cz.2.Rozdział.9

14 0 0
                                    

Pro. Dari

Wyszłam z szpitala właśnie oglondam ,,mój" pokój. Jest biało czarny z czarnymi meblami. Ciuchy są w kolorach szarego i czarnego. Nic wiecej oprócz kolorowych skarpetek.
Jest 23 sierpnia. Mam kilka dni do szkoły. Boje się co bedzie później. Boje się nowej szkoły. Otwieram okno patrze na zewnącz i wiem ,że znam to miejsce. Patrze w ciemny las i już wiem. W tamtym ,,świecie" był to mój dom. Jeśli jest to samo to dom Antka też tu może być. Wyszłam z pokoju i weszłam do salonu gdzie zwykle siedziała ,,mama i tata" wieczorem.

-Wychodzie się przejść po lesie.

-Przyjaciół sobie znajdzi tylko do tego lasu chodzisz. Co z tobą córeczko. Zmieniłaś się.

-Już nie jestem tą samą Darią Mamusiu. Cześć. -Nałożyłam buty i wyszłam z domu. Poszłam w kierunku watahy Antka. Miałam nadzieje ,że on tam jest. Gdy doszłam zobaczyłam stary dom. Zabity deskami w oknach i drzwiach. Podeszłam tak blisko żeby dotykaci odpadający tynk.

-Co ty tu robisz mała?-Powiedział jakiś chłopak wyłaniający się z krzaków.

-Mała jest twoja pała. Zamierzam tam wejść i nic ci do tego.

-Eh. Nie wolno tam wchodzici.

-Niby dla czego?

-Nie wiem ,ale od dziecka wszyscy ,wszystkim to powtarzają.

-W dupie mam zasady od kilku dni. Raz się życie. - Wziełam rozbieg i wskoczyłam przez okno. Deski się połamały (chociaż było ich trzy).

-Wow nie zła jesteś.

-Idziesz ze mną? -Na moje słowa się rozejrzał jagby to nie było do niego. Podszedł do okna z którego wyglondałam. Był blondynem o błekitnych oczach.

-Nie powinienem.

-Jak chcesz. Jestem wogule Daria a ty?

-Maks. Miło mi cię poznaci. Okej ide z tobą. - Odsunełam się by mugł wejść. Wszystko było to jak dawniej. Coś pisneło a Maks złapał mnie za ręke. Spojrzałam na niego.

-Maks to nic takiego spokojnie.

-Boje się ,okej. Chłopaki też się boją.
Tylko nie puszczaj mojej ręki prosze.

-Dobrze chocimy dalej. Chodzimy do kuchni.

-Byłaś tu kiedyś ,że wiesz do kąd mamy iść?

-Nie ważne ,cicho bo coś usłyszałam. - Już się nie odezwał. Tak na prawde nic nie usłyczałam. Byliśmy wszedzie już został tylko piwnica. Poszliśmy tam. Przez małe okienko wpadało światło. Były tam metalowe drzwi i kilka pudeł.

-Wracajmy prosze. -Jękną Maks.

-Wejde tam z tobą lub bez ciebie.

-To ja ide Daria.-Zaczą wchodzici po schodach.

- Maks stój.

-Co tam?

-Dziękuje ,że przyszłeś tu ze mną. Jednak nie jesteś tchurzem.

-Masz mój numer zadzwoni czy ci nic nie jest lub gdy coś strasznego tam znajdziesz. Wybacz jednak jestem tchurzem boje się tam wejść. Cześć.-Dał mi karteczke z numerem i poczochrał moje włosy. Byłam sama tylko ja i ten dom. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi to co tam zobaczyłam przerosło moje myśli...

Ciąg dalszy nastopi...



Los czarodziejkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz