Rozdział 12 Rodzinki ciąg dalszy

676 78 20
                                    

Wróciłam do domu, a za mną przyleźli ochroniarze. Mam zamiar się zrelaksować, a potem pójść "spać". Puk-puk... puk-puk... Nie mam szczęścia... Powlokłam się w stronę drzwi, ale wyprzedził mnie Connor. Ruchem ręki kazał mi się cofnąć, co uczyniłam. Nie mam ochoty się kłócić. Elegancik wyjął pistolet, schował za plecami i spokojnie otworzył drzwi, patrząc wcześniej przez okno. Na werandzie stał wysoki mężczyzna o niebieskich oczach i włosach, większość odkrytej skóra, była pokryta tatuażami tzn. całe ręce, szyja, widoczny fragment klatki piersiowej i pleców, nawet miał wytatuowanego pająka za uchem i jakiś znak na skroni, co było ledwo widoczne przez grzywkę. Wszystkie ciuchy miał... w różnych odcieniach niebieskiego, asymetryczną bluzę, rurki, nawet zegarek na ręku i kolczyk w uchu. Trzymał walizkę, która wyglądała dość staro, głównie przez ślady użytkowania w postaci licznych obdrapań. Spojrzał na Connora przez swoje okrągłe okulary w błękitnej oprawce i wyciągnął do niego rękę, którą brunecik uścisnął nie tracąc czujności.

- Witam, jestem Remigiusz, ale mów mi Remi.

- Connor.

- Cześć Laro. - powiedział, gdy tylko mnie zobaczył

- Cześć. - przytaknął i wszedł bez słowa. Postawił przy wejściu walizkę i podszedł do mnie. Wziął mnie za rękę i obrócił jak w tańcu. - Tyle finezji, doskonałość w każdym calu... zawsze byłem dumny z twojego projektu... nawet jak Kamski w chamski sposób mówił, że jest... zbyt wyrazisty... - chciał wyraźnie kontynuować wypowiedź, ale przerwał mu "lekko" zdziwiony i niedowierzający Anderson

- Co? Z jakiego kurwa projektu? I Skąd znasz taką szychę wznoszoną na piedestale, jak ten cholernik Kamski?! - ostatnie słowa aż ociekały sarkazmem. A Remi wzruszył tylko ramionami i westchnął, ale po wymianie spojrzeń z porucznikiem postanowił odpowiedzieć na pytanie. Zaczął przechadzać się po pokoju.

- Z Kamskim jesteśmy partnerami od zawsze. To my od początku, krok po kroku budowaliśmy Cyberlife. On tworzył maszyny, ja projektowałem i programowałem głos. Wszystkie androidy, to moje dzieła. No prawie... Amandę stworzył sam, bo się uparł, że chce stworzyć swoją nauczycielkę, czy tam mistrzynię... mniejsza. Sam zaprojektował też Chloe, bo to była jego miłość, czy coś w tym guście... Nie dziwię się, że o mnie nie słyszałeś... On zawsze kochał sławę i lubił przypisywać sobie wszelkie zasługi. Trochę nad tym ubolewam... ale dla mnie sztuka jest najważniejsza... - podszedł do mnie, złapał za ramiona, obrócił do siebie tyłem i przyciągnął tak, że opierałam się o niego plecami. Spowodowało to również, że stałam przodem do Hanka i Connora, poczułam rękę z pasie, a drugą na ranieniu. - Widzicie ten ideał? Nieprzemijające piękno, dlatego kocham swoją pracę. Jest pierwszym modelem z tatuażami. Sam je nanosiłem wpisując kody na każdy, nawet najmniejszy piksel. Nie mogłem użyć uniwersalnego kodu. Ale jak na nią patrze, to myślę tylko ile godzin na tym spędziłem i jak bardzo było to warte. Biel włosów jest niczym śnieżny puch odbijający promienie słońca. Krągłe, pełne, lekko zaróżowione usta odznaczają się na porcelanowej cerze, a zgrabny mały nosek dodaje jej słodkiego wyglądu. A oczy, ich płomienna czerwień... czekaj - złapał mnie za brodę i odwrócił twarz w swoją stronę - Kto... - cedził słowa przez zęby. Był wściekły - Kto... śmiał zepsuć moje dzieło?! - przestraszyłam się, ale nie dałam tego po sobie poznać... tylko lekko przeszedł mnie niekontrolowany dreszcz, co chyba nie uszło uwadze przyglądającemu się całej sytuacji Connorowi, który postanowił się wtrącić.

- Przepraszam... jej oko zostało zniszczone podczas jednego ze śmiałych wystąpień małej grupy członków ZGAGi. - Remi popatrzył na niego niezrozumiale, więc elegancik kontynuował. - Napadło na nią kilku ludzi... Pomogłem. - mówiąc ostatnie słowo zawahał się nieznacznie.

- A więc to tak... Czy to się stało wtedy, kiedy informowałaś mnie o wymianie nogi, na skutek uszkodzenia? - pokiwałam twierdząco głową. - Następnym razem przywiozę ci zastępcze oko. - spojrzał na mnie z miną "straciłem tobą najmniejsze zainteresowanie", puścił moją talię i podszedł do elegancika. - A ty RK800. Ten niesforny kosmyk włosów opadający na czoło to moja sprawka. Uznałem, że doda ci uroku. A oczy, to była istna katorga przekonać Amandę, że musisz mieć brązowe oczy w tym konkretnym odcieniu. Ona uparła się na niebieskie... bo mieli ich spory zapas w magazynie. Phi! To by zaburzyło całą kompozycję! Zrujnowało moje arcydzieło! Cały majstersztyk by poszedł się jebać! Jak można chcieć niszczyć ideał? - Remi podniósł rękę chcąc chwycić brodę brunecika, ale ten zdążył się odsunąć robiąc krok w tył. Remi widząc to lekko oprzytomniał. A miny Hanka nie mogłam zdefiniować.

- E! Wytatuowany smerfie! Co ty odpierdalasz? - odezwał się wojowniczy staruszek

- Wybacz lekko mnie poniosło... Jestem pasjonatem i... nieważne. Wracając do powodu mojej wizyty... - przecież on nawet nie zaczął wcześniej tego tematu, więc jak może do niego wrócić? - Alan skontaktował się ze mną, mówił, że masz kłopoty. Nie zdefiniował, ale i tak bym dalej nie słuchał... mało mnie takie rzeczy obchodzą... ale to doskonała okazja, by... - zrobił pauzę i podszedł do walizki. - Troszeczkę zabawić się z twoim ciałkiem i wreszcie wypróbować te cudeńka - otworzył trzymany przedmiot i moim oczom ukazały się nowe nogi i ręce. - Ręce to oryginały, te, z którymi cię stworzono, zanim postanowiłaś je wymienić, ale nogi to już inna sprawa... - wręczył mi zawartość obdrapanego bagażu.

- Ale... ale... - zaczęłam się jąkać

- Żadnych "ale". Masz chronić swoją twarzyczkę! Bez dyskusji! Nie pozwolę, żeby jacyś menele zniszczyli mój projekt! Więc do rzeczy. - wziął głęboki oddech, po czym na jednym wdechu wypowiedział formułkę - Android Lara, zniesienie zabezpieczeń. Kontrola dostępu Remigiusz Leokadiusz Zygmunt Marian Kowalczyk, kod 275693. Autoryzuj. - ręce bezwładnie opadły mi wzdłuż ciała, a głowa opadła tak, że mogłam patrzeć tylko na swoje buty i zaczęłam szybko mrugać, a dioda na zmianę mieniła się kolorem czerwonym i żółtym. Po dłuższej chwili gwałtownie się wyprostowałam, przez co Hank i Connor chyba się przestraszyli, bo widocznie wzdrygnęli się.

- Co to miało kurwa być? - odparł jakby do siebie staruszek, a ja i Remi postanowiliśmy zakwalifikować odpowiedź do grona naszych małych sekretów.

- To co? Skoro to mamy z głowy, to może bym się czegoś napił... Lara masz sok pomidorowy? - Hank zrobił minę jakby stracił wiarę w ludzkość, a mi przypomniało się jak pytał "kto do cholery lubi sok pomidorowy?", ale mogło mu też chodzić o nagłe zmiany nastroju Remi'ego... kto go tam wie.




Informuję zainteresowanych, że najwcześniej w poniedziałek można będzie się spodziewać kolejnego rozdziału. Przepraszam za to, ale wyjeżdżam.

Android Też Człowiek - Detroit Become HumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz