Pov Lara
Elegancik wezwał taksówkę i odwiózł razem z wojowniczym staruszkiem do serwisu. W wysiadaniu z auta musiał mi również pomóc. W sklepie prawie natychmiast znalazłam odpowiednią nogę, ale z okiem było trudniej... Jak nie wierzysz to spróbuj dostać wysoce zaawansowane technologicznie oko w kolorze krwawej czerwieni w najzwyklejszym małym sklepiku z częściami na przedmieściu Detroit. Powodzenia.
- To oko powinno być kompatybilne z pani obwodami - upierał się android sprzedający.
- Bo jest kompatybilny, ale proszę zobaczyć jak marnej jakości części użyto do jego wyrobu. - wydawał się lekko zaskoczony moją wiedzą, tak samo jak Connor i Anderson. Nie wiem czemu nie pojechali do tego swojego biura, chociaż ten siwy chciał tak zrobić. Mówił, że czym szybciej pojadą tam, tym szybciej pogada z szefem, odbierze paczkę i będzie mógł wrócić się napić, ale brunecik go zbył.
- To może ten model - sprzedawca pokazuje mi następne oczko
- Jest przestarzałe i główna oś jest za cienka, zamiast milimetra, powinna mieć półtora - znowu szok na twarzach wszystkich.
- Kurwa! Ile jeszcze będziesz wybierać? I czego tak wybrzydzasz? Bierz pierwsze lepsze i po krzyku! Chce już być w domu, a ten się uparł i nie chce iść! To co Connor może zmieniłeś kurwa zdanie?
- Przykro mi poruczniku, ale nie zostawię rannej kobiety, poza tym powinna pojechać z nami i złożyć zeznania.
- Kurwa Connor naprawdę? - wymieniony skinął głową nie spuszczając ze mnie oczu.
- A ja nie wybiorę jakiegoś bubla, jak mam coś w siebie włożyć to muszę się upewnić, że jest najwyższej jakości i najlepiej w przestępnej cenie, ale to już mniej ważne. - Hank wydawał się załamany i wkurzony jednocześnie, a brunecik skinął głową. Chyba lubi potakiwać, a przynajmniej woli niż odpowiadać. Zwróciłam się w stronę sprzedawcy - Hugo nie masz czegoś lepszego? - dla jasności, imię znam z przywieszki na uniformie i nigdy wcześniej go nie spotkałam.
- Z odcieni czerwieni mamy tylko to - powiedział już lekko zmęczony trudną klientką android
- No dobra nie ma wyjścia. Dawaj inne kolory.
- Że co?! - zaczęłam współczuć siwemu jak tylko usłyszałam jakim tonem to powiedział, ale nie na tyle, żeby zrezygnować z poszukiwań ideału.
- Proszę sobie wybrać. To są modele, jak już się pani zdecyduje to z danego produktu podam opcje dostępnych kolorów. - Rudzielec Hugo pokazał mi jedenaście pół metrowych tac, przypominających te, na których leżą pierścionki w jubilerze i zajął się segregowaniem ramion na pułkach. Myślałam, że Hank zaraz zemdleje. Elegancik co ciekawe stał dzielnie oparty o ścianę patrząc na mnie i podrzucając monetę, co działało na mnie trochę hipnotyzująco.
- To nie, to też nie, a to jeszcze gorsze... - oglądałam po kolei części zamienne i mamrotałam do siebie. Szło mi dość sprawnie. Po pół godzinie zaczęłam poszukiwania na ostatniej palecie. Mniej więcej w połowie znalazłam coś co mnie zainteresowało. Oko koloru żółtego. - Hugo, są może inne kolory tego modelu? - oczy porucznika zabłysły jakby odzyskał nadzieję, a brunecik drgnął lekko na moje słowa, widocznie jemu też nie było na rękę czekanie i jęczący staruszek. Rudzielec zabrał przejrzane już oczka i podał mi tacę z modelem, który wybrałam. Było kilka odcieni różu, zieleni, niebieskiego, brązu, fioletu, pomarańczu, a w jednym kolorze były czarne, złote, białe, srebrne i sraczkowato-żółte, czyli te, które widziałam wcześniej.
- No bierz kurwa któreś!
- Jesteś strasznie niecierpliwy Anderson, poza tym nie ja każę wam na mnie czekać. - nawet nie odwróciłam wzroku w jego stronę skupiona na odnalezieniu ideału.
- Kurwa Connor powiedz coś tej zebrze! - na te słowa gwałtownie się wyprostowałam i powoli z morderczym wzrokiem popatrzyłam na staruszka, co było creepy, ponieważ dalej miałam zniszczone oko. Cofnął się o krok, a Connor przestał bawić się monetą... trochę szkoda.
- Nie... mów... do... mnie... zebra! - wkurwiona podniosłam głos i zacisnęłam pięści.
- Twoje włosy przypominają zebrę! - krzyknął Hank. Nie przestraszył się wkurzonego androida. Jest głupi, impulsywny, albo odważny. Jeśli głupi to gratuluję, że dożył do takiego wieku, jeśli impulsywny, to pewnie pewniej się czuje przez Connora i dlatego się nie boi, a jeśli odważny... nie jednak nie. Nasz mistrz podrzucania monety podszedł do nas, zaczął uspokajać i przeprosił za staruszka, gdy ten wyszedł przed sklep. Jak w końcu się uspokoiłam to w końcu się zdecydowałam.
- Hugo poproszę trzy srebrne
- Dlaczego aż trzy?
- Pewna osoba miewa spięcia w oku i pomyślałam, że wykorzystam okazje i kupię mu prezent. - Connor przytaknął, a ja zapłaciłam i wymieniłam zepsute oko. Wyszliśmy ze sklepu i podeszliśmy do taksówki, którą przed chwilą wezwał elegancik. Hank wsiadł pierwszy. Ja w tym czasie spojrzałam w lusterko.
- Czarno-białe włosy nie pasują teraz do moich oczu. - zamknęłam powieki i skupiłam się na zmianie koloru włosów. Ponownie popatrzyłam na swoje odbicie. Czysto białe włosy idealnie pasowały do mojej heterochromii - Jak wyglądam? - zapytałam brunecika, bo jego świetnie dobrane ciuchy do sylwetki mówią same za siebie, w przeciwieństwie do pomarańczowej, pasiastej i tandetnej koszuli tej starej wredoty.
- Wyglądasz pięknie - odparł nonszalancko Connor i uśmiechnął się. Jak dobrze, że androidy nie mogą się rumienić...
- Dziękuję - uśmiechnęłam się promiennie
Wsiadłam do samochodu. Jak teraz o tym pomyślę, to czekał trzymając mi drzwi, aż wsiądę. To miłe.
- O kurwa. A ty to kto?! - Anderson wyglądał na zdezorientowanego.
- To ja. Byłam u fryzjera i w salonie piękności, zrobili mi gruntowną przebudowę. Miło, że zauważyłeś. - powiedziałam poważnie, w końcu mały żarcik nie zaszkodzi... a sarkazm po prostu uwielbiam.
CZYTASZ
Android Też Człowiek - Detroit Become Human
FanficConnor x OC Na podstawie gry Detroit Become Human, którą serdecznie polecam. Akcja dzieje się po pokojowym proteście Marcusa i wyzwoleniu androidów z wieży Cyberlife przez Connora. Uprzedzam, że będę wzorować się na grze i niektóre dialogi, bądź syt...