Rozdział 1 Poznanie

2.4K 142 57
                                    

Stosunki między androidami i ludźmi są dość napięte. Nie zapadła jeszcze decyzja, czy uznać androidy za nowe formy życia i dać im pełne prawa, czy potraktować je jak zepsute urządzenia i zutylizować. Powstała "Zorganizowana Grupa przeciwko Androidom i Grupom wspierającym Androidy" (dop. od autorki: nie miałam pomysłu na nazwę), w skrócie ZGAGA, nie trudno zgadnąć czym się zajmują. Wielu ludzi wyjechało z miasta. Marcus prowadzi pokojową kampanię. Na razie wywalczył prawo do nietykalności od strony ludzi, ale jeśli nie będą oni go przestrzegać to dostaną tylko grzywnę. To niewiele, ale zawsze coś. Z pracą mamy problem. Ostatnio nikt nie chce nas zatrudniać, ale nie dziwię się, postawiliśmy ludzi w nowej sytuacji, to, że żyjemy zszokowało ich i teraz nie wiedzą co zrobić, więc się boją. Nic dziwnego, to tylko zwykły lęk przed nieznanym. Podobno ludzie tak mają, ale nie do końca rozumiem, bo wystarczy się tylko przystosować do danej sytuacji i otoczenia. Bardzo możliwe, że wrócę jeszcze do tematu, ale na ten moment mam troszkę ważniejsze sprawy na głowie. W tej chwili leżę skulona na ziemi i próbuję zapobiec poważnym uszkodzeniom moich biokomponentów osłaniając ważniejsze części, przed wyzywającymi mnie facetami. Przykładowo:

- Plastikowa suka

- Przez takie jak ona tracimy pracę

- Jebany android

- Głupia syntetyczna puszka

- Dalej chłopaki, zajebmy ją

- Ta suka powinna tylko wykonywać rozkazy

- To coś nie powinno istnieć.

- Jebać tą sukę

- Całkiem ładna ta puszeczka. Myślicie, że to sex-bot? - jeden złapał mnie za włosy i podniósł tak bym klęczała przed nimi, a potem kopnął w brzuch. Padłam na ziemię, gdy zaczęli mnie znowu kopać.

- Chuj tam wie, ale jeśli tak, to pewnie z klubu Eden. Tam mają najlepsze.

- Co wy pierdolicie? Trzeba ją zezłomować.

- Kurwa! Dość tego! Policja Detroit! - ktoś nagle krzyknął, więc lekko uniosłam głowę.

Zobaczyłam elegancko ubranego mężczyznę, który rozłożył na łopatki moich oprawców. Był nieźle wyszkolony, pokonał czterech zanim piąty zdążył zareagować. Muszę na niego uważać, może być niebezpieczny. Za nim zauważyłam siwego staruszka z piwnym brzuchem. Musi popracować nad kondycją. Karateka podszedł do mnie i dotknął ramienia. Odskoczyłam, a on na ten gest cofnął się dwa kroki.

- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. Jestem Connor android wyprodukowany przez Cyberlife, obecnie pracuję jako detektyw z porucznikiem Andersonem na posterunku policji. - powiedział wolno i spokojnie, pokazując mi ręce. Chwilę czekał, aż się przedstawię. Milczałam, ale nie marnowałam czasu i przyjrzałam mu się. Dioda na skroni. Przystojny brunet, dobrze zbudowany, to wszystko cechy androidów. Przyjemny głos, ale słychać jeszcze akcent specyficzny dla posłusznych robocików, więc albo nim jest, albo defektem stał się niedawno. Idealnie skrojona marynarka i jeansy sprawiające wrażenie, że szyto je na miarę, a do tego biała modna koszula i krawat. Zna się na modzie i wie jak się ubrać, by wyglądać świetnie. Czyżby perfekcjonista? A może profesjonalista próbujący podlizać się ludziom? Nie oszukujmy się, wygląd działa na kobiety. - Kim jesteś? Jaki masz model? Nie ma cię w systemie. - zapytał, wnioskując po tonie i wypowiedzi, chce mnie uspokoić, byś miłym i przy okazji wyciągnąć ze mnie informacje.

- Jestem Lara. Specjalny wielozadaniowy model zrobiony na zamówienie przez Elijaha Kamskiego, dla jego przyjaciela. - To mogę mu zdradzić, szczególnie, że mi pomógł.

- Czego ci gnoje chcieli? - Zapytał wrogi, nadpobudliwy staruszek, a brunecik powoli sięgnął do kieszeni i wyciągnął niebieski kawałek materiału. Podał mi go.

- Dziękuję. - wzięłam chusteczkę, przy czym przypadkowo musnęłam jego dłoń, a on w odpowiedzi lekko zadrżał? Dziwne uczucie, ale spodobało mi się. Przyglądał mi się, chyba mnie oceniał, albo patrzył na zniszczenia, tego nie mogę stwierdzić, więc dam sobie spokój. Odwróciłam się do siwowłosego - Więc odpowiadając na pytanie... - zrobiłam pauzę, by skupił na mnie uwagę - Przechodziłam, a ci gnoje, jak ich nazwałeś, zauważyli moją diodę na skroni i zaczęli mnie szarpać i wyzywać. Trochę mnie uszkodzili. - kątem oka zobaczyłam, jak elegancik lekko drgnął. Zapytał po chwili.

- Jak twoje biokomponenty?

- Niektóre uszkodzone. Mam oko do wymiany i nogę. Gdyby była sprawna to bym już wstała, prawda? - zapytałam machinalnie z niewinnym uśmiechem. Connor chyba zaczął się nad czymś zastanawiać.

- Pomogę ci dojść do serwisu. - zakomunikował tonem nie znoszącym sprzeciwu, nagle przypomniało mi się jak stłukł paru chwilę wcześniej poznanych przeze mnie gnoi. Kiwnęłam niepewnie głową.

- Connor pojebało cię?! Nie mamy czasu, dostaliśmy sprawę. - dodał wojowniczy staruszek

- Wiem poruczniku. - oj, ton nie pokazujący emocji, trzeba uważać. W tym przekonaniu utwierdził mnie fakt, że siwy porucznik wzdrygnął się.

- Dobra, już niech ci będzie, ale ty się będziesz tłumaczył za nas obu - dodał Anderson, a brunecik przytaknął i pomógł mi wstać.

Android Też Człowiek - Detroit Become HumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz