To koniec

396 24 17
                                    


I oto nadszedł dzień, którego tak bardzo nie chciałem niektórzy na moim miejscu już dawno by odpuścili no bo co ja mogę, ale nie ja. Ja będę walczył o życie swojej miłości mimo iż ona mnie chce.

Nie mogąc się opanować cały czas czekałem na tą jedną godzinę: 23.30 czas wypadku mojego aniołka, pamiętam noc przed ślubem gdzie pewien gościu zaczął go wyzywać za kolczyki w uszach i za jego orientację, patrzyłem wtedy przez okno ciekaw co on zrobi, lecz on słuchał pokornie wszystkich tych bzdur o sobie. Nie wytrzymałem i zszedłem na dół, aby zrobić ze starcem porządkiem...

Po starciu powiedziałem do Jimina słowa, które kiedyś powiedział mi mój dziadek: 
" Kochanie już czas przestać być aniołem... Na tym zimnym świecie spotka cię przez to masa problemów, jesteś piękny i bezbronny a wiedz, że demony lubią takich jak ty, a więc pokaż, że potrafisz być jeszcze gorszy od tych wszystkich ludzi i to nie ty masz klękać przed nimi tylko oni przed tobą" ~ Wtedy myślałem, że mówię do właściwej osoby, lecz dzisiaj wiem, że anioł pozostanie aniołem, a te słowa są kierowane do takich jak ja. 

Wybiła już ta wstrętna godzina: 23.00, a czas ani na chwile nie zwalniał, za to ja tak.
Nie miałem siły by biec, by oddychać. 
Na to cholerne skrzyżowanie miałem jeszcze trochę drogi, ale w końcu go zobaczyłem. 

Stał tam nic nieświadomy, uśmiechnięty jak zawsze i przechadzał się nie wiadomo po co

Dzieliło mnie od niego może trzy minuty drogi, ale nie zdążyłbym go popchnąć do tyłu, czy nawet zabrać z drogi na chodnik, a więc musiał przejść. 

Jimin wszedł na drogę, a czas nagle zwolnił. Mimo iż krzyczałem to chłopak jakby był głuchy na to co mówię. Nie słyszał mnie. 

Nie mogąc nic innego zrobić pobiegłem na te pasy i stanąłem między chłopakiem, a rozpędzonym autem, które zamiast mej rudowłosej księżniczki, której przez tyle lat nie doceniałem przejechało mnie grzesznego. 

Potem był tylko pisk opon, ciemność i huk mojego ciała, które zderzyło się z rozpędzonym pojazdem, oraz płacz i krzyki i nic nie dające bicie mnie po klatce piersiowej Jimina. 

To koniec. Czy żałuje? Oczywiście Czego? Że nigdy nie zobaczę już więcej mojego anioła. 

Jimin POV*

 Leżał tam i mimo iż go nie znałem do końca to chciałem, aby znów zaczął oddychać dla mnie i dla świata, aby tu teraz stał i tym swoim głosem powiedział, że wszystko będzie dobrze. 
Krzyczałem, płakałem, ale to nic nie dało. 

Nagle obok chłopaka zauważyłem jakąś kopertę więc sięgnąłem po nią i otworzyłem. 

Były tam nasze wspólne zdjęcia, gdzie się śmiejemy, wygłupiamy, a nawet płaczemy, większość z nich nie pamiętałem, więc dotarło do mnie, że to co mówił starszy było prawdą. 
Zauważyłem także list, także szybko otarłem łzy, które i tak perfidnie spływały po moim policzku nie dając się zatrzymać. 

" Drogi Jiminie 

Wiem, że nie umiem pisać listów, ale mimo to ja pragnę ci to przekazać...
Kochałem cię, ale nie tak jak powinienem, byłem przebrzydły. 
Nie dawałem ci tego co powinieneś otrzymać, nie dałem ci swojego serca...
Nigdy także nie powiedziałem ci tak szczerze, że cię kocham, mówiłem, ale nigdy tak  z serca. 
Po tym jak cię straciłem nagle pokochałem cię na nowo, szczerze i otwarcie jednak tym razem to ty mnie nie chciałeś, a ja głupi latałem za tobą.

Brakowało mi ciebie, byłeś dla mnie jak niebo dla jaskółki, jak deszcz dla roślin, jak słońce dla ludzi, jak chmura dla deszczu, jak drzewa dla wiewiórek byłeś mi potrzebny

Widzisz Jiminie, bo są takie pożegnania na które nigdy nie będziemy gotowi,
są taki słowa, które zawsze nas będą raniły i są takie osoby, które będziemy kochać na zawsze i my tacy byliśmy. 

Chce ci przekazać, że cię kocham i udowodniłem to przez co zrobiłem, bo kocha się na  śmierć. 

Jednak obiecaj mi coś i nawet gdyby mnie tu już nie było ty żyj dla mnie martwego. 
Ah... Będę za tobą kochanie tęsknił... Proszę nie zapominaj o mnie, bo mam tak naprawdę tylko ciebie... Moje życie nie miało sensu, gdy ty mnie nie zauważałeś, więc przynajmniej teraz mogę odejść ze spokojem i wiem że nic ci się nie stanie. 

Ja swoją misje ukończyłem teraz ty wypełnij swoją i ciesz się życiem. Zostawiam Cię teraz samego wybacz ...

Kocham Cię Park Jiminie

PS. Proszę cię abyś dopilnował, aby pochowali mnie z obrączką jak chcesz to zostawiam ci twoją... Możesz ją nosić... Ahh..  Mój dziadek mówił, że twardzi ludzie nie płaczą, ale wiesz oni także płaczą kiedy kochają tak samo jak ja. 


Yoongi|"

Z listu wypadła złota obrączka, którą od razu założyłem na palec i przytuliłem się do martwego ciała. 

- Yoonie nie żartuj noo, pamiętam cię wróć do mnie- Błagałem przez łzy. - J-j-ja cię kocham nooo- Szarpałem starszego, aby się podniósł. 

- Min Yoongi wstawaj noo podnieś się. Błagam cię ja już nigdy cię nie zapomnę obiecuje tylko wstań... Yoongi słyszysz dam ci żelki co tylko chcesz tylko powiedz coś, cokolwiek nawet, że mnie nienawidzisz i nie chcesz znać...- Próbowałem go podnieść lecz to nic nie dało, później przyjechała karetka i mimo moich oporów oddzieliła mnie od mojego skarba, którego teraz pamiętam. 

Czas nie był już taki łaskawy i nie oddał mi go...

I to by był koniec już taki prawdziwy tej  opowieści mam nadzieję, że się podoba...
Ogólnie dziękuje wam za wszystko no i wy wiecie, że was kocham <3 także trzymajcie się i do
następnego opowiadania 

You not cry baby : Yoonmin (1-3)✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz