😘















Los czarodziejkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz