Weszłam do salonu i pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to... dwóch grubych, spoconych chińczyków w samych gatkach, którzy się obejmują... Na kanapie siedział Connor. Podeszłam i usiadłam przy nim. Jego dioda na moment zmieniła się na żółto... od kiedy wrócił z sześciogodzinnej wyprawy po mleko, ciągle zmienia się na ten kolor, bądź miga czerwienią... Ma mi za złe to, że tak zareagowałam na kłótnię z Hankiem? Nie mogę się tym przejmować... Poza tym, nigdy nie podejrzewałabym, że brunecik Lubi oglądać walki sumo. Przecież jest tyle ciekawszych programów w telewizji... Hank od wczorajszego zdarzenia się na mnie focha... Przejdzie mu... kiedyś. Nie może wciąż grać brodatej księżniczki podczas okresu... Zostawmy go już w spokoju i przejdźmy do rzeczy ważniejszych... W dzisiejszym planie dnia... włącznie werble... wizyta w ośrodku! Odwiedzimy naszego kochanego osiłka! Kto się cieszy?
***
Weszłam do willi. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Luthera, ale dostrzegłam tylko kilkanaście rozmawiających ze sobą androidów, to pewnie ci, których przygarnął. Czułam, że jesteśmy przez nich obserwowani, chociaż robili to dość dyskretnie... No może poza jednym, który otwarcie się gapił, nawet nie mrugał... Niby nie musimy mrugać, ale to i tak dziwne. Przypomniałam sobie, jak Luther był u mnie ostatnio i mówił, że ma gabinet na parterze, teraz mi się ta informacja przyda. Poszłam się rozejrzeć, a za mną podążali Hank i Connor. Znalazłam na końcu korytarza drzwi z tabliczką "dyrektor ośrodka", to wygląda na mój cel. Zapukałam i po krótkim, lecz stanowczym "wejść" po prostu weszłam, bo co miałam zrobić? To brzmiało jak polecenie... a pan karze, sługa musi... żartuje. Nawet gdyby mi król kazał zrobić coś czego nie chcę, to bym się mu kazała wypchać. Już nie mam zamiaru dłużej słuchać czyichś poleceń... Przecież jestem defektem, więc mam do tego prawo... Wracając... weszłam do gabinetu całego w drewnie... drewno na podłodze, drewno na ścianach, drewniane meble... nawet na suficie drewniana belka i żyrandol z drewnianymi elementami... dekorator lekko przesadził... Więcej niż lekko... wyglądał jak w jakimś drewnianym bunkrze... z biurkiem na środku i powieszonym za nim obrazem przedstawiającym kwiaty w... drewnianym wazonie, na drewnianym stole. Wszędzie drewno! Postaram się nie zwracać na to większej uwagi niż potrzeba. Luther zawsze był minimalistą... z zamiłowaniem do pomieszczeń monotematycznych... mogę się założyć, że gdyby w tym pomieszczeniu było okno, to zasłony imitowałyby drewniane deski... albo, gdyby wybrał inny wzór, np. różowy w serca, to skołowałby taką tapetę, dywanik, nawet ramkę do zdjęć, a podłogę, sufit i biurko pomalował na różowo i ponaklejał serduszka... a sam założył szlafrok z tym samym motywem, by pasować do otoczenia... gdybym mogła, to na tą myśl miałabym gęsią skórkę. Osoba poszukiwana przeze mnie siedziała za biurkiem. Podniósł głowę i uśmiechnął się gdy mnie zobaczył.
- Witaj śnieżynko. Jednak przyjęłaś propozycje?
- Cześć. Nie. Obiecałam tylko, że wpadnę poznać jakiegoś dawnego znajomego Kary... - Luther skierował wzrok na wchodzącego po Hanku Connora i wstał.
- Witam w moim ośrodku. - podszedł i uścisnął rękę elegancikowi. Hank jak zwykle prychnął pod nosem jak został zignorowany.
- Witam. - uprzejmie odpowiedział brunecik rozglądając się po pomieszczeniu. Podekscytowany olbrzym dalej potrząsał zawzięcie ręką swojego idola... zawiesił się... a elegancik lekko zmieszany nie wiedział co zrobić w takiej sytuacji... chyba pierwszy raz się w takowej znalazł. Postanowiłam go poratować, bo staliby tak do jutra, albo i dłużej. Odchrząknęłam.
- To gdzie jest mój nowy pacjent? - Luther puścił w końcu swoją biedną ofiarę i zwrócił uwagę na mnie.
- Jako jedyny ma osobny pokój. Nigdy z niego nie wychodzi. Chodź za mną. - skierował się w stronę wyjścia. Weszliśmy na strych, który był przerobiony na kilka pokoi mieszkalnych. Luther zatrzymał się przy ostatnim.
CZYTASZ
Android Też Człowiek - Detroit Become Human
Fiksi PenggemarConnor x OC Na podstawie gry Detroit Become Human, którą serdecznie polecam. Akcja dzieje się po pokojowym proteście Marcusa i wyzwoleniu androidów z wieży Cyberlife przez Connora. Uprzedzam, że będę wzorować się na grze i niektóre dialogi, bądź syt...