Rozdział 7 Connor 2

903 82 29
                                    

Pov Connor

Przez ostatnie pół roku rzadko ją widywałem, a przynajmniej rzadziej niż bym chciał. Przychodziła czasami na posterunek poplotkować z jedną z recepcjonistek, która chyba miała na imię Klara. Nie jestem do końca pewny. Zawsze mówię do niej nie używając imienia... zresztą tylko Hanka czasem nazywam po imieniu. Dzisiaj też przyszła. Czy ja... ucieszyłem się? Chyba tak... w każdym razie moje kąciki ust mimowolnie poszły w górę, gdy ją zobaczyłem przy wejściu. Skierowała się do recepcji, ale... coś było nie tak... pójdę i zobaczę. Ruszyłem w jej stronę, ale...

- Connor! - dlaczego Hank musi mi przeszkadzać? podszedłem do niego. 

- Słucham poruczniku? - niestety musiałem się odwrócić od niej plecami, ale podszedłem po coś do biurka, by to wziąć i obrócić się tak, by znów popatrzeć na wejście.

- Byłem u Jeffa, mam cię ochrzanić za niego, bo ktoś na ciebie doniósł, ale za cholerę nie słuchałem co zrobiłeś. Więc cię ochrzaniam. - porucznik usiadł i dodał do siebie - Kim ja kurwa jestem, by dostawać takie upierdliwe zadania. A mógłbym teraz upijać się w barze... - dalszego narzekania nie słuchałem, tylko wypatrywałem Lary. Jest! Zaraz... co ten dupek robi?!  Zobaczyłem Gavina, jak się nad nią pochylał opierając jedną rękę o ścianę. Był blisko niej... za blisko... bo przecież... ten... no... on jest dupkiem i gardzi defektami. Widzę, że nie jest zadowolona z jego obecności, albo zachowania. To dobrze... przynajmniej ta część jej systemu, którą Hank nazywa intuicją, chociaż to tylko obliczanie algorytmów zachowań i mimiki ludzi, mające na celu dopasowanie się do otoczenia i spełnienie oczekiwań danych sytuacji działa prawidłowo. Wyłapałem, że Hank coś do mnie mówi, ale zignorowałem to i udałem się w stronę Lary i dupka. Gdy się zbliżyłem na kilka metrów, Gavin zamachnął się, by uderzyć białowłosą. Podbiegłem i w ostatniej chwili złapałem tego cholernego śmiecia za nadgarstek. Zacisnąłem mocniej palce oplatające jego rękę, zrobiłem to bezwiednie. Byłem wkurzony, nawet bardzo, ale... nie wiem do końca czemu... Pilnowałem cały czas, by moja twarz nie wyrażała gniewu, który teraz mnie ogarniał, więc skończyło się na tym, że utrzymywałem minę bez jakichkolwiek emocji. kątem oka widziałem Larę, zaskoczoną moją obecnością, albo nieudanym uderzeniem Gavina, który próbował wyrwać się z mojego uścisku, więc jeszcze mocniej go złapałem. Cała ręka mu drżała. Nie zauważyłem kiedy Hank podszedł. Zareagowałem dopiero gdy po raz drugi kazał mi puścić dupka, co ociągając się uczyniłem. Porucznik zamienił parę słów z dupkiem, który pod siłą perswazji Hanka (czytaj: lekką groźbą) poszedł sobie rozmasowując trzymany przeze mnie chwilę temu nadgarstek. Gdy Gavin zniknął za rogiem wchodząc do pomieszczenia gospodarczego dla pracowników, nazywanego przez tutejszych policjantów stołówką, w pełni skupiłem swoją uwagę na dziewczynie i Hanku. Chciała pogadać w bardziej ustronnym miejscu, więc poszliśmy do sali przesłuchań. Porucznik rozsiadł się na niewygodnym krześle, ja stanąłem obok robiąc miejsce białowłosej, ale ona usiadła, nie na krześle, tylko, na podłodze opierając się plecami o ścianę z podkulonymi nogami, które oplotła rękami. Zaczęła mówić. Momentalnie z opanowanej stała się roztrzęsiona i przerażona... nie mogłem na to patrzeć, ale musiałem. Jestem profesjonalistą, m.in. do tego, czyli przesłuchiwania zostałem stworzony. Minęła dłuższa chwila, po czym nie mogłem już dłużej, nie wytrzymałem jej spojrzenia... ten strach, ból, bezsilność i łzy. Pierwszy raz od stworzenia, miałem takie uczucie. Bezsilność, poczucie, że jestem żałosny, a wszystko to przez... coś, co do tej pory nie robiło na mnie najmniejszego wrażenia... Łzy, jej łzy. Podszedłem, uklęknąłem przy niej i przytuliłem... Tak po prostu... przytuliłem... Dlaczego to zrobiłem? Co mi się przepaliło w obwodach? A teraz ją jeszcze uspokajam i pocieszam... co ze mnie za profesjonalista? Powinienem jej tylko podać chusteczki i zapewnić, że wszczynamy śledztwo, a nie tulić jak ulubioną maskotkę. No cóż, chyba muszę przyznać przed samym sobą, że było przyjemnie i chciałem ją tulić jak najdłużej, ale nie wyszło. Gdy powiedziała, o zabijaniu androidów, przez androidy, byłem tak zaskoczony, że odruchowo złapałem ją za ramiona i odsunąłem od siebie, by spojrzeć jej w oczy i sprawdzić, czy nie żartuje. Wyjaśniliśmy jeszcze kilka rzeczy i poszliśmy do Jeffa. Był poirytowany. Nakrzyczał na Hanka, mi zwrócił uwagę na zażalenia... dostaliśmy misję zbadania sprawy i ochrony Lary. Lepszego zadania, na tę chwilę wybrać nie mogłem, nie zniechęcały mnie nawet bezskuteczne próby przekonania szefa przez Hanka i jego narzekanie. Gdy "spokojna" dyskusja się skończyła przegraną porucznika, Jeff spytał co sądzę o nowej misji. Powiedziałem to co chciał usłyszeć... ale czy aby na pewno? Sam nie wiem...  

Android Też Człowiek - Detroit Become HumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz